Dowcipy

O wszystkim co nie pasuje do pozostałych for np.: Hobby, Muzyka, Kino, Film, TV, Sport, Gry i zabawy, Internet, Książki

Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar

ODPOWIEDZ
sinar
Loża WSR
Loża WSR
Posty: 7525
Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00

Dowcipy

Post autor: sinar » 08 sie (ndz) 2004, 18:58:10

Dzwoni adwokat do Saddama i mówi
- Mam 2 wiadomości, dobrą i złą, którą najpierw?
- Złą
- Skazali Cie na śmierć przez rozstrzelanie...
- A ta dobra?
- Strzelać będzie David Beckham...



Bystry mężczyzna + bystra kobieta = romans
Bystry mężczyzna + głupia kobieta = miłość
Głupi mężczyzna + bystra kobieta = małżeństwo
Głupi mężczyzna + głupia kobieta = ciąża


Z serii Student mówi prawdę:
1) od jutra się uczę
2) od jutra nie piję
3) dziękuję, nie jestem głodny
4) tak panie doktorze, ja wykonałem ten projekt
5) zaliczyłem wszystko (do rodziny)
6) idziemy na jedno piwo
7) byłem na wszystkich pańskich wykładach
8) zgaś to światło Kochanie, przecież nic Ci nie zrobię
9) uważam że pana wykłady były bardzo ciekawe i wiele z nich wyniosłem
10) gówno mnie obchodzi co myśli sobie ta baba z dziekanatu


I'm from Beeftown - Jestem z Wolomina.
Don't make a village - nie rob wiochy
Don't turn my guitar - Nie zawracaj mi gitary.
A shit is going around me - gowno mnie obchodzi.
I tower you - Wierze ci.
I'll animal to you - Zwierze ci sie.
a man from iron - Czlowiek z zelaza
Thanks from the mountain - Dziekuje z gory.
paintings coin - obrazy Moneta
I feel train to You - Czuje do Ciebie pociag
go out on people - wyjsc na ludzi
cut off myself a nap - uciac sobie drzemke
It's after apples - juz po jablkach
Without small garden - bez ogrodek



Wchodzi O.Rydzyk do salonu Maybacha, wsiada do najdroższego i mówi do dealera:
- Bóg zapłać.
A dealer mu na to:
- Mam trzy słowa do ojca prowadzącego...



- Jakie jest dla prawdziwego mężczyzny najbardziej romantyczne miejsce?
- Olbrzymi stadion piłkarski oświetlony świeczkami...

Kesonex
WSR Guru
WSR Guru
Posty: 2366
Rejestracja: 06 paź (pn) 2003, 02:00:00

Post autor: Kesonex » 08 sie (ndz) 2004, 19:12:18

Ja to gdzies widzialem :twisted:

aeila
Bywalec
Bywalec
Posty: 324
Rejestracja: 22 kwie (wt) 2003, 02:00:00

Post autor: aeila » 08 sie (ndz) 2004, 20:42:07

White Without - BIAŁY BEZ :)

sinar
Loża WSR
Loża WSR
Posty: 7525
Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00

Post autor: sinar » 11 sie (śr) 2004, 14:36:34

Kesonex pisze:Ja to gdzies widzialem :twisted:
Ja tez ja tez :D Wrzuc cos czego nie widziales ;) A powaznie ten stuff co go przysylasz na skrzynke pierwsza klasa 8) na pewno masz kilka dowcipow na zbyciu. Nie badz taki podziel sie z ludzmi na forum

To pewnie wszyscy znaja :)

Hello, are you there?
- Yes, who are you please?
- I'm Watt.
- What's your name?
- Watt's my name.
- Yes, what's your name?
- My name is John Watt.
- John what?
- Yes, are you Jones?
- No I'm Knott.
- Will you tell me your name then?
- Will Knott.
- Why not?
- My name is Knott.
- Not what?
- Not Watt, Knott.
- What?

mefju
Zadomowił(a) się
Zadomowił(a) się
Posty: 596
Rejestracja: 30 wrz (wt) 2003, 02:00:00

Post autor: mefju » 11 sie (śr) 2004, 14:58:27

Hehe fajne to Sinar :lol:

Kesonex
WSR Guru
WSR Guru
Posty: 2366
Rejestracja: 06 paź (pn) 2003, 02:00:00

Post autor: Kesonex » 11 sie (śr) 2004, 15:42:52

No to pojechales:)

reni
Nowy(a)
Posty: 46
Rejestracja: 17 gru (śr) 2003, 01:00:00

Post autor: reni » 13 sie (pt) 2004, 08:52:59

Znasz jakieś święto dla narkomanów?
.....
.....
....
dożyłki

sinar
Loża WSR
Loża WSR
Posty: 7525
Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00

Post autor: sinar » 17 sie (wt) 2004, 18:45:01

Ten dowcip dobrze brzmi tylko po angielsku. Szczegolnie dedykuje go osobom ktore tak jak ja maja problemy z interpunkcja nie tylko angielska :)

A panda enters a nice Chinese restaurant and orders a plate of bamboo. The waiter gives it to the panda, and watches the panda eat all of it. Then the panda whips out a gun and shoots the waiter dead. The chef in the kitchen runs out but the panda has already left the restaurant. The angry chef finally catches up to the panda and asks the panda, "Why did you just shoot my waiter?". The panda looks very surprised and asks, "What was so unusual about that?". The indigdant chef replies, "You just can't go around shooting my waiter like that and then leave!". The panda whips out a dictionary and reads out loud the following entry: "Panda: A mammal indigenous to China. Eats bamboo, shoots, and leaves.

leaves - liscie
shoots - pędy, korzenie, kiełki

adacho
Zaczyna działać
Zaczyna działać
Posty: 247
Rejestracja: 03 sie (wt) 2004, 02:00:00

Post autor: adacho » 18 sie (śr) 2004, 11:53:32

Marsjanie dowiedzieli sie, ze na Ziemi jest zwierze, ktore pije wode, je trawe i daje mleko. Postanowili to sprawdzic. Przylecieli na Ziemie, znalezli krowe, nakarmili ja bardzo obficie trawa i zaprowadzili nad rzeke. Gdy jeden z nich zanurzyl krowie leb w wodzie i zaczal zmuszac do pochlaniania hektolitrow wody, krowa nie wytrzymala i sie zesrala. Drugi Marsjanin, oczekujacy na cudowne mleko krzyknal: Wyzej! wyzej! Bo muł ciągnie!

Kesonex
WSR Guru
WSR Guru
Posty: 2366
Rejestracja: 06 paź (pn) 2003, 02:00:00

Post autor: Kesonex » 19 sie (czw) 2004, 16:06:00

Krótki przewodnik po religiach świata...

Taoizm - Zdarza się wdepnąć w gówno
Konfucjonizm - Konfucjusz powiada: "zdarza się wdepnąć w gówno".
Islam - Jeśli wdepnie się w gówno to jest to wola Allacha
Buddyzm - Jeśli wdepnie się w gówno, to nie jest to gówno.
Katolicyzm - Wdeptujesz w gówno, bo jesteś grzeszny.
Kalwinizm - Wdeptujesz w gówno, bo się opieprzasz.
Judaizm - Dlaczego w to gówno wdeptujemy właśnie my ?
Luteranizm - Jeśli wdeptujesz w gówno, uwierz, a nie wdepniesz więcej.
Prezbiterianizm - Jeśli ktoś ma wdepnąć w gówno, to niech to nie będę ja.
Zen - Czym jest gówno ?
Jezuityzm - Jeśli wdepniesz w gówno i nikt tego nie poczuje, to czy onna prawdę śmierdzi?
Christian Science - Jeśli wdepniesz w gówno, nie przejmuj się - to samo przejdzie.
Hedonizm - Jeśli wdepniesz w gówno - raduj się.
Adwentyści Dnia Siódmego - Jedynie w soboty nie wdeptuje się w gówno.
Hare Krishna - Równo w gówno. Rama, rama, om, om...
Rastafarianizm - Sztachnijmy się tym gównem.
Hinduizm - Wdeptywało się już w to gówno.
Mormonizm - Wdeptywało się już w to gówno i wdeptywać się będzie.
Ateizm - Nie ma w co wdepnąć.
Agnostycyzm - Może jest w co wdepnąć, a może nie.
Stoicyzm - No i wdeptuje się w gówno. Co z tego ? Nie rusza mnie to.
Świadkowie Jehowy - Wpuść nas, a powiemy ci, dlaczego wdeptuje się w gówno.

sinar
Loża WSR
Loża WSR
Posty: 7525
Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00

Post autor: sinar » 19 sie (czw) 2004, 18:58:06

Ja to chyba gdzies....
http://www.szkolareklamy.pl/ftopict-385.html
Stare ale dopre jak to sie mowi Dzieki za niecenzurowane tlumaczenie Keso :)

Kesonex
WSR Guru
WSR Guru
Posty: 2366
Rejestracja: 06 paź (pn) 2003, 02:00:00

Post autor: Kesonex » 20 sie (pt) 2004, 08:53:07

No wlasnei sam pisalem ze gdzies to widzialem.:)
Fakt przetlumaczylem oryginalnie na nasze polskie JA:)

maga
Nowy(a)
Posty: 9
Rejestracja: 20 sie (pt) 2004, 02:00:00

Post autor: maga » 20 sie (pt) 2004, 11:33:41

pyta student studenta:
-gdzie idziesz?
-na wódke...
-dobra namowiles mnie

Kesonex
WSR Guru
WSR Guru
Posty: 2366
Rejestracja: 06 paź (pn) 2003, 02:00:00

Post autor: Kesonex » 20 sie (pt) 2004, 11:51:56

Dobre :wink:

Peyot
Czasami coś napisze
Czasami coś napisze
Posty: 135
Rejestracja: 06 paź (pn) 2003, 02:00:00

Post autor: Peyot » 23 sie (pn) 2004, 23:22:46

(We take you now to the Oval Office.)

George: Condi! Nice to see you. What's happening?

Condi: Sir, I have the report here about the new leader of China.

George: Great. Lay it on me.

Condi: Hu is the new leader of China.

George: That's what I want to know.

Condi: That's what I'm telling you.

George: That's what I'm asking you. Who is the new leader of China?

Condi: Yes.

George: I mean the fellow's name.

Condi: Hu.

George: The guy in China.

Condi: Hu.

George: The new leader of China.

Condi: Hu.

George: The Chinaman!

Condi: Hu is leading China.

George: Now whaddya' asking me for?

Condi: I'm telling you Hu is leading China.

George: Well, I'm asking you. Who is leading China?

Condi: That's the man's name.

George: That's who's name?

Condi: Yes.

George: Will you or will you not tell me the name of the new leader of China?

Condi: Yes, sir.

George: Yassir? Yassir Arafat is in China? I thought he was in the Middle East.

Condi: That's correct.

George: Then who is in China?

Condi: Yes, sir.

George: Yassir is in China?

Condi: No, sir.

George: Then who is?

Condi: Yes, sir.

George: Yassir?

Condi: No, sir.

George: Look, Condi. I need to know the name of the new leader of China. Get me the Secretary General of the U.N. on the phone.

Condi: Kofi?

George: No, thanks.

Condi: You want Kofi?

George: No.

Condi: You don't want Kofi.

George: No. But now that you mention it, I could use a glass of milk. And then get me the U.N.

Condi: Yes, sir.

George: Not Yassir! The guy at the U.N.

Condi: Kofi?

George: Milk! Will you please make the call?

Condi: And call who?

George: Who is the guy at the U.N?

Condi: Hu is the guy in China.

George: Will you stay out of China?!

Condi: Yes, sir.

George: And stay out of the Middle East! Just get me the guy at the U.N.

Condi: Kofi.

George: All right! With cream and two sugars. Now get on the phone.

(Condi picks up the phone.)

Condi: Rice, here.

George: Rice? Good idea. And a couple of egg rolls, too. Maybe we should send some to the guy in China. And the Middle East. Can you get Chinese food in the Middle East?

***

Wchodzi facet do cukierni, rozglada sie dlugo, wreshcie wskazujac palcem na paczaka mowi:

- Poproshe tego paczka.

- Proshe. - ekspedientka podaje mu paczka. Facet wydlubuje palcami dzem z paczka a reshte wyrzuca do stojacego nieopodal kosha na smieci. Rozglada sie znow po cukierni poczym mowi do ekspedienki:

- Poproshe dwa paczki.

Ekspedientka patrzy chwile zdziwiona na nietypowego klienta ale daje mu te paczki. Facet ponownie wyjada dzem z paczkow a reshte wyrzuca i znow rozglada sie po gablotach. Wreshcie mowi:

- Poproshe cala tacke tych paczkow?

- Ta? - pyta ekspedientka.

- Tak, ta. - odpowiada facet oblizujac palce.
Ekspedientka troche sie tego spodziewala wiec bez dluzshego gadania sprzedaje mu tacke paczkow z ktorych on (o dziwo!) wyjada dzem a reshte wyrzuca do pobliskiego kosha. Znowu rozglada sie po cukierni az wreshcie mowi:

- Poproshe wshystkie paczki jakie sa w tej cukierni.

- Czy jest pan tego pewien. - pyta sie ekspedientka choc nie dziwi sie juz wcale.

- Tak, jestem pewien. Oto pieniadze. - odpowiada klient.
Ekspedientka zaczyna znosic do niego wshystkie paczki z cukierni z ktorych on wyjada dzem a reshte wyrzuca do kosha, a pozniej do foliowej torby ktora przyniosla mu ekspedientka.
Ona patrzy sie na niego jak oblizujac palce konczy ostatniego paczka, az wreshcie nie wytrzymuje i pyta:

- Pan jest motocyklista, prawda?

- Tak, jestem. A skad pani to wie? - pyta zaskoczony.

- Aaa, bo motocykl stoi przed sklepem.

***

ps. sorki za wulgaryzmy i obrzydlistwa w niektorych...

Idzie zajac przez las i spotyka KRETA.Kret sie pyta:
-Gdzie idziesz zajac??
Zajac na to :Na panienki ide ,cos wykutasic!
Ej,moge isc z toba??-pyta KRET
Spoko ziom dawaj!-zajac na to.
Ida razem przez las i nagle zajac potknal sie,upadl i wrzasnal:
-O kurwa!!!!!!!!!
A KRET na to :
DZIEN DOBRY PANI!ILE LASKA ILE NUMEREK???

***

Wchodzi Jasio na lekcje, rzuca tornister, kladzie nogi na lawke i krzyczy

"sieeeeema". Widzac to, zszokowana nauczycielka mowi do Jasia:

- Jasiu natychmiast podnies ten tornister wyjdz z klasy i wejdz jeszcze

raz - tym razem tak grzecznie jak Twoj ojciec kiedy wraca z pracy!!! Jasio

ze spuszczona glowa, podnosi tornister i wychodzi z klasy. Po chwili drzwi,

pod wplywem mocnego kopniecia, otwieraja sie z hukiem, do sali wskakuje

Jasio i krzyczy:

- Haaaaa!!! Kurwa, nie spodziewalas sie mnie tak wczesnie!!!

***

Zona do meza:
- Kochanie, rzniesz mnie jak zwykla dziwke. Powiedzialbys chociaz ze 2
slowka...
- Wyzej dupe!


Jadą informatycy w pociągu i ciągle o kompach dyskutują
Postronny pasażer znudzony wysłuchiwaniem bełkotu który nie rozumie prosi informatyków
- Panowie a może o dupach porozmawiacie
cisza i konsternacja ... i jeden w końcu zaczyna
- Windows jest do dupy....

***

przychodzi facet do burdelu i mowi ze chce kobiete. na to burdel mama pyta ile ma kasy. facet jej pokazuje dwa banknoty i kilka monetna co kobieta mowi:
- no wie pan... to jest troche malo... za to to moze pan dostac stefana za pół ceny.
facet sie zgadza i idzie korytarzem w strone piwnicy, gdzie go skierowala buredel mama. w piwnicy przy umywalce stoi stefan - wyglada na strasznie wymeczonego. zauwaza faceta wiec spuszcza spodnie odwraca sie do niego tylemi opiera rece o umywalke. na to facet nieziemsko napalony proboje odpiac swoj rozporek ale nie moze sobie poradzic wiec mowi:
- stefan pomoz!!
na co stefan odwraca lekko glowe i mowi:
- kocham cie.

***

Morze Północne, lodowaty wicher duje jak cholera. Na
pokładzie statku stoi dwóch marynarzy.
- W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki?
- Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę.
- Jakiego nieszczęśliwego wypadku??
- Kumpel zapraszał na wódkę, a ja nie słyszałem...

***

- Jasiu, nie huśtaj dziadziusia! - mówi mama. - Jasiu, słyszysz?

- Jasiu!!! Nie po to się dziadziuś powiesił, żebyś go teraz huśtał!

***

Siedzi sobie facet w barze i czyta gazete a przed nim stoi zupa. Do
baru wpada drugi facet strasznie glodny. Patrzy i widzi ze tamtem
pierwszy czyta gazete i wogole nie pilnuje zupy. Bierze lyzke i
zaczyna mu jesc zupe. Je i je i je az na dnie widzi grzebien. Tak mu
ten grzebien obrzydzil ze az zwymiotowal. W tym momencie tamten co
czytal gazete mowi do tego drugiego:
- Co, pan tez doszedl do grzebienia?

***

W piaskownicy siedzi grupka bawiących się dzieci. Nagle jedno z nich zaczyna
płakać. Reszta się pyta czemu. Płaczący chłopiec odpowiada, że złamała mu si
ę komórka. Po chwili dodaje, że to w sumie nic, bo jutro tata kupi mu drugą.
Na to jeden z towarzyszy zabawy komentuje:
-Ale dziś będziesz jak wieśniak kopał łopatką.

***

Antek poszedł nad rzekę łowić ryby. Rozpalił ognisko i już miał zarzucić
wędkę, gdy zauważył kurę idącą w jego stronę. Nie namyślając złapał ją,
oskubał, upiekł i zjadł. Nagle patrzy - drogą biegnie sąsiadka i woła:
- Antek, nie widziałeś mojej kury?
Antek spogląda na pióra leżące u jego stóp i mówi:
- Rozebrała się i popłynęła na drugą stronę rzeki!

***

Kowalski lezy na lozu smierci, lekarz twierdzi, ze nie dotrwa do rana... Nagle poczul zapach swoich ulubionych czekoladowych ciasteczek, pieczonych przez zone. Kowalski postanowil spróbowac ich po raz ostatni, stoczyl sie wiec z lózka, sturlal ze schodów i doczolgal do kuchni.
Zona krzatala sie przy kuchence, a na stole stal talerz pelen ciasteczek. Kowalski podczolgal sie wiec do stolu i ostatkiem sil podciagnal sie na tyle, by usiasc na krzesle. Siegnal po ciastko, juz czul je w dloni, swieze, pachnace... gdy nagle
zona odwrócila sie i zdzielila go scierka.
- Zostaw. One sa na stype!

***

Zona: Co bys zrobil gdybym umarla? Ozenilbys sie ponownie?
Maz: Na pewno nie!
Zona: Dlaczego nie - nie podoba ci sie malzenstwo?
Maz: Podoba mi sie.
Zona: To dlaczego bys sie znow nie ozenil?
Maz: No dobrze ozenilbym sie.
Zona: Naprawde? (ma skrzywdzona mine)
Maz: (glosno westchnie)
Zona: Spalbys z nia w naszym lozku?
Maz: A gdzie indzie mielibysmy spac?
Zona: Zdjalbys moje zdjecia i zamiast nich wywiesil
jej zdjecia?
Maz: To by bylo chyba w porzadku.
Zona: A pozwolilbys jej grac moimi kijami do golfa?
Maz: Nie, nie moglaby ich uzywac, bo jest leworeczna...

***

Jeszcze dziś wiele osób pisze ręcznie cyfrę 7 z poziomą kreską w połowie
wysokości.
Kreska ta zaniknęła w większości stylów pisma maszynowego i komputerowego -
co można było zauważyć powyżej.
Ale czy wiecie dlaczego ta kreska przetrwała do naszych czasów?


Trzeba powrócić do czasów biblijnych, kiedy to Mojżesz wspiął się na górę
Synaj.
Gdy zostało mu podyktowane 10 przykazań zszedł do swego ludu i zaczął
odczytywać im donośnym głosem każde przykazanie.
Gdy doszedł do siódmego odczytał:
"Nie będziesz pożądał żony bliźniego swego",
na co z tłumu odezwały się liczne głosy:
"Skreśl siódemkę, skreśl siódemkę!".

***

Facet dostał na urodziny papugę, szybko się zorietował, ze miała bardzo
brzydki zwyczaj przeklinania., rzucała mięchem co drugie słowo
Przez szereg dni starał się walczyć ze słownictwem papugi.. Mowił do niej
miłe słowa, puszczał łagodną muzykę... słowem pełna poświęceń
terapia. Na próżno... Ktoregoś dnia papuga wstała lewa nogą i była w
wyjątkowo podłym nastroju, obrażała go na kazdym kroku. Coś w nim pękło...
Zaczął krzyczec, papuga jeszzce głosniej...Potrząsnąl nią i nie dość, ze
zbuzgała go ostro to jeszcze oberwał dziobem. W akcie desperacji
wrzucił ptaka do zamrazarki.Przez jakis czas papuga szamotała się a potem
nagle wszystko ucichło. Facet ochłonął, naszły go wyrzuty sumienia, otworzył
drzwi zamrazarki... Papuga w milczeniu weszła na jego ramię i powiedziała:
Najmocniej przepraszam, ze uraziłam pana moim słownictwem i zachowaniem,
dołozę wszelkich starań żeby się poprawic, proszę o przebaczenie. Facet tego
się nie spodziewał, juz otwierał usta zeby się zapytac, skad ta nagła
zmiana..
kiedy odezwała się papuga- Czy mogę zapytac co zrobił kurczak?

***

W szpitalu lezy kobita w spiaczce. Pielegniarka zauwazyla ze gdy myje jej miejsca prywatne wykres fal mozgowych sie zmienia. Poinformowala o tym meza z propozycja ze mogby zastosowac stymulacje polegajaco na seksie oralnym. Maz poczatkowo maial opory ale w koncu sie zgodzil. Wszedl do pokoju zony, a pielegniarka obserwowala monitory, nagle wykres stal sie zupelnie plaski. Pielegniarka wpada do pokoju a maz zapinajac spodnie:
-Chyba sie udlawila.

***

Jechal facet autostrada i nagle mu sie cos zachcialo. potrzeba niecierpiaca zwloki. Dojechal do najblizszej stacji benzynowej i udal sie do swiatyni dumania. Kiedy juz siedzial i sie koncentrowal, uslyszal jak ktos wchodzi do kabiny obok. Po chwili z tejze kabiny dobieglo pytanie:
- Czesc, co tam u ciebie slychac?
Facet glupio sie poczul, na ogol nie rozmawial z obcymi, a tu jeszcze w takim miejscu... Ale niepewnie odpowiedzial:
- Nic, wszystko w porzadku...
- Sluchaj, a powiedz mi co zamierzasz teraz zrobic?
- No, nie wiem... - facet czul sie coraz bardziej skrepowany ta wymiana zdan.
- Jade do Gdanska a potem wracam do Katowic...
- Wiesz co, zadzwonie do ciebie pozniej... Jakis debil w kiblu obok odpowiada na wszystkie moje pytania

***

Siedzi wędkarz nad wodą i łowi rybki. Złowił małą rybkę i stwerdził, że jest za mała i ją wypuści spowrotem do wody. A nagle rybka przemawia ludzkim głosem i mówi:
- zaczekaj chwile jestem złotą rybką i mogę spełnić twoje życzenie.
Na to wędkarz:
- ale ja nic nie potrzebuje.
r: Ale zaczekaj. Mogę sprawić, że będziesz miał nawiększy i najpiękniejszy dom w Polsce.
w: Ale ja już mam taki dom. I tak mam zamiar Cię wypuścic.
r: Zaczekaj. Możesz mieć najlepszy i najdroższy samochód w Polsce.
w: Ale ja już mam taki samochód. I tak Ciebie wypuszcze.
r: Zaczekaj a jak u Ciebie z seksem?
w: No dwa razy w tygodniu.
r: Sprawię, że będziesz mógł dwa razy w ciągu dnia.
Wędkarz myśli. I po chwili mówi:
hmmmm. Eeeee księdzu nie wypada.

***

Pewien facet miął przyjaciela - takiego dobrego, od serca... od lat. Człowiek ten był sparaliżowany i większość życia spędził na wózku nie licząc łóżka. No wiec pewnego dnia ten facet postanowił odwiedzić swojego przyjaciela. Siedzieli sobie wieczorem, gadali o tym i owym, popijali czerwone wino, aż w pewnej chwili ten na wózku prosi kumpla:
- Słuchaj czy byłbyś taki miły i skoczył na gore do mojej sypialni i przyniósł mi cieple skarpety? Zimno mi się strasznie zrobiło.
- Nie ma sprawy, już lecę... - i pobiegł.
Wchodzi na gore, otwiera drzwi do pokoju i... Ooops!!! Pomyłka. W pokoju siedzą dwie nastoletnie córki jego przyjaciela. A, ze były całkiem ponętne, wiec facet postanowił wykorzystać sytuacje. Mówi wiec do nich:
- Wasz Tato przysłał mnie tutaj, żebym Was przeleciał.
- Niemożliwe! - wykrzyknęły - Na pewno tak nie było!
- Ależ oczywiście, ze tak, a jak nie wierzycie to możemy to sprawdzić. Facet wychylił się z pokoju i krzyczy:
- Obie?
- Obie! Dzięki stary...

***

Pani do dzieci w klasie:
- No to teraz wyjmiemy karteczki i piszemy klasówkę.
Na to Jasiu:
- Ja ci dam stara kurwo klasówkę, jak ci przypierdole to zobaczysz.
Pani z płaczem poleciała do dyrektora.
- Panie dyrektorze. Chciałam zrobić klasówke a Jasiek powiedział że mnie pobije.
- Taki mały, rudy?
- No, tak.
- Ooo! Ten to potrafi przyjebać..

***

W parku na ławeczce chłopak z dziewczyną ...
dziewczyna: zdejmij okulary - porozdzierasz mi rajstopy !
... po chwili zrezygnowana : załóż - liżesz ławkę.

***

Wchodzi staruszek do konfesjonału i nawija:
- Mam 92 lata. Mam wspaniałą żonę , która ma 70 lat. Mam dzieci,wnuki i
prawnuki. Wczoraj podwoziłem samochodem trzy
nastolatki,zatrzymaliśmy się
w motelu i uprawiałem seks z wszystkimi trzema...
- Czy żałujesz, synu, tego grzechu?
- Jakiego grzechu???
- Co z Ciebie za katolik?
- Jestem żydem...
- To czemu mi to wszystko opowiadasz?
- Wszystkim opowiadam!!

***

Spotyka się Beduin na pustyni z białym. Biały ma papugę na ramieniu, a Beduin węża wokół szyi.
- Te, biały... - mówi Beduin - coś ty za jeden?
A on mu:
- Polak.
- Słyszałem, że wy tam nieźle chlejecie w tej Polsce.
- A napijemy się od czasu do czasu.
- A napijesz się jednego?
- Napiję!
- Ale wiesz, to taki ciepły bimberek, z bukłaka...
- Dawaj!
Wypił jednego i nic. Beduin nie wierzy i pyta:
- A drugiego wypijesz?
- Wypiję!
Nalał. Polak wypił i nic.
- A trzeciego wypijesz?
- Wypiję!
Nalał. Polak wypił i tylko rękawem otarł gębę...
- A czwartego!?
A zniecierpliwiona papuga Polaka na to:
- I czwartego, i piątego, i wpierdol dostaniesz, i tego robaka Ci zjemy...

***

Facet przejeżdżający przez małe miasteczko w Teksasie wszedł do miejscowego
baru.
Zamawiając piwo zauważył stojący za barem olbrzymich rozmiarów gliniany
sagan wypełniony 10-cio dolarówkami.
Zaintrygowany tą olbrzymią ilością pieniędzy zapytał, co to jest - wtedy
otrzymał odpowiedź, że to zakład i ten, co wygra kasuje wszystko!
- Zakład? A o co się zakładacie?
- Tego nie mogę powiedzieć, wpierw musisz dołożyć 10$ do gara a wtedy się
dowiesz.
Bez namysłu wyjął 10$ i położył na stosie. Wtedy to barman wyjaśnił, że
sprawa jest w zasadzie prosta i trzeba wykonać trzy zadania:
1. Wypić duszkiem kufel meksykańskiej Tequilli pieprzówki, zaprawionej chili
bez zrobienia najmniejszego grymasu.
2. Wejść w ogrodzenie na zapleczu baru, w którym jest bullterier morderca i
wyrwać mu gołymi rękoma obolały ząb, gdyż pies szaleje z bólu.
3. To już przyjemność, należy iść na pięterko i dać 92-letniej babci orgazm,
gdyż nigdy go nie miała!
Facet po usłyszeniu warunków stwierdził z przekąsem że jeszcze nie oszalał i
już o nic więcej nie pytał.
Po wypiciu jednak kilku piw i whisky raptem zawołał:
- Dawaj ten kufel Tequilli! Po otrzymaniu kufla wypił go duszkiem, zrobił
się purpurowo-czerwony na twarzy, łzy mu pociekły po policzkach,
lecz mina mu nie drgnęła. Po kilku minutach, gdy doszedł do siebie zapytał
bełkocąc, gdzie jest ten pies i chwiejnym krokiem wyszedł....
W barze zamarło, gdyż z podwórka słychać było przerażające odgłosy,
szczekanie, warczenie, wrzaski, łomot i na koniec wycie psa.... I
cisza.
Kilka osób się przeżegnało - no zabił go!
W tym to momencie wszedł z powrotem do baru. Ubranie miał w strzępach, cały
był podrapany i upaćkany w odchodach psa.
Rozejrzał się przekrwionym wzrokiem po obecnych i wybełkotał:
- No gdzie jest teraz ta babka, którą boli ząb?

***

przychodzi blondynka do miesnego i pyta:
- jak nazywa sie taki ptak, co ma duzy czerwony dziob, dlugie czerwone nogi i je zaby?
- bociek.
- oooo o to to. pol kilo boćku prosze.

***

moj ulubiony ostatnio:

Kończy się seminarium poświęcone osmozie cieczy. Profesor podsumowuje:
- I tak właśnie ścieka woda. Czy wszystko jest zrozumiałe? Wstaje Murzyn i mówi:
- Ja ciegoś nie rozumiem. Jak to jest: woda ścieka i pies ścieka?

***

i na koniec opowiadanie:

Cholera wie co się stało. Jakaś żyłka w mózgu, czy serce
alkoholowe nie wytrzymało. Podczas "uniesienia" z Joasią, coś we
mnie pękło, i pognałem przed siebie, słynnym już tunelem, w
stronę światełka. Światełko jak światełko, białe i silne.
Malutkie było, a ja gnałem jak oszalały.
Szybciej niż Polonezem Siwego. Nie wiem ile czasu minęło, gdy
światełko zaczęło się powiększać, a gdy było już rozpoznawalne
okazało się że to wielki neon z napisem ROZDZIELNIA nr2 EUROPA.
W owej rozdzielni zobaczyłem masę ludzi (ludzi?) stojących w
kolejkach do jakiś recepcji, czy coś takiego.

Ustawiono mnie w rządku krótszym za przemiłą grupką około 70
staruszków. Jak się okazało później, ofiar wypadku autobusowego
w Pirenejach. Za biurkiem siedział gruby facet ze złotymi
lokami, Cherubin, kurwa jego mać. Gdy nadeszła moja kolej spytał:
- Nazwisko ?
- C. , Ryszard C.
- Miejsce zamieszkania na Ziemi ?
- Kraków, Polska. Nowa Huta dokładniej
- Co wy tak, jak Chopin, z Polski do Paryża umierać
przyjeżdżacie ? A potem burdel w papierach...
Zimny pot mnie oblał. Więc jednak kurwa umarłem. To nie sen.
Zrobiłem sobie szybciuteńki rachunek sumienia w myśli. Ja
pierdole, dożywocie w Piekle, jak tra la la. Zrobiłem
najżałośniejszą minę na jaka mnie było stać, i cicho
spytałem:
- Piekło ?
- Dupa tam, nie piekło. Nie ma Piekła, jest tylko Niebo. Piekło
jest na> Ziemi, tu jest tzw. RAJ. A czy się komuś podoba, czy
nie to już jego sprawa.
Udacie się teraz, jako Dusza z Polski, do korytarza 12567843,
tam was skierują do sektora Krakowskiego. No szczęść Boże !
Obróciłem się na pięcie i idę do owego korytarza. Zatrzymał mnie
krzyk Cherubina z recepcji:
- Halo, obywatelu ! Wróćcie tu na sekundkę. Zapomniałem wam
wydać Aureole i skrzydła. Macie, i tu pokwitujcie. A tu macie
instrukcje jak skrzydła dopinać. Aureoli nie zgubcie bo następna
wam będzie za wiek wydawana. No, żegnam.

Długo się ze skrzydłami męczyłem. Krzywo leżały. Aureola w miarę
się prosto kołysała nad banią. Rozglądałem się dookoła. Od
zajebania dusz. Koło mnie grupka Niemieckich dusz też sobie nie
mogła poradzić ze Skrzydłami. Klęli jak fiks. Polazłem w swoja
stronę do korytarza Polskiego, po drodze mijałem
korytarze Włoskie, Francuskie, Niemieckie. Zacząłem żałować że do
Francuzów mnie nie przydzielono, dużo fajnych laseczek.
Zobaczyłem w końcu i mój korytarz.

Chyba fajnie tu jest, siedzą goście na poboczu, ćmiki jarają.
Zaraz też podszedłem do jednego, poczęstował. Okazało się że to
góral z Żywca, zamarzł po pijaku w lesie. Przyszedł tu przed
godzinką. A ćmiki rozdaje św. Piotr Polski, przed bramą.
Wpuszczą nas do środka za kilka godzin, bo jakaś inspekcja w
środku czy coś. Zebrała nas się już spora grupka, staliśmy,
siedzieli, i gwarzyliśmy jak tu który trafił. Ze mnie lali
najbardziej, jak powiedziałem, że zaciupciałem się na śmierć.
Ładny obciach.
Było dwóch zagryzionych przez psy, jeden zatłuczony przez żonę,
czterech z wypadku pod Jasłem, piątka topielców z Sopotu. Niezła
ekipka, wszyscy na bani tu przyszli. Okazało się, ze można
prosić tu w ADMINISTRACJI o zmianę wieku. Np. jak ktoś wykitował
mając 90 lat, to tu może mieć 20, 30 lat. Od nowa laseczki rwać
których tu więcej niz na ziemi. Góralowi ćmiki się skończyły,
więc teraz ja poszedłem do Piotra po szlugi. Stał tam pod
bramą.
Mały chudy, taki wypłosz. Klepłem go w łopatkę i mówię.
- Dziadziuś, kopsnij paczuszkę, bo nam się jarać chce.
Ten wyciągnął ramkę HEAVENFIELDÓW i dorzucił zapałki. Uśmiechnął
się, pokazując żółte od tytoniu zęby. Wróciłem do moich nowych
znajomych i zapaliliśmy po całym.
- Kurwa, piwka bym się napił - powiedział Góral, okazało się, że
piwko nam dadzą ale dopiero w środku. Bo tu nie wolno. Przyszły
jakieś dziewczyny i zaczęły nam skrzydła poprawiać. U mnie było
w sumie ok, a Górala ledwie się trzymały. Aureola mi błyszczała
jak psie jaja, tylko nie mogłem się przyzwyczaić do tej
sukienki, w której miałem łazić. Kieszenie są to łapy
jest gdzie wsadzić, ale taka długa, pląta się między nogami.

Otworzyli w końcu bramę. Zaczęliśmy się przepychać z Góralem jak
najbliżej wejścia, żeby nas nie rozdzielili. Widać swój chłop,
bo przypadliśmy sobie do gustu. W ADMISNISTRACJI skierowano
mnie do bloku KRAKÓW, piętro 3499, pokój 21897 w
skrzydle C. Miałem być sublokatorem niejakiego Mariana E.
zmarłego w 1937 roku. Lat 89, zmienione na 35. Chujowo, Gienek
(ten Góral) poszedł do Blockhausu ŻYWIEC, to kilka godzin na
piechotkę od mojego. Obiecałem mu że
się odwiedzimy za jakiś czas. Potem poszedłem do MAGAZYNU. Tam
mi mieli wydać pościel, zapasowe suknie i Skrzydła Galowe, na
Święta i specjalne okazje.
Kurwa, jak w wojsku... MAGAZYNIEREM był Żyd rozstrzelany przez
Hitlerowców w Płaszowie w 1942. Ledwie mi wydał pościel już
zaczął kombinować, że załatwić u niego mogę wszystko. Aureole
jak zgubie, lub przepije, skrzydła, wygodniejsze suknie. Nawet
tu kombinują. Z tobołem pojechałem windą na moje piętro, dużo
wiary tu łazi.
Niektórzy maja skrzydła poodpinane, inni Aureole w kieszeniach.
Luzik. Dość długo szukałem mojego skrzydła C i pokoju. Dobrze,
że były tzw. szybkie chodniki, bo łaziłbym chyba całą wieczność.
Marian E. okazał się szczupłym facetem z wąsami i łysą pałą.
Uściskał mnie jak starego znajomego i wyciągnął z lodówki dwa
piwka. Wpierw rozłożyłem swoje klamoty. Pościel na kojo,
skrzydła i suknie do szafy. Skrzydła odpiąłem bo przeszkadzały i
chwyciłem zimniutkie piwko.
Jeszcze zajaralismy po szlugu, i Marian zaczął mnie wtajemniczać
w Życie Niebiańskie.
- Widzisz stary. Tu jest faktyczny RAJ, niczym się nie
przejmujesz, głodny nie chodzisz, alkohol masz, fajek pod
dostatkiem, dziewuchy latają. Nie chorujesz, nie umrzesz na nic
bo już nie żyjesz. Zajebiście jest. Raz do
roku tylko się wszyscy spotykają bo Główny przemawia i trochę to
trwa, zanim wszystkich w ich językach nie pobłogosławi. A tak to
robisz co chcesz.
Chcesz pracować ? Idziesz do roboty, chcesz leżeć i chlać cały
dzień?
Leżysz i chlejesz cały dzień. Panienki lecą na chłopów,
zwłaszcza Zakonnice, wpierw celibat na ziemi to tu się sypia jak
choinka po 3 królach. Trzeba na pedałów uważać bo w sukience to
czasami nie poznasz kto jest kto. Ja się naciąłem kilka razy,
Podnoszę suknie a tu fujara, wystrzelałem po mordzie, skrzydła
połamałem i wyjebałem z pokoju. Tacy to skurwiele przebierańcy.
Jak chcesz się opić to co 100 pięter jest knajpa, wszystko za
darmo, podchodzisz i bierzesz. Szwedzki stół. My mamy blisko, bo
schodami możesz przeskoczyć piętro do góry, i na wprost schodów
masz knajpę. Mordownia straszna, leja
się często. Dwa lata temu Mickiewiczowi tam dojebano, tęgo.
Chopin kuflem zarobił od górali, a pijanemu Wyspiańskiemu
Aureole ukradziono. Na aureole trzeba uważać, stracisz to masz
przejebane. Do raportu idziesz.

W każda niedzielę są organizowane wycieczki do innych Niebios,
ja polecam Indonezje i Włochy, najlepsze panienki, lecą na
Słowian jak cholera. AIDS nie złapiesz, więc stukasz na całego.
Nie polecam wyjazdów do Niebios Arabskich, tacy sami pojebani
jak na Ziemi, tu też maja Hamas i Hezbollah, złapią Cię i
skrzydła z aureolą zajebią, a wtedy raport. Dużo znanych
umarlaków możesz w podróżach poznać, od 1945 prawdziwym
gwiazdorstwem cieszył się Hitler, od nas z Nieba Polskiego
pojechało 30 milionów go oglądać, pecha miał jak poszedł do
knajpy bodajże 10 lat temu. Grupka pijanych kolesi go
przecweliła. Afera była na pół Nieba. Listy gratulacyjne nawet z
Nieba Izraelskiego przychodziły. Kolesie do raportu poszli, a za
Hitlerem do dzisiaj wszyscy Adolfina wołają. Potem w 1977,
przyszedł Presley, to fani korytarz Amerykański zablokowali.
Kilkaset milionów po autograf poleciało, pojebani. Tu jest tak,
że możesz spotkać kogoś komu życie uprzykrzyłeś na Ziemi,
rewanżyk gotowy. Ja zostałem w 37' powieszony za zabójstwo żony.
Znalazła sobie jakiegoś gacha tutaj, z którym mieszka i ten gach
mi dojebał.
Nowiuśkie skrzydła mi połamał. Nie podałem go do raportu, żal mi
chłopa. Z taka kurwą mieszka, że RAJ to dla niego piekło musi
być. Sąsiad obok z pokoju to seryjny morderca z XVIII wieku. Boi
się do knajpy chodzić, bo na niego polują. Już 200 lat na niego
się sadzą, nawet raz mu wjazd do pokoju zrobili. wszyscy do
raport poszli. Znanych w Naszym Niebie jest też masa,
Królowie mieszkają na niższych piętrach, ale nie warto tam
łazić. Czasami możesz ich w knajpach na 200, i 300 piętrze
spotkać. Dzikusy. Zwłaszcza Kazimierz, pije sam przy stoliku i
nie odzywa się do nikogo. Rozrywek też
mamy pełno, w TV lecą wszystkie kanały ziemskie, nawet te X. W
wypożyczalni
masz wszystkie filmy jakie na ziemi nakręcono. Sport też jest
tutaj szalenie popularny.

Co 4 lata SA Mistrzostwa Nieba w piłce nożnej. Najlepsi byli
Brazylijczycy, do 68'. Potem w wypadku zginęła ekipa Manchesteru
Utd. i Anglicy mieli Mistrza przez 20 lat. W 88' piorun zabił na
boisku 8 Zairczyków i teraz Zair to potęga niebiańska. Polacy
też grają dobrze.
Wpierw nas lali jak cholera wszyscy, ale odkąd doszedł Deyna to
ćwierćfinały mamy na każdej imprezie. Mecz z Anglią oglądały 3
mld ludzi na stadionie, a przed telewizorami całe niebo.
Przegraliśmy w karnych, Reyman bramki nie
strzelił. Żarcie nam dają o każdej porze. Otwierasz lodówkę
i zawsze jest pełna. Kible czyściutkie, prysznice też.
Przyzwyczaisz się.

No, ja idę na
karty do sektora D. Wrócę wieczorem, drzwi się nie zamyka.
Marian polazł, a ja zacząłem myśleć. Myślenie nie było moja
najmocniejszą stroną, więc poszedłem się załatwić. Nawet nie wiecie,
jak
niewygodnie sra się ze skrzydłami, Odpiąłem je w cholerę i postawiłem
obok.
Gdy spuszczałem wodę, zdarzyło się nieszczęście, schyliłem się
żeby zobaczyć czy czysto zostawiłem, i aureola mi do klopa
wpadła. Kurwa mać ! Poszedłem po jakiś
przyrząd do wyłowienia, znalazłem wieszak od sukien i po chwili
już suszyłem aureole w ręczniku Mariana. Co tu robić ? Idę się
rozglądnąć, po sektorze Krakowskim, skoczę do knajpy, może
jakieś laseczki będą. Czas się przyzwyczajać. M
Może niedługo Joasia ze smutku za mną wykituje i dołączy ?
Fajnie by było. Zapisałem sobie na kartce nr pokoju, żeby się
nie zgubić i polazłem schodami do knajpy. Długo lazłem, co
chwila spotykałem zawianych aniołów - znak że dobrze idę.
Wreszcie mym oczom ukazała się knajpa - no, to jest knajpa!!
Wielkości Maracany, stoliki 4-osobowe, bar cały z złota.
Przyśpieszyłem kroku, wyminąłem grupkę najebanych w trupa aniołów
śpiewających :
- NIECH ŻYJE NAM REZERWA !!!!'
i już byłem przed ladą. Barmanem był Ogromny Anioł z wielkimi
wąsami.
Poprosiłem o setę i piwo, do żarcia wziąłem tatara i ogóreczki.
Poszukałem wzrokiem miejsca, z którego mógłbym obserwować sale i
siadłem przy stoliku oznaczonym nr 210. Koło mnie toczyła się
zażarta kłótnia między kilkoma aniołami:
- Ty dupa jesteś nie Janosik !
- Ja nie jestem Janosik ?!! Ty chuju zajebany... Jak ja ludzi
prałem w Ojcowie, to ty jeszcze w worze u starego hulałeś...
Tak to okazało się, że Janosik faktycznie żył. Po piwku lać mi
się zachciało, więc poszedłem do klopa. Pod drzwiami spał jakiś
siwy Anioł, bez aureoli, pewnie mu zajebali. Kopłem go w biodro
i mówię:
- Dziadziuś, wstawaj bo Ci bachora podrzucą
Mruknął coś i obrócił się na drugi bok. Twarz jakaś znajoma. Ale
nie kojarzyłem skąd go mogę znać. W kiblu wszystkie ściany
zapisane, nad moim pisuarem widniał napis:
PONIATOWSKI PEDAŁ, POLSKE SPRZEDAŁ
Niżej było:
CRACOVIA MISTRZ POLSKI 1927
he, he... dopisałem:
III LIGA - A.D. 2001.
Jak wróciłem do stolika to Janosik już spał na stole a jego
kompan wylatywał właśnie z knajpy. Wpierw on, potem skrzydła.
Powiedziałem barmanowi, ze jakiś dziadziuś śpi pod kiblem,
możnaby go przenieść bo drzwi tarasuje.
Barman machnął ręka:
- To Bierut, pije już tak od 20 lat jak go żona z Sobieskim
zostawiła.Aureole zostawia w barze i chleje na umór.
Wziąłem jeszcze raz to samo i oglądałem aniołów. Przeważnie młode
chłopaki, skrzydła u niektórych żółte od dymu z fajek, cwaniacko
aureole na bok założone, kufle w łapach i dyskutują o czymś.
Zastanawiałem się czy swoich tu w Niebie nie poszukać, ale
zdecydowałem, ze jeszcze nie czas. Może później. W drodze do
pokoju wyrwałem fajną anielice, Marzena. Zmarła w dwa
lata temu na raka. Śliczna dziewucha, umówiliśmy się na wieczór
w knajpie.
Mi się spać chciało, tyle emocji.... Obudziło mnie szarpanie i
krzyk Mariana, bladego jak prześcieradło Mariana:
- wstawaj, cos ty narobił !! Wstawaj... chłopie coś ty
wykręcił ?!
Nie wiedziałem o co mu chodzi. Okazało się, ze szuka mnie od
godziny cała straż Niebiańska. Mają mnie doprowadzić do
Głównego.... Przeraziłem się.
Kurwa, za co ? Za kopnięcie Bieruta ? A może za wyrwanie jakiejś
szychy niebiańskiej ? Nie wiedziałem czy spieprzać do innego
Nieba, czy poddać się.
Po chwili było za późno, bo kilku blondynów wpadło do pokoju i
pod ręce mnie wyprowadzili. Całą drogę nic nie mówili, wszystkie
Anioły się za nami oglądały i coś szeptały. Pewnie myśleli, że
do Raportu idę. Po kilku godzinach jazdy (jechaliśmy jakimś
łazikiem) dotarliśmy pod drzwi z napisem DYREKCJA - GŁOWNY
SEKRETARIAT.
Wprowadzono mnie do środka. Za biurkiem siedział mały chłop, z
bokserskim nosem i grzywką ulizaną na lewy bok. Nad łbem mu
hulała purpurowa aureola. A skrzydła miał błękitne. Ładnie to
kolorystycznie wyglądało.
Wskazał mi fotel, uśmiechnął się i poczęstował ćmikiem. Potem
tak patrzył na mnie i powiedział do mikrofonu:
- Pani Zosiu, wprowadzić strażnika Rafała W.
Wlazł młody, przestraszony anioł. Nerwowo ugniatał palce i
przestępował z nogi na nogę.
- No co tam, strażniku Rafale.. Popiło się na służbie ?! Co?!! -
zagrzmiał Główny.
- Ale .. ja...
- Jakie, kurwa, JA... Jakie ja ? Opiliście się i nie tego
sprowadzili co potrzeba. Chłopak miał jeszcze długo żyć, a wy mu
taki kawał wycinacie.
Pokoje żeście pomylili. Ryszard miał żyć, a obok w pokoju już
tydzień staruszek na gruźlicę umierał. I dalej umiera.
Zdegraduję was!!! - grzmiał dalej Główny.
Ja sobie ćmika jarałem i zacząłem co nieco kapować. Rafał się
opił i pomyliło mu się. Może mnie cofną na Ziemie...
- I co my z panem, panie Rysiu zrobimy ? - popatrzył na mnie po
ojcowsku - Musimy pana cofnąć, chyba, że chce pan zostać...
Kurna, nie wiedziałem. Zostawać, czy iść na Ziemie. Tu jest
chyba fajnie. Za kilkanaście lat może chłopaki z osiedla
dołączą, Polska gra w ćiwercifanałach, laski są świetne. ale
znów na Ziemi, Lew, Joasia, chłopaki ze spirytusem, Polska w
finalach, Legia mistrzem, Wisla z kazdym prawie dotaje...,
Mamusia mi gotuje...
- Wracam. I tak tu trafię z powrotem, więc nic nie tracę.
Główny odetchnął z ulgą. Musieliby dziadka uzdrawiać, żeby
przeżył moje życie, a plan cudów już wykonali na ten rok.
Pożegnałem się z Głównym, Rafałowi dałem w pysk, wziąłem paczkę
szlugów i odprowadzono mnie do recepcji. Cherubin z lokami jak
mnie zobaczył to mu szczena opadła. Anioły na mnie z zazdrością
patrzyły, jak mnie wrzucają do tunelu z którego wylatują co
chwila kolejne dusze. Błysło, hukło i znalazłem się znów w mym
ciele.
Spocony, ciężko oddychając leżałem na Joasi. Tak samo spoconej i
ciężko oddychającej:
- Nie uwierzysz, Kochanie jaką miałam jazdę...
- Oooo, a jaką ja.....

ODPOWIEDZ