Kim jest SEIZE?
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Pani Plaży - Historia na poczekaniu
Oj co do zarostu to długa historia, no ale w skrocie :
Był rok 1849 gdym statkiem rozbił się u lądu nieznanego, kraina była to piękna drzewem cudownym i owocami słodkimi. Spędził tam czasu niemało w samotni, gdym wybrał się by lą ów szerzej poznać i braci człowieczej poszukać, pustka bowiem mi doskwierała sromotna. Wędrował jam tak dni wiele i nikogom nie napotkał. Razu jednak pewnego gdym się rankiem zbudził, oczy me poczęły dostrzegać postać kobieca, błądząca po skraju plaży. Niewiele myśląc zerwałem się na i ruszył w pęd ku niej, lecz zniknęła mi ona po chwili i nierad musiałem uznać to za omam. Jednak jest postać jawiła mi się jeszcze potem razy wiele, coraz piękniej się do mnie śmiejąc. Tak z mijającym czasem próbowałem do nie nie raz podbiec - przeto zaczynała one pobudzać we mnie pokłady duszy które to na anielskie hymny gotowe się do nieba unosić - nigdy jednak mi się to nie udało. Zostawiałem jej na plaż podarunki różnorakie, stworzone rękami mymi z darów lądu, który stał się mym domem. One pozostawiane zawsze znikały i to pozwalało mi wierzyć, że to nie wymysł mej samotni. Razu pewnego gdym się zbudził zobaczyłem jak idąc plażą, zatrzymała się i skręciła ku morzu. Z niepokojem obserwowałem to i gdy rzuciła się w morską toń pobiegłem by ją ratować. Płynąłem dalej i dalej, walczyłem z wodą, szukając jej wszędzie, lecz nigdzie znaleźć jej nie mogłem. W całym tym pędzie, nie wiem dokąd dopłyną, lecz gdym oczy otworzył wokół siebie dostrzegłem postać jakiegoś kapitana i dwóch jego przybocznych. Oznajmili mi oni iż płynąć morzem szerokim dostrzegli mnie niesionego falami. Wielcem był osłabiony i długo nieprzytomny. A gdym się zbudził wszyscy oni orzekli, iż szczęściem miał wielkie żem nie utonął. Nie wielką to było sercu memu pociechą gdym dowiedział się iż nikogo prócz mnie nie zauważono; że jej już nigdy nie widziałem. Wierząc wciąż w to że i ją ktoś uratował, trzymam swą brodę wciąż w stanie w jakim miałem ją gdym po wyspie chadzał - by spacerując gdzieś wśród ludów świata pozostać do rozpoznania przez mą piękną ... Panią Plaży.
©
Był rok 1849 gdym statkiem rozbił się u lądu nieznanego, kraina była to piękna drzewem cudownym i owocami słodkimi. Spędził tam czasu niemało w samotni, gdym wybrał się by lą ów szerzej poznać i braci człowieczej poszukać, pustka bowiem mi doskwierała sromotna. Wędrował jam tak dni wiele i nikogom nie napotkał. Razu jednak pewnego gdym się rankiem zbudził, oczy me poczęły dostrzegać postać kobieca, błądząca po skraju plaży. Niewiele myśląc zerwałem się na i ruszył w pęd ku niej, lecz zniknęła mi ona po chwili i nierad musiałem uznać to za omam. Jednak jest postać jawiła mi się jeszcze potem razy wiele, coraz piękniej się do mnie śmiejąc. Tak z mijającym czasem próbowałem do nie nie raz podbiec - przeto zaczynała one pobudzać we mnie pokłady duszy które to na anielskie hymny gotowe się do nieba unosić - nigdy jednak mi się to nie udało. Zostawiałem jej na plaż podarunki różnorakie, stworzone rękami mymi z darów lądu, który stał się mym domem. One pozostawiane zawsze znikały i to pozwalało mi wierzyć, że to nie wymysł mej samotni. Razu pewnego gdym się zbudził zobaczyłem jak idąc plażą, zatrzymała się i skręciła ku morzu. Z niepokojem obserwowałem to i gdy rzuciła się w morską toń pobiegłem by ją ratować. Płynąłem dalej i dalej, walczyłem z wodą, szukając jej wszędzie, lecz nigdzie znaleźć jej nie mogłem. W całym tym pędzie, nie wiem dokąd dopłyną, lecz gdym oczy otworzył wokół siebie dostrzegłem postać jakiegoś kapitana i dwóch jego przybocznych. Oznajmili mi oni iż płynąć morzem szerokim dostrzegli mnie niesionego falami. Wielcem był osłabiony i długo nieprzytomny. A gdym się zbudził wszyscy oni orzekli, iż szczęściem miał wielkie żem nie utonął. Nie wielką to było sercu memu pociechą gdym dowiedział się iż nikogo prócz mnie nie zauważono; że jej już nigdy nie widziałem. Wierząc wciąż w to że i ją ktoś uratował, trzymam swą brodę wciąż w stanie w jakim miałem ją gdym po wyspie chadzał - by spacerując gdzieś wśród ludów świata pozostać do rozpoznania przez mą piękną ... Panią Plaży.
©
-
- Loża WSR
- Posty: 3908
- Rejestracja: 03 paź (ndz) 2004, 02:00:00