
Kupa sztuki czy sztuka kupy?
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Zadomowił(a) się
- Posty: 603
- Rejestracja: 24 sie (pt) 2007, 02:00:00
Sztuką przez duże S - zazwyczaj jest to co krytycy, środowisko artystyczne, (+mediaBehemot pisze:Czy ktoś mógłby zdefiniować, co to znaczy że coś jest genialne albo nie?

Dla nas genialne jest to - co nam dech zapiera

i tu jak ze wszystkim - każdy ma swoje gusta

Jedni lubią kwiatki i zwierzątka, inni potworki

Jedni piękne widoczki, inni świat wyimaginowany...
itd. itd. itd. można by było wymieniać
genialne - niezwykłe, nieprzeciętne, niezrównane, nadzwyczajne, wyjątkowe, fantastyczne, fenomenalne, wielkie, doskonałe, rewelacyjne, znakomite... itd


-
- Czasami coś napisze
- Posty: 144
- Rejestracja: 20 maja (wt) 2008, 02:00:00
No super, ale kto i na jakiej podstawie daje im prawo do: 1. nazywania siebie artystami 2. oceniania, co wybitne jest lub nie jest?megejra pisze:Sztuką przez duże S - zazwyczaj jest to co krytycy, środowisko artystyczne, (+mediaBehemot pisze:Czy ktoś mógłby zdefiniować, co to znaczy że coś jest genialne albo nie?) okrzykną daną pracę jako genialną! Historia, która ich oprawi w ramki - prekursorów danej epoki, kierunku artystycznego.
Bo na takiej zasadzie to każdy może "przypadkiem" zostać wielkim krytykiem i oh ah genialnym artystą i nie zawsze ma to cokolwiek wspólnego z tworzeniem/czymś wybitnym/etc. ... :F
Przynajmniej mnie to gryzie.
-
- Początkujący(a)
- Posty: 52
- Rejestracja: 10 paź (pt) 2008, 02:00:00
-
- Nowy(a)
- Posty: 11
- Rejestracja: 05 paź (pt) 2007, 02:00:00
A to jet mój kawałek sztuki, poproszę o ocenę i wycenę 
MYŚLI...KONTEMPLACJE...
Dlaczego do diaska wszyscy (zakładając większość) kontemplują, podczas gdy całkiem możliwe jest (teoretycznie oraz praktycznie) aby pluć całkiem prosto? Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie nie opanowawszy uprzednio zdolności prostolinijnego plucia. Ponieważ dane mi jest niejednokrotnie pluć w miarę prosto, będę starał się nieprzyzwoicie powoli zmniejszać kąt natarcia mojego tutejszego plucia aby ta cała flegma dostąpiła zaszczytu osiągnięcia celu jakim jest...
Tu przerwał, rozgrzewając zmarznięte ciało łykiem pół-słodkawej cieczy z wczorajszym plastrem cytryny, zaparzonej z torebkowej herbaty przechowywanej w klimatycznej metalowej puszce po jakimś koreańskim zielsku.
...otóż, gdzie to ja..., aha. Cel – dowolny przyszły stan rzeczy zamierzony przez (nazwijmy to) „osiągacza”. Z powodzeniem może to być również puszka po piwie czy butelka lub stara żarówka (te są najlepsze) do których dzieci kiedyś (bo teraz przecież mamy cholerne komputery) strzelały z procy. Czasem śmieje się że, gdyby się obecnego 10-cio latka zapytać czy umie zrobić procę... eh, szkoda słów. Tak więc...
...kolejny łyk herbaty zakłócony ukłuciem łyżki w policzek.
łyżki do herbaty, bezapelacyjnie powinny mieć postać wygiętą w jednej czwartej wysokości, na przeciwległym końcu od komory nabierającej, w kierunku zgodnym z wklęśnięciem. Pozwoliłoby to wyeliminować zagrożenie ukłuciem dla policzków i może jeszcze przypadek w stylu: „no cholera, znowu utopiłem łyżkę w herbacie” (tylko w przypadku większych, półlitrowych kubków). Może trochę krzywo leżała by owa łyżka na stole ale niech tam, w dzisiejszych czasach chyba można pozwolić sobie na odrobinę ekstrawagancji (w Wielkiej Brytanii nie przejdzie).
I kolejny łyk przerwany brutalnie nagłym myślotokiem:
„zapalił bym...
hmmm...
ale skąd ja teraz wezmę szluga...
zaraz, zaraz...
piąta trzydzieści osiem...”
Kolejny łyk był ostatnim, wykonany w niezwykle ekwilibrystyczny sposób w asyście policzka broniącego łyżce wysunąć się z kubka, oraz z torebką opadającą na nos niczym stara warga sromowa. Zainstalowawszy spodnie i coś ciepłego na górę, wyruszył w szeroki świat przemierzając przedpokój...
...wrócił, przypalił papierosa, pomyślał:
No i proszę, mamy cel, wyprodukować tytanową super-łyżkę, zrobić reklamkę w której jakaś piękność o kruczych włosach, niemal w akcie erotycznej rozkoszy miesza swój wykwintny czaj. Sprzeda się niczym zimne piwo z wieczora na miejskim blokowisku. Ale przeważnie w kręgach wielbicieli wszelakiego rodzaju modern-art`u. Tutaj bije pokłon w stronę tych jakże niewątpliwie wspaniałych ludzi zachwycających się gównem na plastikowym patyku w pozycji potocznie zwanej „apsajtdałn”. Podziwiam was i obyście mieli tyle szacunku do innych ludzi co do tych swoich plastikowych patyków opakowanych zręcznie w gówienka (lub odwrotnie).
P.S.
jeżeli ktoś czuje się urażony to niech się nie czuje, nie mam tego na celu, tekst powstał w okolicach 5:30 nad ranem w przerwie wykonywanej pracy na komputerze, która nie szła jak po maśle i w celu odstresowania się wypociło.
Pozdrawiam
Ciekawe czy kogoś rozsmieszy?

MYŚLI...KONTEMPLACJE...
Dlaczego do diaska wszyscy (zakładając większość) kontemplują, podczas gdy całkiem możliwe jest (teoretycznie oraz praktycznie) aby pluć całkiem prosto? Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie nie opanowawszy uprzednio zdolności prostolinijnego plucia. Ponieważ dane mi jest niejednokrotnie pluć w miarę prosto, będę starał się nieprzyzwoicie powoli zmniejszać kąt natarcia mojego tutejszego plucia aby ta cała flegma dostąpiła zaszczytu osiągnięcia celu jakim jest...
Tu przerwał, rozgrzewając zmarznięte ciało łykiem pół-słodkawej cieczy z wczorajszym plastrem cytryny, zaparzonej z torebkowej herbaty przechowywanej w klimatycznej metalowej puszce po jakimś koreańskim zielsku.
...otóż, gdzie to ja..., aha. Cel – dowolny przyszły stan rzeczy zamierzony przez (nazwijmy to) „osiągacza”. Z powodzeniem może to być również puszka po piwie czy butelka lub stara żarówka (te są najlepsze) do których dzieci kiedyś (bo teraz przecież mamy cholerne komputery) strzelały z procy. Czasem śmieje się że, gdyby się obecnego 10-cio latka zapytać czy umie zrobić procę... eh, szkoda słów. Tak więc...
...kolejny łyk herbaty zakłócony ukłuciem łyżki w policzek.
łyżki do herbaty, bezapelacyjnie powinny mieć postać wygiętą w jednej czwartej wysokości, na przeciwległym końcu od komory nabierającej, w kierunku zgodnym z wklęśnięciem. Pozwoliłoby to wyeliminować zagrożenie ukłuciem dla policzków i może jeszcze przypadek w stylu: „no cholera, znowu utopiłem łyżkę w herbacie” (tylko w przypadku większych, półlitrowych kubków). Może trochę krzywo leżała by owa łyżka na stole ale niech tam, w dzisiejszych czasach chyba można pozwolić sobie na odrobinę ekstrawagancji (w Wielkiej Brytanii nie przejdzie).
I kolejny łyk przerwany brutalnie nagłym myślotokiem:
„zapalił bym...
hmmm...
ale skąd ja teraz wezmę szluga...
zaraz, zaraz...
piąta trzydzieści osiem...”
Kolejny łyk był ostatnim, wykonany w niezwykle ekwilibrystyczny sposób w asyście policzka broniącego łyżce wysunąć się z kubka, oraz z torebką opadającą na nos niczym stara warga sromowa. Zainstalowawszy spodnie i coś ciepłego na górę, wyruszył w szeroki świat przemierzając przedpokój...
...wrócił, przypalił papierosa, pomyślał:
No i proszę, mamy cel, wyprodukować tytanową super-łyżkę, zrobić reklamkę w której jakaś piękność o kruczych włosach, niemal w akcie erotycznej rozkoszy miesza swój wykwintny czaj. Sprzeda się niczym zimne piwo z wieczora na miejskim blokowisku. Ale przeważnie w kręgach wielbicieli wszelakiego rodzaju modern-art`u. Tutaj bije pokłon w stronę tych jakże niewątpliwie wspaniałych ludzi zachwycających się gównem na plastikowym patyku w pozycji potocznie zwanej „apsajtdałn”. Podziwiam was i obyście mieli tyle szacunku do innych ludzi co do tych swoich plastikowych patyków opakowanych zręcznie w gówienka (lub odwrotnie).
P.S.
jeżeli ktoś czuje się urażony to niech się nie czuje, nie mam tego na celu, tekst powstał w okolicach 5:30 nad ranem w przerwie wykonywanej pracy na komputerze, która nie szła jak po maśle i w celu odstresowania się wypociło.
Pozdrawiam
Ciekawe czy kogoś rozsmieszy?
-
- Zadomowił(a) się
- Posty: 603
- Rejestracja: 24 sie (pt) 2007, 02:00:00
...świat pełen absurdów - jak "śmiesznie" można to przedstawić 
czytając to - równocześnie w uszach moich "brzmiał" głos - Tomasza Knapika, który tym swoim spokojnym, poważnym tonem czyta ten tekst
- jakże to wtedy potęguje ...doznania

...i nie wiem czemu na myśl przywiodło mi od razu - losy Adasia Miauczyńskiego
P.S. dobry tekst na chmurzasty dzień (i nie tylko), który zawsze rozbawi
podrzucaj więcej tych "ironiczno-patetycznych monologów"

czytając to - równocześnie w uszach moich "brzmiał" głos - Tomasza Knapika, który tym swoim spokojnym, poważnym tonem czyta ten tekst

- jakże to wtedy potęguje ...doznania


...i nie wiem czemu na myśl przywiodło mi od razu - losy Adasia Miauczyńskiego

P.S. dobry tekst na chmurzasty dzień (i nie tylko), który zawsze rozbawi

podrzucaj więcej tych "ironiczno-patetycznych monologów"
