On był moim Prezydentem
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Bywalec
- Posty: 465
- Rejestracja: 30 wrz (ndz) 2007, 02:00:00
Dokładnie tak. Religijność powinna być sprawą PRYWATNĄ, intymną niemalże. Powtarzam: jeżeli ktoś jest religijny i jego pracodawca wie, że w piątek wieczór jest szabas czy cokolwiek i ZATRUDNIŁ tę osobę to automatycznie się GODZI na praktykowanie tychże praktyk - nie może być to powodem zwolnienia. No chyba, że to bumelant i ma gdzieś robotę, to wtedy wywalenie na zbity pysk jest jak najbardziej zasadne.
Każdy może się zasłaniać tolerancją. Strasznie się to wyświechtało.
Każdy może się zasłaniać tolerancją. Strasznie się to wyświechtało.
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12650
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Rodzice majora Protasiuka: to był ewidentnie zamach
Rodzice majora Protasiuka: to był ewidentnie zamach
Rodzice mjr. Arkadiusza Protasiuka, dowódcy prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, nie mają wątpliwości, że załoga Tu-154M była źle naprowadzana. To był ewidentnie zamach, twierdzi ojciec pilota, Władysław Protasiuk.
Według niego rejestratory lotu "są już tak zmanipulowane, że prawdy się z nich nie dowiemy. Przy dzisiejszej technice można wszystko. I dlatego mamy to, co Rosja chce, żebyśmy mieli. Ale już takim ostatecznym gwoździem do trumny były słowa ministra mówiącego, że my tych ostatnich chwil nagrania nie poznamy, bo są one zbyt drastyczne. To już zakrawa o trybunał. Jakim też prawem nasz rząd pozwolił Rosjanom, a zwłaszcza MAK, zabrać należące do państwa polskiego czarne skrzynki z Tu-154M, bez zrobienia wcześniej (i to publicznie) zapasowych kopii? Czy coś takiego zdarzyło się w innym kraju? Dlaczego też premier Donald Tusk i prezydent Bronisław Komorowski nic nie mówią o wieży w Smoleńsku i jej zaniedbaniach, o jej celowym wprowadzaniu pilotów w błąd? Dlaczego udają, że nie ma problemu? - pyta W. Protasiuk.
- Jakie świadectwo wystawia sobie minister, kiedy mówi wprost, że nie poznamy ostatnich sekund nagrania. Jak można tak robić? Skąd w takim razie mamy dowiedzieć się prawdy?! Powinni ujawnić prawdę, nawet najgorszą. My - nie tylko rodzina, ale i obywatele - musimy przecież dowiedzieć się, jak i dlaczego doszło do tej tragedii! Dlaczego nasi ukochani zginęli? Nawet gdyby to oznaczało najgorsze....
- Jeśliby to była faktycznie wina mojego syna, to osobiście stanąłbym przed rodzinami pozostałych 95 ofiar, przed całym Narodem, by przeprosić, mówi W. Protasiuk. - Przeprosiłbym w imieniu swoim i syna - nawet przed kamerami. Ale powtarzam, proszę najpierw o pokazanie mi niezbitych dowodów, że to właśnie mój syn jest winien! Jeśli zaś nie ma takich, które ewidentnie wskazują na winę Arka, na winę załogi, to błagam o zaprzestanie tej nagonki! Proszę o nie szarganie ich dobrego imienia. To zadaje kolejne ciosy ich rodzinom. W sądzie obowiązuje przecież zasada domniemania niewinności. Winę trzeba udowodnić.
(wirtualna polska / ms / 14/10/2010)
Rodzice mjr. Arkadiusza Protasiuka, dowódcy prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, nie mają wątpliwości, że załoga Tu-154M była źle naprowadzana. To był ewidentnie zamach, twierdzi ojciec pilota, Władysław Protasiuk.
Według niego rejestratory lotu "są już tak zmanipulowane, że prawdy się z nich nie dowiemy. Przy dzisiejszej technice można wszystko. I dlatego mamy to, co Rosja chce, żebyśmy mieli. Ale już takim ostatecznym gwoździem do trumny były słowa ministra mówiącego, że my tych ostatnich chwil nagrania nie poznamy, bo są one zbyt drastyczne. To już zakrawa o trybunał. Jakim też prawem nasz rząd pozwolił Rosjanom, a zwłaszcza MAK, zabrać należące do państwa polskiego czarne skrzynki z Tu-154M, bez zrobienia wcześniej (i to publicznie) zapasowych kopii? Czy coś takiego zdarzyło się w innym kraju? Dlaczego też premier Donald Tusk i prezydent Bronisław Komorowski nic nie mówią o wieży w Smoleńsku i jej zaniedbaniach, o jej celowym wprowadzaniu pilotów w błąd? Dlaczego udają, że nie ma problemu? - pyta W. Protasiuk.
- Jakie świadectwo wystawia sobie minister, kiedy mówi wprost, że nie poznamy ostatnich sekund nagrania. Jak można tak robić? Skąd w takim razie mamy dowiedzieć się prawdy?! Powinni ujawnić prawdę, nawet najgorszą. My - nie tylko rodzina, ale i obywatele - musimy przecież dowiedzieć się, jak i dlaczego doszło do tej tragedii! Dlaczego nasi ukochani zginęli? Nawet gdyby to oznaczało najgorsze....
- Jeśliby to była faktycznie wina mojego syna, to osobiście stanąłbym przed rodzinami pozostałych 95 ofiar, przed całym Narodem, by przeprosić, mówi W. Protasiuk. - Przeprosiłbym w imieniu swoim i syna - nawet przed kamerami. Ale powtarzam, proszę najpierw o pokazanie mi niezbitych dowodów, że to właśnie mój syn jest winien! Jeśli zaś nie ma takich, które ewidentnie wskazują na winę Arka, na winę załogi, to błagam o zaprzestanie tej nagonki! Proszę o nie szarganie ich dobrego imienia. To zadaje kolejne ciosy ich rodzinom. W sądzie obowiązuje przecież zasada domniemania niewinności. Winę trzeba udowodnić.
(wirtualna polska / ms / 14/10/2010)
-
- Nowy(a)
- Posty: 44
- Rejestracja: 10 paź (pt) 2008, 02:00:00
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12650
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Felieton Jadwigi Staniszkis
"Rosjanie bezczelnie niszczyli dowody, a premier milczał"
(Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski)

Bezczelne niszczenie przez Rosjan dowodów. Nie udostępnianie stronie polskiej skrzynek i nagrań z wieży. Premier milczał. Co powie dziś, gdy MAK nie uwzględnił uwag strony polskiej?
W najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis zastanawia się nad sposobem prowadzenia śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Jej zdaniem, polski rząd popełnił błąd akceptując konwencję chicagowską i godząc się na prowadzenie śledztwa przez stronę rosyjską. - Bezczelne niszczenie przez Rosjan dowodów. Nie udostępnianie stronie polskiej skrzynek i nagrań z wieży. Premier milczał. Być może kiedyś stanie za to przed Trybunałem Stanu - pisze prof. Staniszkis.
"Moralność obowiązuje tylko między równymi". Tak, według relacji Tucykidesa, mieli powiedzieć Ateńczycy, domagając się od Melian podporządkowania. Relacja imperialna jest zawsze dwustronna: jej częścią jest uznanie przez stronę słabszą standardów i wewnętrznej racjonalności strony silniejszej. "Jesteśmy imperium morskim" mówili Ateńczycy i nie możemy pozwolić sobie na tolerowanie obszarów od nas niezależnych. Bo wyznacznikiem imperium jest zdolność do ekspansji i narzucania innym własnych standardów. Inaczej - brak wyraźnej granicy.
Polska (a właściwie premier Tusk) akceptując niekorzystną dla wyjaśnienia tragedii wykładnię prawną (konwencja chicagowska, w dodatku źle zinterpretowana) stała się stroną takiej reakcji imperialnej. Waldemar Kuczyński w TVN24 powiedział w tym kontekście coś szokującego i oburzającego: że było jak w 1945 roku i że nie mieliśmy wyboru. Nie prawda - był wybór - i taka właśnie postawa decyduje o uznaniu akceptacji najniższych standardów za normalne. To właśnie reprodukuje Rosję jako imperium, mimo że w wielu aspektach jest krajem III Świata, a my należymy do Unii Europejskiej. Być może kiedyś premier Tusk stanie za to przed Trybunałem Stanu. Nie sięgnął bowiem do właściwych, kompetentnych ekspertów i przyjął wykładnię cywilnego charakteru lotu - niezgodnie ze stanem faktycznym.
Rządzą Polską historycy, a właściwie usiłują rządzić, bo termin oznacza zdolność osiągania założonych celów. Może dlatego tak wyraźnie projektują przeszłość w teraźniejszość. Nie doceniają polskiej suwerenności. I w ten sposób ją osłabiają. Bezczelne niszczenie przez Rosjan dowodów. Nie udostępnianie stronie polskiej skrzynek i nagrań z wieży. Premier milczał. Co powie dziś, gdy MAK nie uwzględnił uwag strony polskiej?
(...)
Bycie przedmiotem relacji imperialnej to także kwestia stosunku do samych siebie. Niestety rząd Tuska nie posiada zdolności do realnego (a nie tylko formalnego), wybicia Polski na suwerenność!
(Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski)

Bezczelne niszczenie przez Rosjan dowodów. Nie udostępnianie stronie polskiej skrzynek i nagrań z wieży. Premier milczał. Co powie dziś, gdy MAK nie uwzględnił uwag strony polskiej?
W najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis zastanawia się nad sposobem prowadzenia śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Jej zdaniem, polski rząd popełnił błąd akceptując konwencję chicagowską i godząc się na prowadzenie śledztwa przez stronę rosyjską. - Bezczelne niszczenie przez Rosjan dowodów. Nie udostępnianie stronie polskiej skrzynek i nagrań z wieży. Premier milczał. Być może kiedyś stanie za to przed Trybunałem Stanu - pisze prof. Staniszkis.
"Moralność obowiązuje tylko między równymi". Tak, według relacji Tucykidesa, mieli powiedzieć Ateńczycy, domagając się od Melian podporządkowania. Relacja imperialna jest zawsze dwustronna: jej częścią jest uznanie przez stronę słabszą standardów i wewnętrznej racjonalności strony silniejszej. "Jesteśmy imperium morskim" mówili Ateńczycy i nie możemy pozwolić sobie na tolerowanie obszarów od nas niezależnych. Bo wyznacznikiem imperium jest zdolność do ekspansji i narzucania innym własnych standardów. Inaczej - brak wyraźnej granicy.
Polska (a właściwie premier Tusk) akceptując niekorzystną dla wyjaśnienia tragedii wykładnię prawną (konwencja chicagowska, w dodatku źle zinterpretowana) stała się stroną takiej reakcji imperialnej. Waldemar Kuczyński w TVN24 powiedział w tym kontekście coś szokującego i oburzającego: że było jak w 1945 roku i że nie mieliśmy wyboru. Nie prawda - był wybór - i taka właśnie postawa decyduje o uznaniu akceptacji najniższych standardów za normalne. To właśnie reprodukuje Rosję jako imperium, mimo że w wielu aspektach jest krajem III Świata, a my należymy do Unii Europejskiej. Być może kiedyś premier Tusk stanie za to przed Trybunałem Stanu. Nie sięgnął bowiem do właściwych, kompetentnych ekspertów i przyjął wykładnię cywilnego charakteru lotu - niezgodnie ze stanem faktycznym.
Rządzą Polską historycy, a właściwie usiłują rządzić, bo termin oznacza zdolność osiągania założonych celów. Może dlatego tak wyraźnie projektują przeszłość w teraźniejszość. Nie doceniają polskiej suwerenności. I w ten sposób ją osłabiają. Bezczelne niszczenie przez Rosjan dowodów. Nie udostępnianie stronie polskiej skrzynek i nagrań z wieży. Premier milczał. Co powie dziś, gdy MAK nie uwzględnił uwag strony polskiej?
(...)
Bycie przedmiotem relacji imperialnej to także kwestia stosunku do samych siebie. Niestety rząd Tuska nie posiada zdolności do realnego (a nie tylko formalnego), wybicia Polski na suwerenność!
Ostatnio zmieniony 13 sty (czw) 2011, 13:37:51 przez s_wojtkowski, łącznie zmieniany 2 razy.
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12650
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Komentarze po raporcie MAK o katastrofie smoleńskiej
"Będą dwie wersje o Smoleńsku, jak kiedyś o Katyniu" (wp.pl)
Amerykańskie i niemieckie dzienniki szeroko komentują przedstawiony przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy końcowy raport na temat katastrofy smoleńskiej. "New York Times" ocenia, że niektóre fragmenty raportu przypominają psychoanalizę. Zdaniem "Wall Street Journal" sporne wnioski raportu, w którym "Rosja całą winą za katastrofę obarcza Polskę" będą obciążeniem dla stosunków Moskwy z Warszawą. Z kolei niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" przypuszcza, że tak jak istniały dwie wersje na temat zbrodni katyńskiej, tak teraz przedstawiane będą dwie wersje na temat zeszłorocznej katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem.

Według "Wall Street Journal" "wraz z wybuchem społecznego i oficjalnego współczucia w Rosji po katastrofie z 10 kwietnia" można było odnieść wrażenie, że stosunki polsko-rosyjskie poprawiają się.
"Władze obu krajów zgodziły się parę miesięcy temu, że do katastrofy doprowadziła decyzja o lądowaniu podczas złej pogody na lotnisku, posiadającym jedynie podstawowe urządzenia nawigacyjne. Jednak w Polsce oczekiwano (...), że Rosja weźmie na siebie w jakimś stopniu współodpowiedzialność za tę decyzję" - napisał "Wall Street Journal".
"Zamiast to zrobić, W 200-stronicowym raporcie MAK w żadnym stopniu nie obwinił kontrolerów lotów oraz pracowników lotniska w Smoleńsku" - dodaje dziennik.

Zdaniem "New York Timesa", dokument przedstawiony w środę w Moskwie nakreśla złożony portet psychologiczny kapitana polskiego samolotu (Arkadiusza Protasiuka) i opisuje niewidoczną, wywieraną na niego presję. "Raport winę za katastrofę przypisuje kapitanowi, ale także zdecydowanie sugeruje, że leży ona również po stronie niektórych pasażerów" - napisał "New York Times".
"Kwestia winy nie mogła być jeszcze bardziej delikatna. Katastrofa miała miejsce na tle długotrwałego napięcia między Moskwą a Warszawą i początkowo wydawała się podstawą do dalszych podziałów. Tymczasem wybuch współczucia ze strony Rosji przygotował grunt pod polityczne pojednanie" - ocenia "NYT". "Ocieplenie nie przełożyło się na etap śledztwa" - dodaje nowojorski dziennik.
Gazeta podkreśla, że "raport wyklucza wiele zewnętrznych czynników, które mogły przyczynić się do katastrofy - takich jak stan samolotu, kontrola lotu, łączność radiowa, wsparcie meteorologiczne - a niektóre jego fragmenty przypominają psychoanalizę".

"Przez dziesięciolecia istniały dwie wersje opisujące los prawie 15 tysięcy polskich oficerów, którzy w 1939 roku trafili do niewoli sowieckiej. Dopiero w 2010 roku Rosja oficjalnie przyznała się do tego, że Stalin ma na sumieniu zabitych z Katynia. Teraz zaś przez trudny do przewidzenia czas istnieć będą także dwie wersje opisujące katastrofę, która w tragiczny sposób jest spleciona z Katyniem" - pisze niemiecki "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Jak dodaje "FAZ", nikt nigdy nie dojdzie do tego, co faktycznie działo się w polskim samolocie prezydenckim, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku podchodząc do lądowania w Smoleńsku. "Możliwe było jednak, by porozumieć się przynajmniej w sprawie faktów, dających się stwierdzić obiektywnie. Publikując jednostronnie końcowy i 'nieodwracalny' raport z dochodzenia Rosja zmarnowała tę szansę" - pisze niemiecki dziennik.
"Poważne zarzuty strony polskiej zostały zignorowane. To nie są dobre przesłanki dla pojednania nad grobami Katynia" -podsumowuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Z kolei dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że tragedia smoleńska rzuci cień na polskie wybory w 2011 roku. Jak pisze gazeta, rosyjski raport z dochodzenia zgodnie z oczekiwaniami obarcza winą polskich pilotów Tu-154M i ich przełożonych na pokładzie oraz tylko zwięźle informuje o zachowaniu kontrolerów lotów w Smoleńsku. "W ten sposób nie odpowiedziano na pytanie, dlaczego z powodu gęstej mgły (kontrolerzy) nie nakazali nadlatującej maszynie odejścia i nie zamknęli całkowicie lotniska" - pisze "SZ".
"Jedno jest pewne: raport nie zadowala polskiej opinii publicznej. Unaocznił on także, że nie jest tak dobrze ze wspaniałą polsko-rosyjską współpracą, na którą ostatnio przywódcy raz po raz się powoływali. Nie bez powodu po otrzymaniu raportu polski premier Donald Tusk przerwał urlop na nartach. Bowiem to on przede wszystkim stoi teraz pod ostrzałem" - komentuje bawarski dziennik.
Według "SZ" powróciło pytanie, dlaczego prezydent Lech Kaczyński nie uczestniczył w oficjalnych uroczystościach w związku z 70. rocznicą zbrodni katyńskiej 7 kwietnia 2010 roku i dopiero trzy dni później z własną delegacją chciał udać się w to symboliczne miejsce. "Tusk narażony jest na poważny zarzut, że z taktycznych powodów związanych z wyborami i we współdziałaniu z rosyjskim premierem Władimirem Putinem wygryzł Kaczyńskiego. Wszystko wskazuje na to, że tragedia ze Smoleńska rzuci mroczny cień na polski rok wyborczy 2011" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Amerykańskie i niemieckie dzienniki szeroko komentują przedstawiony przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy końcowy raport na temat katastrofy smoleńskiej. "New York Times" ocenia, że niektóre fragmenty raportu przypominają psychoanalizę. Zdaniem "Wall Street Journal" sporne wnioski raportu, w którym "Rosja całą winą za katastrofę obarcza Polskę" będą obciążeniem dla stosunków Moskwy z Warszawą. Z kolei niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" przypuszcza, że tak jak istniały dwie wersje na temat zbrodni katyńskiej, tak teraz przedstawiane będą dwie wersje na temat zeszłorocznej katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem.

Według "Wall Street Journal" "wraz z wybuchem społecznego i oficjalnego współczucia w Rosji po katastrofie z 10 kwietnia" można było odnieść wrażenie, że stosunki polsko-rosyjskie poprawiają się.
"Władze obu krajów zgodziły się parę miesięcy temu, że do katastrofy doprowadziła decyzja o lądowaniu podczas złej pogody na lotnisku, posiadającym jedynie podstawowe urządzenia nawigacyjne. Jednak w Polsce oczekiwano (...), że Rosja weźmie na siebie w jakimś stopniu współodpowiedzialność za tę decyzję" - napisał "Wall Street Journal".
"Zamiast to zrobić, W 200-stronicowym raporcie MAK w żadnym stopniu nie obwinił kontrolerów lotów oraz pracowników lotniska w Smoleńsku" - dodaje dziennik.

Zdaniem "New York Timesa", dokument przedstawiony w środę w Moskwie nakreśla złożony portet psychologiczny kapitana polskiego samolotu (Arkadiusza Protasiuka) i opisuje niewidoczną, wywieraną na niego presję. "Raport winę za katastrofę przypisuje kapitanowi, ale także zdecydowanie sugeruje, że leży ona również po stronie niektórych pasażerów" - napisał "New York Times".
"Kwestia winy nie mogła być jeszcze bardziej delikatna. Katastrofa miała miejsce na tle długotrwałego napięcia między Moskwą a Warszawą i początkowo wydawała się podstawą do dalszych podziałów. Tymczasem wybuch współczucia ze strony Rosji przygotował grunt pod polityczne pojednanie" - ocenia "NYT". "Ocieplenie nie przełożyło się na etap śledztwa" - dodaje nowojorski dziennik.
Gazeta podkreśla, że "raport wyklucza wiele zewnętrznych czynników, które mogły przyczynić się do katastrofy - takich jak stan samolotu, kontrola lotu, łączność radiowa, wsparcie meteorologiczne - a niektóre jego fragmenty przypominają psychoanalizę".

"Przez dziesięciolecia istniały dwie wersje opisujące los prawie 15 tysięcy polskich oficerów, którzy w 1939 roku trafili do niewoli sowieckiej. Dopiero w 2010 roku Rosja oficjalnie przyznała się do tego, że Stalin ma na sumieniu zabitych z Katynia. Teraz zaś przez trudny do przewidzenia czas istnieć będą także dwie wersje opisujące katastrofę, która w tragiczny sposób jest spleciona z Katyniem" - pisze niemiecki "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Jak dodaje "FAZ", nikt nigdy nie dojdzie do tego, co faktycznie działo się w polskim samolocie prezydenckim, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku podchodząc do lądowania w Smoleńsku. "Możliwe było jednak, by porozumieć się przynajmniej w sprawie faktów, dających się stwierdzić obiektywnie. Publikując jednostronnie końcowy i 'nieodwracalny' raport z dochodzenia Rosja zmarnowała tę szansę" - pisze niemiecki dziennik.
"Poważne zarzuty strony polskiej zostały zignorowane. To nie są dobre przesłanki dla pojednania nad grobami Katynia" -podsumowuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Z kolei dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że tragedia smoleńska rzuci cień na polskie wybory w 2011 roku. Jak pisze gazeta, rosyjski raport z dochodzenia zgodnie z oczekiwaniami obarcza winą polskich pilotów Tu-154M i ich przełożonych na pokładzie oraz tylko zwięźle informuje o zachowaniu kontrolerów lotów w Smoleńsku. "W ten sposób nie odpowiedziano na pytanie, dlaczego z powodu gęstej mgły (kontrolerzy) nie nakazali nadlatującej maszynie odejścia i nie zamknęli całkowicie lotniska" - pisze "SZ".
"Jedno jest pewne: raport nie zadowala polskiej opinii publicznej. Unaocznił on także, że nie jest tak dobrze ze wspaniałą polsko-rosyjską współpracą, na którą ostatnio przywódcy raz po raz się powoływali. Nie bez powodu po otrzymaniu raportu polski premier Donald Tusk przerwał urlop na nartach. Bowiem to on przede wszystkim stoi teraz pod ostrzałem" - komentuje bawarski dziennik.
Według "SZ" powróciło pytanie, dlaczego prezydent Lech Kaczyński nie uczestniczył w oficjalnych uroczystościach w związku z 70. rocznicą zbrodni katyńskiej 7 kwietnia 2010 roku i dopiero trzy dni później z własną delegacją chciał udać się w to symboliczne miejsce. "Tusk narażony jest na poważny zarzut, że z taktycznych powodów związanych z wyborami i we współdziałaniu z rosyjskim premierem Władimirem Putinem wygryzł Kaczyńskiego. Wszystko wskazuje na to, że tragedia ze Smoleńska rzuci mroczny cień na polski rok wyborczy 2011" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12650
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Po raporcie MAK
Raz ordynarny niedźwiedź kucnąwszy na łące,
W dość niewybredny sposób podtarł się zającem.
Zając się potem żonie chwalił po obiedzie:
- Wiesz, stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem!
A. Waligórski - Niedźwiedź i zając
W dość niewybredny sposób podtarł się zającem.
Zając się potem żonie chwalił po obiedzie:
- Wiesz, stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem!
A. Waligórski - Niedźwiedź i zając
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12650
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Po tym filmie trudniej będzie kłamać
Po tym filmie trudniej będzie kłamać
- Po tym filmie dużo trudniej będzie kłamać. Jesteśmy na drodze do prawdy - powiedział Jarosław Kaczyński po premierze filmu Anity Gargas pt. "10.04.10", przedstawiającego wyniki dochodzenia na temat katastrofy smoleńskiej.
Jarosław Kaczyński był na premierowym pokazie filmu w warszawskim kinie Palladium. Po projekcji powiedział: - To film, po którym dużo trudniej będzie kłamać na temat tej katastrofy, na temat tego wszystkiego, co się stało. Jesteśmy na drodze do prawdy, ta droga będzie pewnie jeszcze długo trwała, ale jest to poważny krok w kierunku, w którym zmierzamy. Po tym, kiedy ten film zostanie pokazany w całym kraju, będzie pokazany setkom, a może nawet milionom Polaków, kłamać będzie nieporównanie trudniej - powiedział Kaczyński.
Anita Gargas wraz z ekipą spędziła w Smoleńsku i okolicach kilka tygodni próbując dotrzeć do wszystkich, którzy mogli mieć coś do powiedzenia na temat przebiegu katastrofy. Na filmie wielokrotnie widać, jak namawia świadków do przedstawienia swoich relacji, niekiedy dziennikarka posługiwała się ukrytą kamerą, często zamykano jej drzwi przed nosem. Ten niemal półtoragodzinny dokument powstał po ogłoszeniu raportu MAK i wiele zawartych w nim tez ma wymowę polemiczną wobec tego dokumentu. Film zawiera także niepublikowane dotąd zdjęcia z 10 kwietnia 2010 r. oraz kilku następnych dni.
Jadwiga Kaczyńska, matka tragicznie zmarłego prezydenta, po raz pierwszy publicznie zabrała głos po katastrofie smoleńskiej właśnie w filmie Gargas. - Zginęli ludzie, którzy byli na czele państwa, i państwo się o nich nie upomina. To znaczy, że tego państwa właściwie nie ma, to znaczy nie ma rządu - powiedziała Kaczyńska w filmie "10.04.10". Jadwiga Kaczyńska mówi, że nie wie, czy to był zamach, ale dodaje: - Gdyby to była zwykła katastrofa, reakcja byłaby inna.
Magdalena Merta, żona podsekretarza stanu w ministerstwie kultury Tomasza Merty, który zginął w katastrofie smoleńskiej, po projekcji filmu powiedziała, że wnosi on wiele nowego i usuwa pewne niejasności, czy też wręcz dezinformacje, z jakimi mamy do czynienia. - Ten film posłuży też w takim zupełnie technicznym sensie w śledztwie - my i nasi mecenasi będziemy zadawać prokuraturze pytania, co zrobili z materiałem dowodowym, z zeznaniami tych ludzi, którzy się na tym filmie pojawiają. Tych zeznań w aktach nie ma. Tych ludzi nie pytano albo też ich wypowiedzi zupełnie pomijano - powiedziała Merta.
[wp.pl]
- Po tym filmie dużo trudniej będzie kłamać. Jesteśmy na drodze do prawdy - powiedział Jarosław Kaczyński po premierze filmu Anity Gargas pt. "10.04.10", przedstawiającego wyniki dochodzenia na temat katastrofy smoleńskiej.
Jarosław Kaczyński był na premierowym pokazie filmu w warszawskim kinie Palladium. Po projekcji powiedział: - To film, po którym dużo trudniej będzie kłamać na temat tej katastrofy, na temat tego wszystkiego, co się stało. Jesteśmy na drodze do prawdy, ta droga będzie pewnie jeszcze długo trwała, ale jest to poważny krok w kierunku, w którym zmierzamy. Po tym, kiedy ten film zostanie pokazany w całym kraju, będzie pokazany setkom, a może nawet milionom Polaków, kłamać będzie nieporównanie trudniej - powiedział Kaczyński.
Anita Gargas wraz z ekipą spędziła w Smoleńsku i okolicach kilka tygodni próbując dotrzeć do wszystkich, którzy mogli mieć coś do powiedzenia na temat przebiegu katastrofy. Na filmie wielokrotnie widać, jak namawia świadków do przedstawienia swoich relacji, niekiedy dziennikarka posługiwała się ukrytą kamerą, często zamykano jej drzwi przed nosem. Ten niemal półtoragodzinny dokument powstał po ogłoszeniu raportu MAK i wiele zawartych w nim tez ma wymowę polemiczną wobec tego dokumentu. Film zawiera także niepublikowane dotąd zdjęcia z 10 kwietnia 2010 r. oraz kilku następnych dni.
Jadwiga Kaczyńska, matka tragicznie zmarłego prezydenta, po raz pierwszy publicznie zabrała głos po katastrofie smoleńskiej właśnie w filmie Gargas. - Zginęli ludzie, którzy byli na czele państwa, i państwo się o nich nie upomina. To znaczy, że tego państwa właściwie nie ma, to znaczy nie ma rządu - powiedziała Kaczyńska w filmie "10.04.10". Jadwiga Kaczyńska mówi, że nie wie, czy to był zamach, ale dodaje: - Gdyby to była zwykła katastrofa, reakcja byłaby inna.
Magdalena Merta, żona podsekretarza stanu w ministerstwie kultury Tomasza Merty, który zginął w katastrofie smoleńskiej, po projekcji filmu powiedziała, że wnosi on wiele nowego i usuwa pewne niejasności, czy też wręcz dezinformacje, z jakimi mamy do czynienia. - Ten film posłuży też w takim zupełnie technicznym sensie w śledztwie - my i nasi mecenasi będziemy zadawać prokuraturze pytania, co zrobili z materiałem dowodowym, z zeznaniami tych ludzi, którzy się na tym filmie pojawiają. Tych zeznań w aktach nie ma. Tych ludzi nie pytano albo też ich wypowiedzi zupełnie pomijano - powiedziała Merta.
[wp.pl]
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12650
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Moje refleksje w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej
Moje refleksje
w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej
[10/04/2011]
Patriotyzm wydaje się być dziś niemodny. Podobnie Ojczyzna. Oba te słowa brzmią zaściankowo. Trochę wstyd je wypowiadać, a co dopiero okazywać, że są dla nas ważne. Czy patriota to ktoś trendy lub cool?
A jednak zapamiętany ze szkoły fragment: „święta miłości kochanej ojczyzny, czują Cię tylko umysły poczciwe…” pobrzmiewa w chwili poważniejszej refleksji - niepokojąco. Patriota autentycznie i szczerze kocha swoją ojczyznę, jest dumny z jej historii, utożsamia się z narodem, czuje się jego częścią, naprawdę przeżywa jego wielkie chwile i klęski, zależy mu na dobru społeczności, w kulturze której się wychował. Kto jest dziś patriotą?
"Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli". Czy Prawda rzeczywiście ma taką moc? Jak abstrakcyjne pojęcie może przemieniać życie człowieka? Przecież są tacy, którzy oddali życie za prawdę. „Czymże jest prawda?” - pytają relatywiści; „każdy ma swoją prawdę, człowiek jest miarą wszechrzeczy” - mówią. Znajdą się też ludzie, którzy wolą trwanie w nieświadomości od gorzkiej czy niewygodnej (jak się spodziewają) prawdy. Boją się jej po prostu. Tchórze.
A jednak wszyscy dobrze wiemy, że "tylko prawda jest interesująca". Jedynie prawda jest ciekawa.
Pamięć. Świadoma i samoświadoma ludzka pamięć jest dla człowieka dobrodziejstwem, ale i przekleństwem. Dobrodziejstwem, bo pozwala się uczyć, badać rzeczywistość, komunikować, buduje naszą osobowość i tożsamość, każdy z nas ma i zna własną historię. Przekleństwem, bo wielu (tak wielu!) rzeczy chciałoby się nie pamiętać…
Jest też coś w rodzaju zbiorowej pamięci, budującej tożsamość zbiorowości. Gdy jej zabraknie następuje wykorzenienie. Dlatego jak przejmująca przysięga i zobowiązanie brzmią słowa o wspólnych bohaterach i męczennikach: „Jeśli zapomnę o nich – ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”. Jesteśmy coś winni przeszłości.
Cytaty: Ignacy Krasicki, św. Jan Ewangelista, Protagoras z Abdery, Józef Cat Mackiewicz, Adam Mickiewicz
w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej
[10/04/2011]
Patriotyzm wydaje się być dziś niemodny. Podobnie Ojczyzna. Oba te słowa brzmią zaściankowo. Trochę wstyd je wypowiadać, a co dopiero okazywać, że są dla nas ważne. Czy patriota to ktoś trendy lub cool?
A jednak zapamiętany ze szkoły fragment: „święta miłości kochanej ojczyzny, czują Cię tylko umysły poczciwe…” pobrzmiewa w chwili poważniejszej refleksji - niepokojąco. Patriota autentycznie i szczerze kocha swoją ojczyznę, jest dumny z jej historii, utożsamia się z narodem, czuje się jego częścią, naprawdę przeżywa jego wielkie chwile i klęski, zależy mu na dobru społeczności, w kulturze której się wychował. Kto jest dziś patriotą?
"Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli". Czy Prawda rzeczywiście ma taką moc? Jak abstrakcyjne pojęcie może przemieniać życie człowieka? Przecież są tacy, którzy oddali życie za prawdę. „Czymże jest prawda?” - pytają relatywiści; „każdy ma swoją prawdę, człowiek jest miarą wszechrzeczy” - mówią. Znajdą się też ludzie, którzy wolą trwanie w nieświadomości od gorzkiej czy niewygodnej (jak się spodziewają) prawdy. Boją się jej po prostu. Tchórze.
A jednak wszyscy dobrze wiemy, że "tylko prawda jest interesująca". Jedynie prawda jest ciekawa.
Pamięć. Świadoma i samoświadoma ludzka pamięć jest dla człowieka dobrodziejstwem, ale i przekleństwem. Dobrodziejstwem, bo pozwala się uczyć, badać rzeczywistość, komunikować, buduje naszą osobowość i tożsamość, każdy z nas ma i zna własną historię. Przekleństwem, bo wielu (tak wielu!) rzeczy chciałoby się nie pamiętać…
Jest też coś w rodzaju zbiorowej pamięci, budującej tożsamość zbiorowości. Gdy jej zabraknie następuje wykorzenienie. Dlatego jak przejmująca przysięga i zobowiązanie brzmią słowa o wspólnych bohaterach i męczennikach: „Jeśli zapomnę o nich – ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”. Jesteśmy coś winni przeszłości.
Cytaty: Ignacy Krasicki, św. Jan Ewangelista, Protagoras z Abdery, Józef Cat Mackiewicz, Adam Mickiewicz
-
- Czasami coś napisze
- Posty: 126
- Rejestracja: 30 wrz (śr) 2009, 02:00:00
Pozwolę sobie po części odpowiedzieć 
W pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej żadne refleksje już mnie nie nachodzą. Naszły kilka dni po katastrofie i, mówiąc nieskromnie, specjalnie się nie pomyliłem. Nie ma katastrofy, jest wykorzystywanie katastrofy do celów politycznych. Skuteczne - PiS, który (o zgrozo, jak to brzmi) jedną nogą był już w grobie, zmartwychwstał niczym feniks z popiołów i wynosząc Jednego Uczestnika Katastrofy na ołtarze, zapewne skutecznie powalczy w wyborach.
Jeśli idzie o znaczenie patriotyzmu i ojczyzny. Ciężko oczekiwać, żeby te wartości były modne, jeśli próbuje się je wbijać krzyżem do głowy. Jestem zresztą przeciwnikiem jakiegokolwiek łączenia pojęć "patriotyzm" oraz "moda", ponieważ nie idą i nie powinny iść w parze. Na takie pytania każdy powinien sobie odpowiedzieć sam przed lustrem, a państwo powinno jedynie "pomagać" w dostrzeganiu pozytywnych wartości (nie "zapominając" jednocześnie o negatywnych), z jakimi młody człowiek może chcieć się utożsamiać. I tu dochodzimy do problemu - patriotyzm został zawłaszczony przez tych, którzy twierdzą, że "my jesteśmy Prawdziwi Patrioci, a wy stoicie tam, gdzie stało zomo". I zwyczajnie głupio się z czymś takim w jakikolwiek sposób identyfikować.
Jeśli idzie o prawdę. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a najłatwiej zarzucić komuś tchórzostwo, nie wiedząc nic o jego wątpliwościach i konsekwencjach ich rozwiązywania.
Jeśli sprowadzamy prawdę jedynie do refleksji na temat katastrofy smoleńskiej, to i tak nigdy nie będzie już prawdy. Będzie Oficjalna Wersja Ostateczna i Najprawdziwsza Prawda. Jedni będą trzymali się oficjalnych ustaleń, drudzy będą organizować protesty pod domem Tuska za 30 lat, a trzeci już teraz zajęli się własnymi, prawdziwymi problemami.
Natomiast jeśli idzie o pamięć, to czym innym jest pamięć, a czym innym dorabianie ideologii. Granica między jednym a drugim jest naprawdę cienka i delikatna, a już rok temu została potraktowana drugim Tupolewem i od tamtej pory jest tylko gorzej.

W pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej żadne refleksje już mnie nie nachodzą. Naszły kilka dni po katastrofie i, mówiąc nieskromnie, specjalnie się nie pomyliłem. Nie ma katastrofy, jest wykorzystywanie katastrofy do celów politycznych. Skuteczne - PiS, który (o zgrozo, jak to brzmi) jedną nogą był już w grobie, zmartwychwstał niczym feniks z popiołów i wynosząc Jednego Uczestnika Katastrofy na ołtarze, zapewne skutecznie powalczy w wyborach.
Jeśli idzie o znaczenie patriotyzmu i ojczyzny. Ciężko oczekiwać, żeby te wartości były modne, jeśli próbuje się je wbijać krzyżem do głowy. Jestem zresztą przeciwnikiem jakiegokolwiek łączenia pojęć "patriotyzm" oraz "moda", ponieważ nie idą i nie powinny iść w parze. Na takie pytania każdy powinien sobie odpowiedzieć sam przed lustrem, a państwo powinno jedynie "pomagać" w dostrzeganiu pozytywnych wartości (nie "zapominając" jednocześnie o negatywnych), z jakimi młody człowiek może chcieć się utożsamiać. I tu dochodzimy do problemu - patriotyzm został zawłaszczony przez tych, którzy twierdzą, że "my jesteśmy Prawdziwi Patrioci, a wy stoicie tam, gdzie stało zomo". I zwyczajnie głupio się z czymś takim w jakikolwiek sposób identyfikować.
Jeśli idzie o prawdę. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a najłatwiej zarzucić komuś tchórzostwo, nie wiedząc nic o jego wątpliwościach i konsekwencjach ich rozwiązywania.
Jeśli sprowadzamy prawdę jedynie do refleksji na temat katastrofy smoleńskiej, to i tak nigdy nie będzie już prawdy. Będzie Oficjalna Wersja Ostateczna i Najprawdziwsza Prawda. Jedni będą trzymali się oficjalnych ustaleń, drudzy będą organizować protesty pod domem Tuska za 30 lat, a trzeci już teraz zajęli się własnymi, prawdziwymi problemami.
Natomiast jeśli idzie o pamięć, to czym innym jest pamięć, a czym innym dorabianie ideologii. Granica między jednym a drugim jest naprawdę cienka i delikatna, a już rok temu została potraktowana drugim Tupolewem i od tamtej pory jest tylko gorzej.
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12650
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Przyczyny katastrofy smoleńskiej
Oto przyczyny katastrofy smoleńskiej
według Polaków
Zły stan lotniska w Smoleńsku oraz błędne informacje z wieży kontroli lotów to zdaniem Polaków główne przyczyny katastrofy smoleńskiej. Niemal połowa z nas uważa, że rząd Donalda Tuska zrobił wiele, byt wyjaśnić przyczyny katastrofy, ale dopuścił się równie wielu zaniechań - wynika z najnowszego sondażu CBOS przekazanego Wirtualnej Polsce. Sondaż przeprowadzono po opublikowaniu raportu komisji Jerzego Millera na temat katastrofy.
W co Polacy uwierzyli?
Co z wyjaśnień dotyczących przyczyn katastrofy utrwaliło się w świadomości społecznej? Respondenci najczęściej wskazują na takie przyczyny katastrofy, które w mniejszym lub większym stopniu obciążają stronę rosyjską.
Ponad połowa ankietowanych (52%) uważa, że zawinił zły stan lotniska w Smoleńsku, jego nieprzygotowanie do przyjmowania samolotów przy złych warunkach atmosferycznych. Prawie połowa badanych (44%) uważa, że do katastrofy przyczyniły się błędne informacje z wieży kontroli lotów kierowane do pilota o tym, że samolot znajduje się na właściwym kursie i ścieżce lądowania. Jedna trzecia (32%) uznaje, że główną przyczyną był nacisk na pilotów, by wylądowali mimo istniejących warunków atmosferycznych. Jedna czwarta (28%) sądzi, że powodem było błędne odczytanie informacji o wysokości lotu z niewłaściwego, radiowego wysokościomierza, mierzącego wysokość od poziomu gruntu, a nie barycznego, informującego o wysokości nad poziomem morza. Taki sam odsetek (28%) jest zdania, że mógł na nią wpłynąć fakt niepoinformowania pilotów przez wieżę kontroli lotów o zejściu poniżej bezpiecznej wysokości i zbyt późno wydana komenda „horyzont”. Jedna piąta (20%) uważa, że do katastrofy przyczyniła się obecność w kabinie pilotów osób nieuprawnionych, które – szczególnie w momencie lądowania – nie powinny tam przebywać. Nieco mniejszy odsetek powód widzi w złym wyszkoleniu załogi, niedostatecznej wiedzy o samolocie i braku doświadczenia pilotów (18%), a także wynikającej stąd błędnej decyzji jaką było odejście na drugi krąg na tzw. automacie, przez co załodze zabrakło czasu, by poderwać maszynę (16%). Relatywnie najrzadziej badani wskazywali te czynniki, które można interpretować jako inne błędy załogi – brak reakcji na komendę „pull up” (13%), niewłaściwe monitorowanie czynności załogi przez dowódcę samolotu (8%), czy ogólnie nadmierne obciążenie dowódcy i zła współpraca załogi (11%).
źródło: wp.pl
według Polaków
Zły stan lotniska w Smoleńsku oraz błędne informacje z wieży kontroli lotów to zdaniem Polaków główne przyczyny katastrofy smoleńskiej. Niemal połowa z nas uważa, że rząd Donalda Tuska zrobił wiele, byt wyjaśnić przyczyny katastrofy, ale dopuścił się równie wielu zaniechań - wynika z najnowszego sondażu CBOS przekazanego Wirtualnej Polsce. Sondaż przeprowadzono po opublikowaniu raportu komisji Jerzego Millera na temat katastrofy.
W co Polacy uwierzyli?
Co z wyjaśnień dotyczących przyczyn katastrofy utrwaliło się w świadomości społecznej? Respondenci najczęściej wskazują na takie przyczyny katastrofy, które w mniejszym lub większym stopniu obciążają stronę rosyjską.
Ponad połowa ankietowanych (52%) uważa, że zawinił zły stan lotniska w Smoleńsku, jego nieprzygotowanie do przyjmowania samolotów przy złych warunkach atmosferycznych. Prawie połowa badanych (44%) uważa, że do katastrofy przyczyniły się błędne informacje z wieży kontroli lotów kierowane do pilota o tym, że samolot znajduje się na właściwym kursie i ścieżce lądowania. Jedna trzecia (32%) uznaje, że główną przyczyną był nacisk na pilotów, by wylądowali mimo istniejących warunków atmosferycznych. Jedna czwarta (28%) sądzi, że powodem było błędne odczytanie informacji o wysokości lotu z niewłaściwego, radiowego wysokościomierza, mierzącego wysokość od poziomu gruntu, a nie barycznego, informującego o wysokości nad poziomem morza. Taki sam odsetek (28%) jest zdania, że mógł na nią wpłynąć fakt niepoinformowania pilotów przez wieżę kontroli lotów o zejściu poniżej bezpiecznej wysokości i zbyt późno wydana komenda „horyzont”. Jedna piąta (20%) uważa, że do katastrofy przyczyniła się obecność w kabinie pilotów osób nieuprawnionych, które – szczególnie w momencie lądowania – nie powinny tam przebywać. Nieco mniejszy odsetek powód widzi w złym wyszkoleniu załogi, niedostatecznej wiedzy o samolocie i braku doświadczenia pilotów (18%), a także wynikającej stąd błędnej decyzji jaką było odejście na drugi krąg na tzw. automacie, przez co załodze zabrakło czasu, by poderwać maszynę (16%). Relatywnie najrzadziej badani wskazywali te czynniki, które można interpretować jako inne błędy załogi – brak reakcji na komendę „pull up” (13%), niewłaściwe monitorowanie czynności załogi przez dowódcę samolotu (8%), czy ogólnie nadmierne obciążenie dowódcy i zła współpraca załogi (11%).
źródło: wp.pl