I dajej kontynuując dopiero co wątek zaczęty
Emocje w reklamie, jak wiemy to potężny oręż, ale pod warunkiem, że są wykorzystywane z pewnym umiarem. Wydaje się, że przesada w epatowaniu strachem może np. mieć taki efekt, że palacze przestają zwracać uwagę na budzące trwogę komunikaty. Przekaz jest wypierany do podświadomości (czy coś w tym rodzaju). I tak sie zapewne dzieje. Chyba.
W krótkim newsie pokazano wczoraj nową kampanię przygotowaną przez TBWA.
Przedstawicielka agencji o akcji powiedziała zdania dwa (taka to uroda newsów), jakkolwiek nawiązuje to do fragmentu oficjalnej informacji w witryny internetowej:
Z doświadczenia wiemy, że prowokacyjne kampanie najskuteczniej oddziałują na społeczeństwo. Mamy nadzieję, że i tym razem uda się nam wzbudzić społeczną debatę wokół problemu uzależnienia od nikotyny i jego skutków” – przyznaje Malina Wieczorek, Non Profit & Art Promotion Director, TBWATelescope. „Kampania składa się z kilku ingredientów: troszkę straszenia, troszkę zawstydzenia, nieco szyderstwa i bezpośredniości, by każdy wziął do siebie, dużo przewrotnego humoru, by wsiąknęło głęboko” – dodaje Bartek Bartoszek, Dyrektor Kreatywny TBWAWarszawa.
TBWA jest znakomitą, jak wiadomo, agencją, jakkolwiek trudno zgodzić się chyba z takim komentarzem. Jestem prawie na 100% pewien, że skuteczność tej akcji będzie znikoma / żadna. Dlaczego?
Pomijając, mimo ciekawej interpretacji dyrektora kreatywnego TBWA, niekoniecznie przekonywający i niezbyt ekspresyjny projekt kampanii billboardowej, papierosy są bardzo niebezpieczną, bo silnie uzależniającą trucizną. Wiem coś o tym, bowiem prawie miesiąc temu po ok. 10-11 latach palenia palić przestałem. Nie miały w mojej decyzji znaczenia ani względy zdrowotne, ani finansowe czy jakiekolwiek z tych, z jakimi najczesciej sie spotykamy w akcjach przeciw paleniu.
To jest prezent, który zrobiłem pewnej młodej damie, bowiem tego bardzo oczekiwała. Z pewnością nie jest dobrym marketerem ten, który opiera się zanadto na własnych i najbliższego otoczenia upodobaniach / doświadczeniach.
Nie mam jednak najmniejszych wątpliwości, że skuteczna akcja antynikotynowa winna opierać się na wykorzystaniu jednego z najpotężniejszych mechanizmów reklamy. Tj. na kreowaniu pewnego stylu życia. Na atrakcyjnym, pozytywnym przekazie zwłaszcza dla młodego pokolenia, który będzie kreował coś w rodzaju mody na niepalenie. Jeśli niepalenie będzie się kojarzyło z wizerunkiem, jak to się teraz po polsku mówi

, bycia trendy, jazzy itp. w dłuższej perspektywie można na pewno liczyć na niezłe rezultaty.
Także w własnego doświadczenia wiem, a ma to także odzwierciedlenie w głębszych diagnozach społecznych, jakie znaczenie ma poczucie wstydu, śmieszności. Kiedy odwiedzam swoją Rodzinę w Grecji nie paliłem tam w ogóle, albo "za winklem", bo czułem się z fajurą w paszczęce jak jakiś barbarzyńca w ich towarzystwie.
Najkrócej mówiąc niepalenie powinno być moim zdaniem kojarzone z jak największą ilością pozytywnych skojarzeń i emocji, nie zaś z ucieczką przed groźnymi chorobami itp.