No i ja bylem 03/04/05. Wszystko co pisaliscie jest prawdziwe. Pociagi, dziwne jazdy, ktorych pozytywnie ocenic nie mozna, oraz wiele tylko na prawde pozytywnych. Goscie siedzacy za pociagami, sikajacy przez otwarte drzwi w jadacym pociagu.. ale mozna sie przyzwyczaic przez pare lat.. jest tylu swirow, ze ciezko to opanowac. Co najwyzej mozna pomoc, potrzymac za plecy zeby nie wypadl
Cala droga pociagiem to odpowiedni klimat, chociaz nie musi sie konczyc libacja alkoholowa w przedziale.
Jakby nie oceniac, takiej samej atmosfery w innych okolicznosciach zrobic sie nie da.
W ogole sam przystanek mozna polecic z miejsca, bo nie przezyjecie nic podobnego w innym miejscu. Nie ma co klamac, alkohol i dragi sie znajda, ale na samym poczatku lepiej zadac sobie pytanie "Po co tam jade?". Bawic sie czy stracic swiadomosc i nie pamietac zadnych przyjaznych klimatow?
Bylem tam trzeci raz, raz w Zarach, dwa w Kostrzynie, nie mam zastrzezen do niczego.. jesli sa jakies brudneakcje, to niestety jest tam duzo ludzi i opanowac wszystkiego sie nie da.
W tym roku zauwazylem, ze ludzie przestali bac sie Woodstocku. Wpadaja ludzie niezwiazani ani z muzyka, ani z wosp, po prostu popatrzec napic sie i podymic. Zazwyczaj kazdy woodstockowicz trzyma przynajmniej zasady "ja nie robie zle tobie, ty nie robisz zle mi". Wiec przy problemach latwo sie pogodzic, bo to woodstock, pozytywne miejsce.
Dresiki obicie sie podczas koncertu traktuja jako problem, ktory trzeba zakonczyc obiciem face'u.
Ok, starczy bo mi sie naklepalo za duzo
Gdyby ktos chcial przeczytac, to napisalem jakis czas temu relacje/opis koncertow/klimatow woodstock/ogolnie, dosyc duza, moge to wkleic tutaj.
pozdr
Poldus