Artykuł sponsorowany
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Początkujący(a)
- Posty: 58
- Rejestracja: 11 gru (sob) 2004, 01:00:00
Artykuł sponsorowany
http://nt.interia.pl/art_spons?id=16112005 widzieliściew kiedyś żeby ktoś się przyznał do artykułu sponsorowanego?
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12706
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Krótki tekst o sponsoringu w prasie i internecie
Z artykułami sponsorowanymi w dziennikach, czasopismach i w portalach internetowych mamy do czynienia oczywiście dosyć często. Choć rzeczywiście, jak zauważył Hendrix, rzadko są to teksty sygnowane odpowiednim dopiskiem (tj. artykuł sponsorowany, tekst promocyjny, artykuł płatny). Często bywa i tak, że dopisek jest (wszak tego wymaga prawo prasowe), ale tak ukryty, że wiekszość czytelników go nie zauważa.
Czy to nie fair? Bądź co bądź jest to wprowadzanie czytelnika w błąd: spodziewa się tekstu obiektywnego, napisanego przez bezstronnego dziennikarza, a zapoznaje się z tekstem conajmniej inspirowanym przez sponsora, a czasem wręcz tylko przez dziennikarza podpisanym, a przygotowanym przez dział PR sponsora.
Wiadomo dość dokładnie z czego to wynika. Niewielu czytelników chce czytać teksty promocyjne. A jeśli już to czyni, to przy włączonych psychicznych mechanizmach obronnych, każących z rezerwą i powątpiewaniem odnosić się do prawdziwości i rzetelności tekstu. Tak uwarunkowana percepcja niewiele (albo wcale) nie różni się od percepcji reklamy. A wiadomo - reklama kłamie!
Wydaje się więc, że na ukrywanie prawdziwego statusu (i - co za tym idzie - celu) wielu artykułów jesteśmy skazani do końca świata i jeden dzień dłużej.
Czy to nie fair? Bądź co bądź jest to wprowadzanie czytelnika w błąd: spodziewa się tekstu obiektywnego, napisanego przez bezstronnego dziennikarza, a zapoznaje się z tekstem conajmniej inspirowanym przez sponsora, a czasem wręcz tylko przez dziennikarza podpisanym, a przygotowanym przez dział PR sponsora.
Wiadomo dość dokładnie z czego to wynika. Niewielu czytelników chce czytać teksty promocyjne. A jeśli już to czyni, to przy włączonych psychicznych mechanizmach obronnych, każących z rezerwą i powątpiewaniem odnosić się do prawdziwości i rzetelności tekstu. Tak uwarunkowana percepcja niewiele (albo wcale) nie różni się od percepcji reklamy. A wiadomo - reklama kłamie!
Wydaje się więc, że na ukrywanie prawdziwego statusu (i - co za tym idzie - celu) wielu artykułów jesteśmy skazani do końca świata i jeden dzień dłużej.