Nie w pełni podzielam Twój pogląd na starość, ale to, co piszesz tym bardziej powinno skłonić Cie do refleksji, że pełni prawdziwego szczęścia w tym świecie przeżyć sie nie da. Bo nawet jak śmierć nas nie zaskoczy (czego NIGDY nie możemy być pewni) to czeka nas smutna, nieodwracalna i kończąca wszystko perspektywa: często ciężkiej i pełnej cierpienia starości, umierania, wreszcie śmierci.marcin1978wawa pisze:Tak, to jest fundamentalna kwestia istnienia. Życie i Śmierć - Światło i Mrok
Jednak myślę że jeśli nie odczuwamy bliskości śmierci namacalnie ( czyli nie jesteśmy świadomi tego że umrzemy wkrótce ) , staramy sie o tym nie myśleć. Ja szczerze mówiąc nie chciałby żyć aż tak długo , by być starym niedołężnym człowiekiem i na Ciele i Umyśle. Tak na prawdę to aktywność i zdolność kreatywnego istnienia , zawiera sie przecież tylko w okresie czasu kiedy jesteśmy jeszcze silni. Potem rozpoczyna się już tylko walka o przetrwanie. I jest to jak najbardziej makabryczna cześć życia. Te piękne historie o pięknej starości to już tylko wspomnienie. Gros ludzi przezywa swą starość ze świadomością że nikt ich nie szanuje, nie interesuje sie nimi. To jest już tylko wegetacja........czekanie.....
Czy wiecie, że....
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12698
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Cieszmy się więc namiastkami szczęscia!
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Re: Nie tak łatwo ze szczęściem
Bo nie patrz na to jako na swoistą ogólną "łaskę Bożą" tylko na rzeczywisty osiąg życiowy i ile z tego szczęścia udało się otrzymać/osiągnąć. Życie to kumulacja wielu czynników zależnych i niezależnych - inni pewnie powiedzą że :pisanych mu i nie pisanych etc.wojtkowski pisze:Tu się nie zgadzam. Dokładnie każdemu dane jest przeżycie życia tak a nie inaczej.
A tu się zgodzę bez dwóch zdań: miłość silniejsza jest niż śmierć.wojtkowski pisze:(...) Przed tą beznadzieją ratuje tylko perspektywa wiary w to, że miłość jest silniejsza niż śmierć. Tyle, że bardzo trudno w to uwierzyć, a nawet jak wiara jest silna, to... pozostaje wiarą.
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12698
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Re: Nie tak łatwo ze szczęściem
Ale zauważ, że nauka nie bardzo to potwierdza. (Choć może też i nie zaprzecza.) Wiele osób w to wątpi. Jeśli miłość ma dosłownie "być silniejsza" niż śmierć - to musi śmierć pokonać, przezwyciężyć. Każdy kto wierzy, że tak jest - wierzy w życie wieczne.seize pisze:A tu się zgodzę bez dwóch zdań: miłość silniejsza jest niż śmierć.
-
- Bywalec
- Posty: 420
- Rejestracja: 24 lip (wt) 2007, 02:00:00
takk, to fakt. Ale jak Seize nadmienił, świadomość realizacji choć trochę osłodzi tę świadomość. Oczywiście nie można wszystkiego na pewno przewidzieć i jak i samemu zrozumieć co by było gdyby było. Wszystko to przecież opiera sie na obserwacji świata i najbliższego otoczenia. I myśle że
właśnie ten brak odczuwania bezpośrednio przyszłości (starości) nas ratuje, bo pewnie dawno byśmy już się pogrzebali w ziemi
właśnie ten brak odczuwania bezpośrednio przyszłości (starości) nas ratuje, bo pewnie dawno byśmy już się pogrzebali w ziemi
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Re: Nie tak łatwo ze szczęściem
Akurat tu sie nie zgodzę. To że ktoś wierzy w większą siłę miłości nijak nie obliguje go do wiary w życie wieczne. Chyba że rozumieć przez to np. życie w czyjejś pamięci, sercu etc. To że np. wierze w to że miłość jest w stanie przetrwać i śmierć nie oznacza w żaden sposób że w jakiekolwiek zaświaty muszą wedle mnie istnieć; może bowiem być nic, pusta. Ale moje myśli i serce mogą kogoś od tej "pustki" uchronić bo swoje miejsce ma właśnie w moich myślach i sercu - ten kto tam żyje, żyje przynajmniej tak długo jak i my sami. Choć go nie ma to jest z nami, bo swój dom ma w naszej duszy.wojtkowski pisze:(...) Jeśli miłość ma dosłownie "być silniejsza" niż śmierć - to musi śmierć pokonać, przezwyciężyć. Każdy kto wierzy, że tak jest - wierzy w życie wieczne.
-
- Bywalec
- Posty: 420
- Rejestracja: 24 lip (wt) 2007, 02:00:00
-
- Loża WSR
- Posty: 4838
- Rejestracja: 24 lut (czw) 2005, 01:00:00
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Już odpowiadam bo wcześniej oddałem się odpisywaniu nieco na bieżąco i to mi uciekło.marcin1978wawa pisze:A ty Seize jesteś szczęśliwym człowiekiem ?? Czy może coś ci do szczęścia brakuje ??
A zatem są miliony spraw które sprawiają, że czuje się szczęśliwy i postrzegam swe życie pozytywnie. Potrafią mnie uszczęśliwiać rzeczy z natury bardzo banalne dla wielu, proste w swej dudowie a ogromne w swym znaczeniu dla mnie. Wiem, że wiele rzeczy mogło by być dużo gorzej niż jest więc i tak w pewnym zakresie mogę się cieszyć.
Jednak czy jestem szczęśliwy? Tak w tej pełni (choć i tak to wcale nie tak dużo względem innych nieraz) jakiej pragnę i uznaję że można w życiu osiągnąć - że nie wykracza to poza ramy tego świata i jego możliwości - to nie. Widzę to szczęście nieraz na horyzoncie i po prostu do niego zmierzam, znajdując w sobie czas na myślenie, analizy i szukanie dróg (czasem własną dedukcją, czasem innych nacechowaną płynącą od nich pasją a czasem losu/opatrzności/Boga/Bogów jak kto woli) prowadzących do niego.
-
- Bywalec
- Posty: 420
- Rejestracja: 24 lip (wt) 2007, 02:00:00
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Heheh bo nie chce się rozpisywać czy też coś - zwłaszcza że to nie temat o szczęściu, a może warto taki właśnie założyć 
A którą odpowiedź masz na myśli ? Tą o tym czy jestem szczęśliwy czy tą o tym trwaniu w duszy ?
Bo jeżeli ta pierwsza to znaczy ze dałem ciała bo chciałem dość prosto odpisać a jeżeli o tą z tym trwaniem to .. ekchm... trochę chciałem by to tak brzmiało wiec luz 

A którą odpowiedź masz na myśli ? Tą o tym czy jestem szczęśliwy czy tą o tym trwaniu w duszy ?


- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12698
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Re: Nie tak łatwo ze szczęściem
Mylisz realne isnienie z quasi-istnieniem w czyichś myślach (świadomści, pamięci). Inaczej rzecz ujmując uznajesz, że śmierć, zadając "cios nicości" realnemu istnieniu, jest silniejsza niż miłość. Miłość bowiem jest relacją, która trwa pomiędzy realnie isniejącymi bytami. Jeśli choćby jeden podmiot tej relacji przestaje istnieć - przestaje istnieć też sama relacja. Jeśli nie ma istnienia po śmierci to nie ma już realnej relacji. Coś co trwa tylko w myśli, w pamięci, wspomnieniach (czy też, jak mówią poeci, "w sercu") - jest tylko myślą o miłości, wspomnieniem miłości, pamięcią miłości, a nie miłością.seize pisze:To że ktoś wierzy w większą siłę miłości nijak nie obliguje go do wiary w życie wieczne. Chyba że rozumieć przez to np. życie w czyjejś pamięci, sercu etc. To że np. wierze w to że miłość jest w stanie przetrwać i śmierć nie oznacza w żaden sposób że w jakiekolwiek zaświaty muszą wedle mnie istnieć; może bowiem być nic, pusta. Ale moje myśli i serce mogą kogoś od tej "pustki" uchronić bo swoje miejsce ma właśnie w moich myślach i sercu - ten kto tam żyje, żyje przynajmniej tak długo jak i my sami. Choć go nie ma to jest z nami, bo swój dom ma w naszej duszy.
-
- Bywalec
- Posty: 420
- Rejestracja: 24 lip (wt) 2007, 02:00:00
Re: Nie tak łatwo ze szczęściem
wojtkowski pisze:Mylisz realne isnienie z quasi-istnieniem w czyichś myślach (świadomści, pamięci). Inaczej rzecz ujmując uznajesz, że śmierć, zadając "cios nicości" realnemu istnieniu, jest silniejsza niż miłość. Miłość bowiem jest relacją, która trwa pomiędzy realnie isniejącymi bytami. Jeśli choćby jeden podmiot tej relacji przestaje istnieć - przestaje istnieć też sama relacja. Jeśli nie ma istnienia po śmierci to nie ma już realnej relacji. Coś co trwa tylko w myśli, w pamięci, wspomnieniach (czy też, jak mówią poeci, "w sercu") - jest tylko myślą o miłości, wspomnieniem miłości, pamięcią miłości, a nie miłością.seize pisze:To że ktoś wierzy w większą siłę miłości nijak nie obliguje go do wiary w życie wieczne. Chyba że rozumieć przez to np. życie w czyjejś pamięci, sercu etc. To że np. wierze w to że miłość jest w stanie przetrwać i śmierć nie oznacza w żaden sposób że w jakiekolwiek zaświaty muszą wedle mnie istnieć; może bowiem być nic, pusta. Ale moje myśli i serce mogą kogoś od tej "pustki" uchronić bo swoje miejsce ma właśnie w moich myślach i sercu - ten kto tam żyje, żyje przynajmniej tak długo jak i my sami. Choć go nie ma to jest z nami, bo swój dom ma w naszej duszy.
jakby miłość platoniczna

- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12698
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Re: Nie tak łatwo ze szczęściem
To poezja. Figury stylistyczne. Nie ma czegoś takiego jak bytowanie jednego bytu w drugim. Nikt tak naprawdę nie zyje "w duszy" czy "w sercu" drugiego człowieka - obecne są tam tylko myśli, wspomnienia danej osoby bądź emocji związanych z daną osobą. Nigdy realny byt.seize pisze:Ale moje myśli i serce mogą kogoś od tej "pustki" uchronić bo swoje miejsce ma właśnie w moich myślach i sercu - ten kto tam żyje, żyje przynajmniej tak długo jak i my sami. Choć go nie ma to jest z nami, bo swój dom ma w naszej duszy.
W takim ujęciu śmierć niszczy miłość, jest od niej silniejsza. W tym ujęciu śmierć np. obojga kochanków zawsze kiedyś (bo przecież oboje umrą) zniszczy i zamknie ich miłość na zawsze, pokona ją. Ktoś kto tak twierdzi, nie moze jednoczesnie uważać, że miłość jest silniejsza niż śmierć. (Chyba, że to twierdzenie ma być tylko poetycką metaforą, a nie opisem rzeczywistości.)