(...) tzn. nie pobiera podatków, żeby potem realizować za te pieniądze wspólne przedsięwzięcia (drogi, szpitale, bezpieczeństwo wewnętrzne) i otaczać opieką słabszych (upośledzonych, niepełnosprawnych, inwalidów, ludzi żyjących w skrajnej nędzy).
Nie chodzi o to, żeby zlikwidować całkowicie podatki, ale je maksymalnie ograniczyć. Wg. mnie podatki powinny iść jedynie na bezpieczeństwo kraju, obywateli i ew. na pensje dla polityków. Jeśli tego by nie było, to kraj rozdzieliłby między sobą mafie, jak w Rosji, gdzie pensje policjantów są głodowe i muszą brać od gangsterów "dodatki". Jeżeli ktoś zarabia dużo, to w 99% przypadków nie zaryzykuje wzięcia w łapę. Poza tym pamiętam byłego prezesa UPR (Popiela), który nie brał żadnego grosza z kasy partii, ponieważ był samodzielny finansowo (własny biznes). I to mi się podobało!
Otaczanie opieką "słabszych" to wyrzucanie pieniędzy w błoto moim zdaniem, ponieważ ludzkość od zawsze dzieliła się (i będzie się dzielić) na trzy klasy - biedna, średnia i bogata. Pompowanie pieniędzy z podatków w te dwie pierwsze (a szczególnie w pierwszą) mija się z celem, ponieważ ona nie rozumie, czym są pieniądze i jak należy nimi rozsądnie dysponować. Nadal lecą miliony papierów w celu zapchania tej czarnej dziury, lecz wciąż bieda istnieje i będzie istnieć. Ona woli się nawalić za te pieniądze, niż zainwestować w przyszłość. Inwalidzi, emeryci? Z reguły większość z nich posiada rodzinę, która się nimi opiekuje. Nie ma rodziny, lub nie może? Oddają chorego do specjalnej placówki płacąc za niego, dajmy na to, miesięcznie. Bywa i tak, że nie ma rodziny, więc placówka może zaopiekować się chorym, biorąc w celu utrzymania, majątek (oczywiście po orzeczeniu sądowym). Natomiast placówki te otrzymują liczne darowizny, które pozwalają na opiekę osoby i niepełnosprawnej, i biednej zarazem. W Meksyku osobę starą, lub upośledzoną wystawia się przed drzwi na dzień ze stoliczkiem i towarami, by jeszcze mogli zarobić na swoje utrzymanie, nie obciążając rodziny (w którymś z programów pokazał taki przykład Cejrowski). Swoją drogą jeszcze do nie dawna USA nie miało żadnych planów socjalnej pomocy i ludzie nie padali jak muchy na ulicy, a to dlatego, że lekarz ma obowiązek pomóc potrzebującemu (przysięga), a w Stanach leczono biednych za darmo do tej pory. Tak czy inaczej, jeśli ów system "pomocy" jest taki skuteczny, to istnienie katolickiego Caritasu, WOŚP, Fundacji TVN, czy też Pajacyka można poddawać w poważną wątpliwość. Dopóki istnieje socjalna opieka finansowana z moich m.in. pieniędzy, to przysięgam, że nigdy nie dam (i nie dałem) złamanej złotówki innym organizacjom. W końcu podobno ten nasz cudowny system działa. Skoro działa, to po co mam jeszcze dopłacać do podatku?
Szkoły dla wszystkich, to kolejny kretyński wymysł. Prawdą jest, że nie wszyscy ludzie powinni się uczyć, ponieważ każdy ma inne predyspozycje. Z doświadczenia mówiąc, np. takie dwa "elementy' rozwalają lekcję 30 osobom mogących i chcących się czegoś nauczyć, nie jest tak? Nie mówię, że są od razu źli, ale marnują się i marnują czas innym, a taki jeden z drugim, mogli by spożytkować talenty w innych dziedzinach. Czy mistrz układania kostki brukowej musi umieć czytać? I to wręcz po angielsku i niemiecku?
Zaraz się podniesie głos, że prywatyzacja niesie za sobą "krwiopijczy kapitalizm", a ja powtarzam za Miltonem Friedmanem - zła firma/szpital/szkoła musi bankrutować! Tu się stworzy piękna konkurencja, gdzie na każdej płaszczyźnie taka szkoła będzie chciała przyciągnąć klienta (wiedza to taki sam towar, jak produkty w sklepie spożywczym). Czy to usługami, czy cenami, czy czymkolwiek innym.
W dobie prywatnych spółek, jeśli coś mi się nie podoba, to nie muszę z tego korzystać, a wybrać coś co jest lepsze i korzystniejsze dla mnie. Lecz gdy rząd trzyma rękę na słabnącym pulsie, to nie ma gdzie iść, ponieważ wszędzie jest tak samo! W każdej szkole ten sam program, w każdej administracji ten sam burdel, bo zarządza tym wszystkim jeden organ. Patrząc wstecz na historię upadków wielkich firm z USA, można wysnuć pytanie: czy łatwiej jest zarządzać małą firmą, czy gigantem z placówkami rozsianymi po całym kraju (takie Google ostatnio ma masę problemów wynikających z malejącej kontroli nad tym wszystkim, co wypączkowało na cały świat z małej firemki założonej w garażu. Wycofanie się z Chin, lawinowa ilość pozwów sądowych odnośnie naruszenia prywatności, itp.). A firma ma się bić o mnie czym popadnie! (patrz rynek telekomunikacji)
Drogi to inny element, który również uważam, że powinien należeć do prywatnego przedsiębiorcy, tylko trzeba najpierw dobrze określić prawnie, co można, a czego nie można (sensu raczej nie ma budowanie równoległej nitki autostrady zaraz obok istniejącej). Widzę to tak, że przyjeżdża inwestor, kupuje grunt, wylewa nawierzchnię, stawia bramki, lub oferuje chipy do samochodów ściągające automatycznie opłatę za korzystanie z odcinka i się kręci. Centralny system zarządzania opłatami (mam na myśli jeden system oferujący jeden chip, ale własne opłaty już ustala zarządca danej drogi) nie byłby głupi, ale to inna już bajka. Podejrzewam, że dziur, zdartych pasów, korków, czy plam oleju się nie uświadczy, bo inaczej nikt taką drogą nie będzie chciał jeździć, co sprawi że droga przestanie być rentowna i będzie musiała być sprzedana. Żaden biznes nie pływa w basenie z kamieniem u nogi. Kto ją przejmie? Oczywiście ktoś kto będzie chciał na niej zarobić, a to się wiąże z jej remontem, itd. Koło się toczy.
To jak jest, gdy państwo się "troszczy" każdy widzi. Kolejki do lekarzy, bo NFZ nie ma pieniędzy. Patologie w szkołach, bo wszyscy muszą się uczyć. Marna ilość i jakość dróg. Bieda i rosnące bezrobocie (po co pracować, jak rząd daje mi pieniądze na wino?). Bankrutujący ZUS, gdzie zadłużenie w bankach po 1.5 miliarda złotych jest sytuacją stabilną (sic!). Masowe migracje za granicę są właśnie efektem tego, że Polska siedzi po uszy w bagnie i jeszcze się uśmiecha z telewizorków powoli psującymi się zębami "wszystko jest ok!".
Przypominam, że rolą polityka nie jest opiekowanie się obywatelem. Jego rolą jest zapewnienie bezpiecznego terytorium (a to się wiąże z naprawdę trudną grą szachową między państwami) i samego bezpieczeństwa obywateli, przy jednoczesnym nie wtrącaniu się do ich życia. I tylko na to powinny iść podatki.