zaobserwowałem dziś nową rzecz wracając z mojej beznadziejnej (bo bez perspektyw na przyszłość) pracy. Idąc przez dziwne pole, które właśnie topiło się we mgle patrzyłem na ulicę, która znajdowała się idealnie pod wschodzącym słońcem. Oświetlało ją przez co jezdnia przypominała tafle wody spokojnej rzeki.
Doceniłem to, mimo, iż nie doceniam chłodnych poranków i zamarzniętych małych stawików na chodniku.
Doceniłem to zjawisko, te wszystkie elementy, które tworzyły ten niezapomniany krajobraz. Było naprawde pięknie, nie wiem nawet czy dało by się uchwycić to na zdjęciu ale wydaje mi się że nie.
Mgła i pod słońce do tego 'refleks' (bo chyba tak moge nazwać to że ta mega gwiazda wokół której się kręcimy odbija się od szosy)przeszkadzały by w ujęciu tej jakże cudownej chwili... Nie przejeżdżało żadne auto a cisze przerywał tylko samotny słowik(nie wiem czy słowik ale pasuje mi tu ten ptaszek; w każdym razie jakiś ćwiergotał).
Zastanawia Cie pewnie czemu TU o tym napisałem.. haha! no i masz odpowiedź: Ta wiosna, mimo że jest zimna i ogólnie pi
*dzi, to i tak może być cudowna.
Dziękuje
(happy, popraw mi błędy ort, bo ja żadnych nie znalazłem

)