Na przykład "miłość" czysto intelektualna ale z całą gamą erotyzmu i zmysłowości normalnie zarezerwowanej dla "miłości" cielesnej...
Taki erotyzm dusz...
Cholera, obejrzałem "Libertine" i różne rzeczy mi do głowy przychodzą...
W dzisiejszych czasach ludzie starają się sprzedać wszystko co mogą (a nawet to czego za bardzo nie mogą...) - prym wiedzie cielesność (w każdym możliwym aspekcie - im badziej wynaturzona czy przejaskrawiona tym lepiej się sprzeda) wraz z pornografią duszy - wszystkie ogólnodostępne blogi* z opisami najbardziej intymnych (czy też wewnętrznych - niekoniecznie związanych z seksem) przeżyć, przemyśleń...
W takim świetle to, o czym wspomniałem na początku, całkowicie bezinteresowne (a właściwie nie przynoszące korzyści materialnych tylko intelektualne) "bawienie się" każdą możliwą odmianą erotyki (KAŻDĄ - z pominięciem pornografi jako tej, która odziera temat z mistyki) - odgrywanie "miłości" na forum (czy też w dowolnym innym medium, pozwalającym na wielostronną wymianę informacji) jest stymulacją intelektualną - stanowi zabawę, w której można uczestniczyć z jednakową przyjemnością niezależnie od miejsca, z którego się patrzy...
Uprawianie sztuki konwersacji (tak, cały czas obciążonej bagażem erotyki) dla "sztuki" nie jest niczym złym. Stanowi wentyl bezpieczeństwa, różowe szkło, przez które można potem oglądac świat...
*- blog jest najłatwiejszym przykładem i jako taki na pewno jest dziurawy jak sito - nie każdy blog (a pewnie i nie większość) pasuje do mojego przykładu - ale mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodzi...
Mam nadzieję, że zostanę zrozumiany - jest to trochę chaotyczne wynurzenie po obejrzeniu pewnego filmu z pewnymi myślami...
Kinfolk napisał:
Na przykład "miłość" czysto intelektualna ale z całą gamą erotyzmu i zmysłowości normalnie zarezerwowanej dla "miłości" cielesnej...
Sie mnie to troche gryzie ze sobą - jeżeli owy erotyzm jest silnie zakorzeniony w "miłości" cielesnej.
Prornografia duszy jest troche w innym wymiarze zawarta, wypływa ona z szarej masy tłumu. Wszyscy gdzieś ganiaja i ganiają by wysłuchać drugą osobę i dźwięków jej duszy mało osob ma czas lub co najgorsze brak im zwyczajnie ochoty. Ja bym tego sprzedażą nie nazwał - no chyba, że ktoś faktycznie a z tego jakieś wymierne korzyści a nie np ulge na duszy czy też znalezienie zrozumienia. Choć zgodze się też, że niejednokrotnie treści na blogu maja znamiona - lub są nimi w całej okazałości - szerokiego ekschibicjonizmu.
W erotyce cielesność jest dodatkiem, elementem przy użyciu którego coś daje się przekazać - w pornografii sytuacje jest odwrotna do cieleśności dolepa się jakąś dawke erotyki albo i nawet się z niej rezygnuje przekazująć wręcz totalnie nie intelektualne elementy.
Taka "gra" czyli "erotyka intelektualna" owszem jest czymś na kształt wentyla bezpieczeństwa jednak bywa ona dość ryzykowma gdyż by odnosić jakąś stymulacje z czasem potrzeba coraz więcej; fantazja, wyobraznia się poszerza i miewa wplyw na pragnienia i chęci realne, cielesne.
"W erotyce cielesność jest dodatkiem, elementem przy użyciu którego coś daje się przekazać - w pornografii sytuacje jest odwrotna do cieleśności dolepa się jakąś dawke erotyki albo i nawet się z niej rezygnuje przekazująć wręcz totalnie nie intelektualne elementy."
No, trochę trzeba rozwinąć myśl -> cielesność jest dodatkim jeżeli mowa o cielesności dosłownej. Natomiast cielesność "werbalna" jest sednem erotyzmu - co innego mówi nam zdjęcie kobiecej piersi a co innego zdanie opisujące (poetycznie wręcz) ową pierś... Nieodzowna jest oczywiście metafora, porównanie i reszta menażerii aby Erotykę móc pisać przez duże "E"...
"Prornografia duszy jest troche w innym wymiarze zawarta, wypływa ona z szarej masy tłumu."
Hmm... Trochę się tutaj rozmijamy -> to, o czym Ty mówisz to rozpaczliwe wołanie o uwagę za wszelką cenę... ja miałem na myśli cos bardziej przyziemnego -> ekshibicjonizm - zgodzę się ale z dodatkiem.. mosohizmu powiedzmy... Zresztą jest to dość powszechne dziś niemal wszędzie... "Jestem gruba i brzydka..."
Cóż, nie od dziś wiadomo, że "apety rośnie w miarę jedzenia" - stąd moge zaproponować podejście tantryczne do problemu
Jest to chyba jedyny przypadek erotyzmu pozwalający na takie podejście
Kinfolk napisał:
Natomiast cielesność "werbalna" jest sednem erotyzmu (...)
A no to jak Tyś tam o werbalnej - bezpośrednio - cielesności to zwracam honor - mój błąd zrozumienia:)
Kinfolk napisał:
Hmm... Trochę się tutaj rozmijamy -> to, o czym Ty mówisz to rozpaczliwe wołanie o uwagę za wszelką cenę...
No to słowo blog mnie tak nastroiło i wskazało mi tok myślenia bo tamta "pornografia" ma dla mnie w dużej mierze własnie u swej celowości zapisane zwrócenie na siebie uwagi lub też ciche wyrzucanie z siebie frustracji, problemow etc.
Kinfolk napisał:
Zresztą jest to dość powszechne dziś niemal wszędzie... "Jestem gruba i brzydka..."
Taa tu przyznaje Ci całkowicie rację. Mnie zawsze rozbrajają reakcje na temu podobne kwestie, a dokładnie na moje odpowiedzi jakich udzielam na takie zdania. Reakcje zasadniczo są takie : "No tak, ty tylko tak przez grzeczność", "Ty się nie znasz" czy też nawet krótkie "Jasne, ja wiem swoje"
Co do seksu tantrycznego to ostatnio już sobie pozwoliłem wyrażić o nim zdanie
PS : No jak by co to chyba zawsze można stworzyć z tego temat typu : "Erotyka werbalna - intelektualizm czy erotomania" i tam przesunąc te posty
Powyżej początek dyskusji...
Teraz akurat nie mam tego filozoficzno-libertyńskiego nastroju aby takie mądre rzeczy pisać...
Ogólnie chodzi o dyskusje o erotyce werbalnej (deklasujemy stare określenie "erotoman - gawędziaż")... Taki (...) lotki na forum...
