

Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
i tyle. A (mało prawdopodobne) zwycięstwo JKM nie byłoby osiągnięciem, gdyż nie taki jest cel.Dążenie jest ważniejsze niż osiągnięcie, bo jest ruchem, podczas gdy osiągnięcie to stagnacja.
Dobrze wiedzieć. Myślałam, że politycy startują w wyborach, żeby je wygrać. Wygrana nie jest tu końcem drogi, stagnacją, ale przesłanką do kolejnych osiągnięć, do kolejnych "ruchów".bartek_f pisze:Dążenie jest ważniejsze niż osiągnięcie, bo jest ruchem, podczas gdy osiągnięcie to stagnacja.
i tyle. A (mało prawdopodobne) zwycięstwo JKM nie byłoby osiągnięciem, gdyż nie taki jest cel.
-A kogo mam wybrać? Komorowskiego, który jest tak rażąco bezpłciowy, że istnieje możliwości "przebrania się miarki"? Na Kaczyńskiego, symbol wszystkich cech których nie chciałbym widzieć u prezydenta? Na Napieralskiego, który jest chyba najmniej przeze mnie lubianym politykiem z lewicy? Na Pawlaka, który mógł już zostać tylko tym strażakiem? Olechowskiego, który nie_reprezentuje_biedy? Jurka, od którego odcinam się w 99%? Korwina-Mikke, który po zdobyciu władzy zapewne zaszokowałby nawet większość swoich wyborców? Czy też może na Leppera, albo tych pozostałych kandydatów, o których nie sposób powiedzieć czegokolwiek poza "są"seize pisze:Przyznam szczerze chyba dlatego, że zawsze uważam iż to żadna opcja i żaden wybór tylko (uwaga Sławku będzie konkretEspy pisze:Ja oddaję nieważny głos, dlaczego nie ma takiej opcji w ankiecie?) bezsensowna, głupią i szkodliwą manifestacją. Bo niby czemu ma on służyć? Wyłącznie podbijaniu frekwencji? Nie wiem, po prostu moja logika - być może ułomna - jeśli mowa o dokonaniu wyboru nie wyłapuje tej opcji by iść i wybrać świadome oddanie głosu nieważnego.
-No widzisz, ja po prostu chcę upiec to wszystko na jednym ogniu: 1) nie głosować na nikogo; 2) narzekać, bo jest na co i na kogo; 3) móc zbić argument "sam tego chciałeś głosując tak a nie inaczej!/nie idąc na wybory!". No chyba że faktycznie będzie trzeba zagłosować na Komorowskiego, wtedy w razie kompromitacji pierwszy podniosę rękę że wolałem jego niż Kaczyńskiego.Dla mnie zasada jest prosta- nie głosujesz ale potem nie płacz, że jest Ci niedobrze a prezydent(nieważne kto nim zostanie) jest beeee.
-Przynajmniej w moim światopoglądzie bywa że starania są ważniejsze od efektów, więc mnie te słowa mogą przekonać. Jednakże użyte w tym kontekście brzmią imho jak usprawiedliwianie się z góry, a to już chluby nie przynosi.To słowa nie przekonują mnie też w żadnej innej materii. Jeśli nie mogę czegoś w życiu osiągnąć, to whatever, ważne, że dążę do celu? Kaman...
wiedziałem, że nie zostanę zrozumiany.Agfu pisze:Dobrze wiedzieć. Myślałam, że politycy startują w wyborach, żeby je wygrać. Wygrana nie jest tu końcem drogi, stagnacją, ale przesłanką do kolejnych osiągnięć, do kolejnych "ruchów".bartek_f pisze:Dążenie jest ważniejsze niż osiągnięcie, bo jest ruchem, podczas gdy osiągnięcie to stagnacja.
i tyle. A (mało prawdopodobne) zwycięstwo JKM nie byłoby osiągnięciem, gdyż nie taki jest cel.
Ale skoro JKM nie chce wygrać, to oki doki... mi akurat to podejście nie przeszkadza;)
tak, ponieważ dążąc do celu doskonalisz siebie przez cały czas. I ważne jest, żeby po osiągnięciu jednego celu stawiać sobie następne.Agfu pisze: To słowa nie przekonują mnie też w żadnej innej materii. Jeśli nie mogę czegoś w życiu osiągnąć, to whatever, ważne, że dążę do celu? Kaman...
Przecież dokładnie o to mi chodziło:bartek_f pisze:I tu jest problem. W polityce nie chodzi o to, aby wygrywać wybory ale… wygrywać wybory i coś zmieniać, wcielać swoje postulaty i program w życie. Obecna elita polityczna myśli tylko o wyborach, o niczym innym więcej. Nie zastanawia ich, co będzie się działo z krajem za np. 20 lat.
No, fajnie fajnie. To może teraz konkretnie: na kogo oddasz swój głos? Kto jest tym kandydatem od kapki nowości, szybkich i rozsądnych decyzji oraz promocji atomu?Smierc* pisze:Jak głosować to raczej na osoby z wiedza i wykształceniem, a nie ludzi którzy zasłynęli z akcji w tłumie, bo później jak ma wystąpić solo, wychodzi że ma pstro w głowie.
Nie toleruję kłótni, przepychanek. Wybory powinny przekonać, udowodnić ew. przedstawić kogoś. A nie pokazać jaki to on nieokrzesany i ilu on zna ludzi.
Każdy polak wie, że Polska jest bardzo ważna, jeśli chcemy tworzyć jakikolwiek naród, każdy też prostak wie, że ważny jest dobrobyt bez którego byśmy tylko egzystowali. Czemu ludzie wybierają kandydatów, którzy nic nowego nie wprowadzają do polityki? Politycy, którzy chcą dbać o IPN, Zdrowie, potrzebujących, nienarodzonych, umierających, patriotów i lekarzy; powinni zajmować odpowiednio do tego przeznaczone stanowiska, a nie reprezentować naród, który bez kapki nowości zwiędnie, zresztą już więdnie.
Potrzebujemy szybkich i rozsądnych decyzji. Nie tylko chodzi o gaz łupkowy, który nagle jakimś cudem zauważyli politycy, ale także inne rozwiązania.
Naukowcy chcieli wzbogacić wiedzę ludzi na temat atomu, no i udało się im to, prawie. Już coraz więcej osób wie, że to jest bezradność naszego kraju. Pomijając fakt, że nie zdążą postawić tego do planowanego 2020 roku, tym bardziej, że jest to droga inwestycja w porównaniu do wielu mniej znanych (ale w europie rozwijających się) alternatyw. Francja, wiele elektrowni zamyka, w Niemczech inwestują w bezpieczniejsze pozyskiwanie energii. A Polska jako kraj opóźniony oczywiście, musi wybrać atom.
Nam nie są potrzebni ci sami ludzie, popełniający te same błędy. Dlatego schowajcie do kieszeni wspomnienia kiedy, któryś z nich zrobił coś 'fajnego'. Trzeba na nowo oceniać ich predyspozycje, karierę, rok po roku. Tak mi się wydaję.
I tu zaczynają się schody.wojtkowski pisze:No, fajnie fajnie. To może teraz konkretnie: na kogo oddasz swój głos? Kto jest tym kandydatem od kapki nowości, szybkich i rozsądnych decyzji oraz atomu?
Nie sądzę, żeby chodziło tu tylko o podatność na argumenty Tomka Syrowatko. Ale nawet gdyby - to nic w tym złego. Z tego co wiem, w ślad za prezentowaną niekiedy przez Pana Tomasza sympatią do JKM, idą jakieś uzasadnienia i racjonalne argumenty, także ekonomiczne. A zatem poparcie dla JKM w środowisku WSR byłoby nieprzypadkowe i jak najbardziej merytoryczne.a_anka pisze:szczerze??? 8O
Jestem nieco przerażona Waszą podatnością na zdanie jednego z wykładowców... Korwin rządzi z tego co widzę...
naprawdę sądzisz, że "poparcie Korwina" wśród WSRowiczów to zasługa p. Syrowatko?a_anka pisze:szczerze??? 8O
Jestem nieco przerażona Waszą podatnością na zdanie jednego z wykładowców... Korwin rządzi z tego co widzę...
-Pozwolę sobie nie zgodzić się do końca.Co do dążenia do celu to jest to czysto idealistyczne podejście. I nawet mój niepoprawny idealizm tego nie kupuje. W teorii tak powinno być - w praktyce liczą się tylko osiągnięte cele. Taka jest smutna prawda. Nikt nie patrzy na drogę, którą musisz przejść, żeby coś osiągnąć. Patrzy się tylko na rezultat.
-A mi się wydaje, że jednak większość nie ogarnia pełni poglądów JKM - np. z tego co pamiętam jest on przeciwko szkołom mieszanym płciowo, czy też zdecydowanie przeciwko aborcji, jego poglądy odnośnie niepełnosprawnych też są delikatnie mówiąc ciekawe - sądzę że duża część jego potencjalnych wyborców nie zna go od tej strony.A zatem poparcie dla JKM w środowisku WSR byłoby nieprzypadkowe i jak najbardziej merytoryczne.
-No według mnie spora w tym Jego zasługa.naprawdę sądzisz, że "poparcie Korwina" wśród WSRowiczów to zasługa p. Syrowatko? Laughin