Ech Sławku, Sławku... podstawy do tego stwierdzenia zebrałem przez lata i jeśli mam być szczery to mi nie zależy na tym byś się ze mną w tej kwestii zgodził; ot przedstawiłem co czuję i przyznania racji nie oczekuje w najmniejszym stopniu.
Zresztą na ten temat m.in. podczas jednych zajęć z filozofii była dyskusja gdzie miała miejsce rozmowa na temat używania określenia "moim zdaniem" jako poprzedzającego 'to bzdura" etc. gdzie stwierdziłeś, iż w przypadku wiary nie jesteś zobligowany do dodawania tego określenia, gdy oceniasz inna wiarę. Tak więc wszystko co miałem w tym temacie do powiedzenia przedstawiłem już wtedy na żywo.
Nie mniej skoro jest problem z wzajemnym zrozumieniem wyłuszczę jak najprościej :
Nie masz podstaw do czucia się winnym tylko z powodu posiadania jakiś przekonań, gdyż - tak samo jak każdy inny człowiek - uważam masz do nich święte i niezbywalne prawo.
Czy masz mieć kompleksy? Nie sądzę gdyż to zwłaszcza nie mi to oceniać, gdyż kompleks zawsze ma zakorzenienie we własnym odczuciu i z niego wypływa. Gdybyś chciał się np. mi przypodobać a by ci to nie wychodziło to a i owszem wtedy można było by się rozprawiać o możliwości zaistnienia tym samym jakiś kompleksów.
Czy uważam twoje poglądy za skrajne? Nie do końca, zwłaszcza że w różnych kwestiach się zgadzamy. Za skrajną jak już to uważam formę ich przekazywania; czego wyraz zresztą już kiedyś dałem mówiąc, że tym bardziej mi szkoda gdyż nieraz uznaje możesz wnieść wiele do dyskusji, niemniej obierasz taką formę wypowiedzi, iż brzmi ona fundamentalnie negując nieraz możliwość dialogu czy też zgody (większej lub mniejszej) w jakiejś kwestii.
Wyjście poza swój punkt widzenia nie oznacza dla mnie od razu zgody na stwierdzenie Protagorasa. Prawda jak najbardziej jest jedna, relacje i przekazy tych prawd się jedynie różnią choć dalej mówią o niej samej w istocie. Ale powiedz mi skąd czerpiesz zatem wiedzę tyczącą się kategoryzacji zła i dobra? Czy ten system kategoryzacji jaki uznajesz jest prawda obiektywnie niepodważalną czy tylko wierzysz i uznajesz że taką jest? Bo jeżeli ta pewność wypływa tylko z wiary to dalej przecież jest to pewną formą relatywizmu - uznania danych prawd za prawdy.
Jeżeli chodzi o mnie to chyba tutaj jedynie odesłania do postów w dyskusji jest sensowne gdzie było już i tak że i tobie przyznawałem rację lub gdzie np w temacie 'Antyklerykalizm' pisałem w twojej własnej ocenie zupełnie jak nie antyklerykał, choć w innych postach obraz takiego siebie jakby w odbiorze kreowałem.
wojtkowski pisze:Niektóre poglądy są w moim przekonaniu tak płytkie, zafałszowane albo niszczące człowieka, że chcąc przynajmniej dać szansę przmyślenia ich osobom je głoszącym (albo czytającym, bo głosiciele faktycznie najczęściej tylko umacnmiają się na pozycjach przeciwnych) - nie mogę milczeć.
I bardzo dobrze - nie milcz. Tylko tak jak kiedyś mówiłem, tą formą - w jaką zwłaszcza od pewnego czasu wszedłeś - bardziej odstraszasz niż zachęcasz do refleksji; i zauważ iż cały czas piszę o formie prezentacji a nie o poglądach jakie posiadasz, bo jak napisałem
ostatnio : cała siła polega na tym, że się różnimy. Przecież gdybyśmy się nie różnili to jak byśmy mogli dyskutować? Co to za dyskusja gdzie wszyscy ze wszystkimi się zgadzają?
... bo np. można było odpowiedzieć na moje prośby zdefiniowania "postkomunisty" i kto wie zamiast prowadzić teraz taką dyskusję po prostu w większej lub mniejszej części byśmy się zgodzili.