Seize:
Haha, według mnie to raczej skończyła się kampania, więc PiS będzie już dużo ostrożniejszy w kwestii teorii spiskowych o Smoleńsku.
Bardzo jestem ciekaw ile jeszcze potrwa polityka miłości Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli ktoś nadal będzie go trzymał w pionie, jak w czasie kampanii, to pewnie do następnych wyborów, ale nie sądzę by Jarek przez tak długi czas dawał radę nad sobą panować. Tak jak się bałem, radość Pospieszalskiego i Macierewicza po Smoleńsku nie była przedwczesna - wynik Kaczyńskiego (także dzięki solidarnemu wsparciu jego wszystkich dotychczasowych przeciwników, no może poza Palikotem) jest świetny i daje PiSowi szansę zaistnienia na nowo w polityce. Na pewno dużo osób zagłosowało na Kaczyńskiego ze współczucia i to oni są teraz targetem polityki "przemiany". Sądzę, że wilk w owcze... ekhm, tzn. że Jarek długo nie wytrzyma w obecnym stanie, ale jeśli to zrobi, to następne wybory będą dla PiSu rzutem karnym przy stanie 0:1 w ostatniej minucie meczu.
Chciałbym się mylić, ale nie oczekuję wiele po rządach PO bez weta prezydenckiego. Trzeba też powiedzieć, że wygrana Komorowskiego to dla niego wielki sukces. Kiedy to on został wybrany na kandydata, to mówiłem, że jest to raczej sprawdzian poparcia dla PO i próba wygrania wszystkiego najniższym kosztem, bo w porównaniu nawet do Sikorskiego, a już na pewno do Tuska, Komorowski jest politykiem drugoligowym. Na dodatek całe emocje wynikały głównie z "męczeńskiej śmierci bohatersko poległych" w Smoleńsku. Wynik nazwałbym wątpliwym sukcesem PO, ale wielkim sukcesem Komorowskiego.
To chyba tyle z moich przemyśleń, dodam jeszcze iż oficjalnie odetchnąłem z ulgą - Kaczyński byłby prezydentem jedynej słusznej wiary i na pewno wykorzystywałby wszystko co mu w ręce wpadnie, łącznie ze stanowiskiem prezydenta, żeby zagarniać jak najwięcej dla siebie. Udało się tym razem, wierzę że dalej też się uda trzymać go z daleka od władzy.