Sorki za przerwę, wakacje nie sługa

Hehe, widzę że rispekt wywołuje tutaj dość duże kontrowersje. Pragnę zaznaczyć, iż nie jest do końca tak, że szanuję Palikota za to, że mówi że Kaczyński owego feralnego dnia był pijany, tylko za to, że mówi w ogóle - ale o tym za chwilę.
Sławek:
Można uznać przy tym za osobliwe i zastanawiające, że mimo powyższego, ciągle się lubimy. (Jest to pewnie empiryczne potwierdzenie twierdzenia o wyższości relacji osobowych nad głoszonymi ideami.)
-I mam nadzieję, że nigdy nam polityka nie przesłoni tego, co naprawdę jest ważne.
Otóż otaczasz szacunkiem osoby, które dla mnie są tego szacunku najmniej godne, z nazwiskami których to osób szacunek łączy się dla mnie tak, jak ogień z wodą.
-Otóż dla mnie szacunek wygląda odrobinę inaczej, np. Jarka mogę szanować za niektóre (na szczęście bardzo nieczęsto się to zdarza

) posunięcia, ale jeśli idzie o resztę, to sami wiecie.

Natomiast Palikota szanuję za to, że gość ma właściwie wszystko - kasę, dom, fajną żonę i w zasadzie mógłby mieć na to wszystko w*, ale mimo tego angażuje się w walkę z Kaczyńskim i stawia swoje szeroko pojęte dobre imię na szali przy okazji niemal każdej wypowiedzi. Często uważam że mądrze mówi, ale nie oznacza to, że popieram każde jego działanie. Natomiast uważam, że sama postać Palikota jest moralnie usprawiedliwiona przez wszystkie świństwa, które szerzyli wcześniej ludzie PiSu, z Jarosławem Kaczyńskim na czele.
I zacytuję tutaj Amroczkowską:
oczywiście Palikot przegina nie da się tego ukryć...jednak czasami mam wrażenie, że w dobitny sposób mówi rzeczy, których inni nie śmieliby wypowiedzieć na głos
-Nic dodać, nic ująć.
Mamy zupełnie inne skale ideowe i diametralnie różne poczucie zwykłej przyzwoitości.
-Co do pierwszej części, to masz rację, ale co do drugiej, to chodzi po prostu o postrzeganie poczucia przyzwoitości przez pryzmat polityki. Dla mnie w polityce owe poczucie już nie istnieje i obwiniam za to nikogo innego jak Jarosława Kaczyńskiego, Ty masz zapewne takie samo zdanie, tylko z Januszem Palikotem na końcu.
Agfu:
tak samo jak Ty pewnie nie możesz mówić za cały elektorat PO.
-Nie mogę, albowiem sam nie jestem elektoratem PO, a jeśli chodzi o Warszawę to nigdy PO nie poprę, nawet jakby Kaczyński startował na prezydenta.
I tu są chore przypadki i tu. Palikot jest jednym z nich jakkolwiek byś tego nie chciał.
-Nie neguję tego. W kwestii Palikota uważam po prostu, że "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie".
Maja jaja? Lepper w takim razie też je ma skoro nie mając pojęcia o niczym startuje w wyborach! Kaman! Idąc dalej Hitler też miał jaja - w końcu porwał całe Niemcy do największej zbrodni w dziejach ludzkości, itd itd.
-Pojęcie "jaj" wyjaśniłem wcześniej. Co do Hitlera, to nie da się ukryć, że trzeba mieć jaja, żeby stworzyć taką III Rzeszę. Na szczęście ostatecznie zabrakło mu i jaj i innych argumentów.
Seize:
Bardzo wygodne stanowisko (...) po co więc cokolwiek przyjmować, lepiej zawiesić się w jednej pozycji z jedynym uznanym zdaniem...
-Tyle że na tej samej zasadzie ja mogę powiedzieć, że prokuratura zawiesiła śledztwo żeby się nie skompromitować. Nie mogło tak być?
Dla mnie bowiem oprócz jaj trzeba mieć choć trochę kultury, szacunku, poczucia smaku itd a tych ja u niego kompletnie nie znajduje.
-Halo, a kiedy Jarosław Kaczyński prezentował odrobinę kultury, szacunku i poczucia smaku? O nic więcej mi nie chodzi, tylko właśnie o to, że Jarek jest twórcą języka Palikota.
Dodatkowo nie jestem w stanie zgodzić się z twoim zdaniem
-Wnioskuję, że tyczy się to drugiej części mojej wypowiedzi - a ciekawi mnie dlaczego? Czemu PiS mógł robić więcej, a Platforma nie może robić dziś tego samego, he?
Ileż bowiem dni można czytać i słuchać w kółko jedynie o tej jednej powtarzanej (aż do zarzygania) jak mantrę hipotezie, kompletnie wręcz ignorując jakiekolwiek inne możliwości?
-A naprawdę spodziewałeś się czegoś innego? Teorie spiskowe raczej modne nie są.
Bartek f:
Mówić, wytykać palcem i wyszydzać może każdy.
-Tak? Ze strony PO najwyraźniej nikt poza Palikotem nie może, ze strony PiSu panuje zasada "powiem, a potem będę udawał że to wcale nie miało miejsca dopóki mi w to nie uwierzą".