Entuzjazm początku roku szkolnego

Po wakacjach, we wrześniu i jeszcze październiku, młodzi ludzie mają największą ochotę do nauki. (Może zresztą nie tylko młodzi? Może brak tej ochoty to objaw stetryczenia i starości?)
Składa się na ten zapał zapewne kilka przyczyn: "zmęczenie" wakacjami i letnim lenistwem, dopominanie się o jakiś sensowny wysiłek przez nasz wypoczęty mózg, przyzwyczajenie do swoistego rocznego rytmu mniej i bardziej aktywnych okresów nauki, czyli tworzony w każdym z nas od dzieciństwa mechanizm kojarzenia początku jesieni ze szkołą, a czasem chęć podjęcia nowych wyzwań, w czym nierzadko "pomaga" presja rodziców, bliskich, kolegów i przyjaciół pod tytułem "zrób wreszcie coś sensownego ze swoim życiem".
Oczywiście w tym powakacyjnym zwiększonym apetycie na naukę nie ma nic złego. Wręcz przeciwnie. Sztuka wyższego rzędu polega jednak na umiejętnym podtrzymywaniu głodu wiedzy i nowych umiejętności przez dłuższy czas, przynajmniej do Świąt Bożego Narodzenia. Udaje się to, jak wiadomo, stosunkowo nielicznym.