Dlaczego tak jest?
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Ekspert
- Posty: 1207
- Rejestracja: 30 wrz (wt) 2003, 02:00:00
Dlaczego tak jest?
Nie rozumiem dlaczego zrezygnował z życie. Nie wiem jak miał w tym cel.
Tomek(20l.)-kolega, ktorego znałam od 4 lat. Przystojny chłopak o ciemnej karnacji, czarnych włosach, brązowych oczach i ciekawej budowie ciała. Wesoły i życzliwy. Zawsze poczęstował papierosem, porozmawiał. Można było się z nim pośmiać. Bawiliśmy się na wspólnych imprezach i mieliśmy dużo wspólnych tematów do rozmów. Ponad rok temu Tomek wpadł w głupi nałóg i zaczą wciągać "mąke"... Na początku dało sie z nim jeszcze porozmawiać, ale stopniowo tracił blask w oczach i jedyną rzeczą, o której mówił-były dragi i kasa potrzebna na ich zakupienie. Starciliśmy ze soba kontakt. Nadal sie widzieliśmy chociarz żadko. Szkoda mi było chłopaka, bo naprawde był wartościowym człowiekiem. Niestety rezygnował ze szkoły. Zaporzyczał się u kogo tylko sie dało, żeby mieć na amfe.
Kilka dni temu dowiedzialam sie, że znaleziono Tomka powieszonego na drzewie. W moich oczach pojawiły sie łzy i nie wierzyłam, że mój kolega nie żyje. Byłam na pogrzebie-było też dużo znajomych ... Początkowo wszyscy myśleli, że go zabili za długi... Wisząc na drzewie miał zwiazane rece i nogi. Nie mogłam uwierzyć w ludzka podłość. Prawda była inna- Tomek popełnił samobójstwo. Sam zwiącał swoje ręce i nogi, żeby się nie uratować. Miał dosyć życia i chciał się zabić... wiem, ponieważ powiedział o tym kumlowi, który mu nie uwierzył. Do tej pory niektorzy mnie sie pytają- "jest Ci żal ćpuna?",
a ja odpowiadam- "nie ćpuna, a czlowieka jest mi żal".
Nie rozumiem... To już trzeci moj kolega, który w ciągu trzech lat popełnił samobójstwo ...Każdy z nich był młody... jeszcze tyle mogł przeżyć, zrobić ...
Dlaczego tak jest?
Tomek(20l.)-kolega, ktorego znałam od 4 lat. Przystojny chłopak o ciemnej karnacji, czarnych włosach, brązowych oczach i ciekawej budowie ciała. Wesoły i życzliwy. Zawsze poczęstował papierosem, porozmawiał. Można było się z nim pośmiać. Bawiliśmy się na wspólnych imprezach i mieliśmy dużo wspólnych tematów do rozmów. Ponad rok temu Tomek wpadł w głupi nałóg i zaczą wciągać "mąke"... Na początku dało sie z nim jeszcze porozmawiać, ale stopniowo tracił blask w oczach i jedyną rzeczą, o której mówił-były dragi i kasa potrzebna na ich zakupienie. Starciliśmy ze soba kontakt. Nadal sie widzieliśmy chociarz żadko. Szkoda mi było chłopaka, bo naprawde był wartościowym człowiekiem. Niestety rezygnował ze szkoły. Zaporzyczał się u kogo tylko sie dało, żeby mieć na amfe.
Kilka dni temu dowiedzialam sie, że znaleziono Tomka powieszonego na drzewie. W moich oczach pojawiły sie łzy i nie wierzyłam, że mój kolega nie żyje. Byłam na pogrzebie-było też dużo znajomych ... Początkowo wszyscy myśleli, że go zabili za długi... Wisząc na drzewie miał zwiazane rece i nogi. Nie mogłam uwierzyć w ludzka podłość. Prawda była inna- Tomek popełnił samobójstwo. Sam zwiącał swoje ręce i nogi, żeby się nie uratować. Miał dosyć życia i chciał się zabić... wiem, ponieważ powiedział o tym kumlowi, który mu nie uwierzył. Do tej pory niektorzy mnie sie pytają- "jest Ci żal ćpuna?",
a ja odpowiadam- "nie ćpuna, a czlowieka jest mi żal".
Nie rozumiem... To już trzeci moj kolega, który w ciągu trzech lat popełnił samobójstwo ...Każdy z nich był młody... jeszcze tyle mogł przeżyć, zrobić ...
Dlaczego tak jest?
-
- Czasami coś napisze
- Posty: 186
- Rejestracja: 05 wrz (ndz) 2004, 02:00:00
Ktoś mi kiedyś powiedział "Wszystko dla ludzi, ale z umiarem", może i tak, ale człowiek musi być niewiarygodnie silny i odporny, żeby przy takim podejściu w coś nie popaść. Najwidocznie nie był silmy psychicznie, a taki nałóg powoduje, że kiedy Tobie "tego" brakuje to jesteś w stanie zrobić wszystko, wyzec się wszystkich wartości które się posiada; juz pomijam aspekt kradziezy bo nie ma się czego brać, długów itd, może tego nie mógł znieść...
"Żal Ci Ćpuna?" = Czy można być aż tak nieludzkim?
"Żal Ci Ćpuna?" = Czy można być aż tak nieludzkim?
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Dlaczego tak jest ? Poniekad powodow jest tyle ile samobojcow... mam wrazenie ze ludzie zaczynaja 'brac' tez juz z okreslonych powodow, jest to czesto pierwszy krok do ucieczki od swiata ktory dostarcza bolu, stresow i roznych negatywnych elementow, ktore poprostu po pewnym czasie czy tez w pewnych stanach samopoczucia [jak chociazby w pierwszych fazach depresji] staja sie elementami ktore zauwaza sie raktycznie na kazdym kroku. Kazdy chce zyc szczsliwie, kazdy ma swoja wzje owej 'szczesliwosci', swiat czy tez otoczenie jednak bardzo czesto odsuwaja to szczescie, nie dajac do niego dostepu. Sa na tym swiecie pomimo wszystko tak zwani ludzie 'wrazliwi' lecz kryja sie za roznymi maskami zezwalajacymi na jakies namiastki upatrzonego szczescia, pomimo wszystko staraja sie jednak swa wizje osiagnac w pelni. Brak wsparcia, zrozumienia czy tez zwyklego zainteresowana innych stanowia w wielu wypadkach fundament decyzji, ktora to potem jest nam ciezko zrozumiec. Jedni takie wyjscie nazywaja tchorzostwem inni sczytem odwagi i gleboka wiara w pewne idee zyciowe i wartosci. Kazdy ma swoje marzenia i pragnienia. Kazdy ma swoje demony co uporczywie pokazuja jak blisko owgo szczescia bylo sie czasami... i sny ktore pozwalaja sie usmiechnac... oraz chwile w ktorych plomien swiecy coraz mocniej targany jest przez wicher rzeczywistosci ...
-
- Bywalec
- Posty: 386
- Rejestracja: 14 paź (wt) 2003, 02:00:00
Jesli na miejscu bedzie wyrazic tu swoje zdanie, to uwazam ze kazdy kto sie urodzil w zasadzie ma dwie mozliwosci albo sprobowac zyc i starac sie o to by te zycie mialo sens i barwnie wplywalo na reszte dni, albo nawet nie ryzykowac i od razu sie poddac biorac za wymowke, fakt ze urodzenie mnie nie malo zadnego celu i nie powinienem w ogole sie pojawic na ziemi. Jesli probujemy i zaczynamy zyc to wtedy zaczyna sie prawdziwy trening przetrwania. Kazdy dzien moze przyniesc konflikt, kazdy dzien moze postawic nas w trudnej sytuacji, i to jest wlasnie zycie - podjeta przez nas decyzja. Wydaje mi sie ze kazda decyzja podjeta tak, iz prowadzi do bolesnych konsekwencji, to bol czesto jest glowna przyczyna zniechecajaca nas do podejmowania nastepnych decyzji, uczymy sie ale jednoczesnie boimy, ze moze przyjsc gorsze, ze moze sie powtorzyc. Nikt nie chce czegos co jest nieprzyjemne. A bol czesto jest tak nieprzyjemny, ze staje sie nbie do zniesienia. Czasami tak nas nokautuje ze kilka nastepnych dni widzimy jak przez mgle, przepelniona negatywnymi wizjami. Coz ryzyko jakie niesie ze soba zycie. Ciagla potrzeba podejmowania decyzji i proba przekonania sie jesli juz zdecydowalismy sie zyc, czy decyzja byla tego warta, szukamy przyjemnosci, ktore zachecaly by nas do zycia. Mi ciezko jest zyc, kazdemu jest ciezko zyc jedny poddaja sie wczesniej inni wciaz wierza ze bedzie lepiej, tych co nigdy nie mieli zle szczerze mowiac nie znam. Sam starcilem wiele bliskich dusz. Ale sie nie poddaje szukam rozwiazan, staram sie stworzyc etapami swoje zycie, staram sie kozystac i ubarwiac je na tyle na ile mam fantazji, a ktos to ostatnio powiezchownie i zupelnie bez sensu zanizyl do poziomu baunsu i lansu nie rozumiejac zrodla, przykre jest zycie przykre. Ale jesli juz zdecydowalem sie zyc, to licze na to ze wkoncu dotre do piekna tego swiata, bez wzgledu na to jak inni na to patrza. Kazda decyzja moze bolec, albo przyniesc usmiech. Nietzsche twierdzil, ze "co Cie nie zabije, to Cie wzmocni". Jesli pytasz dlaczego ... moja odpowiedz brzmi, wydaje mi sie ze wszystko obraca sie wokol jednego pytania : Jak dlugo czlowiek jest w stanie sie ponosic ? W koncu kazdy jest jedynie miara swoich czynow i dokonian ...
-
- Ekspert
- Posty: 1207
- Rejestracja: 30 wrz (wt) 2003, 02:00:00
tak sobie myslę nad tym co napisałeś i wydaje mi się , że masz dużo racji ... Mogę jeszcze od siebie dopisać, że w takim razie ludzie Ci są słabi psychicznie i nie maja siły na przeciwstawienie sie problemom tego świata. Tak to teraz czuje...reyestr pisze: Jesli pytasz dlaczego ... moja odpowiedz brzmi, wydaje mi sie ze wszystko obraca sie wokol jednego pytania : Jak dlugo czlowiek jest w stanie sie ponosic ? W koncu kazdy jest jedynie miara swoich czynow i dokonian ...
czyżby Tomek bał sie tego, że nie da sobie rady? że nie ma siły i przegra ze światem? czyżby czuł, że nie ma sensu jego przyszłe bytowanie i chęc życia? nie wiem i pewnie juz nigdy sie tego nie dowiem ...
PS. jak zawsze reyestr napisales cos tak glebokiego, że az mnie poruszyło ... równierz Seize wpłynełeś na moją postawe. Mefju- Tobie też dziekuje:)
-
- WSR Guru
- Posty: 2366
- Rejestracja: 06 paź (pn) 2003, 02:00:00
Dziwne...wedlug mnie nie jest to wyjscie z sytuacji branie czego kolwiek co poprawia nastroj!!
Tez borykam sie czesto z takimi problemami ze nie snily sie one zadnym fizjonomom, ale nadal sobie radze i jakos to idzie do przodu!!
Wydaje mi sie ze gdy zmienil swoje zachowanie oraz ludzi z ktorymi przezywal kazda chwile to dobilo go doszczetnie .Szkoda ze starcilas z nim kontakt gdyz moze ty dala bys rade jeszcze do niego dotrzec!!Przetlumaczyc mu.Najgorsze jest to ze wsrod takiego towarzystwa w jakim przebywal wiekszosc ludzi byla nastawiona na jeden cel...Nikt go nei uprzedzil a moze poprostu wiedzialo tym ale nei widzial juz sensu w tym co robi wiec....
Szkoda chlopaka nei istotne czy cpun czy nie wkoncu watpie ze sam po to siegnal zawsze sie mowi wez raz to nie zaszkodzi!!Z papierosami jest podobnie tylko szkodza ale dopiero pozniej...jest tez ciezko je odstawic sa tez uzywka i wcale sie nei chwale ale pale...Wiem ze na dobre mi to nie wyjdzie, powinienem rzucic a dlaczego tego nie robie??Czemu siegam bo moj organizm potrzebuje neikotyny??Bo sie zdenerwowalem??To nie jest wytlumaczenie!!Jesli czlowiek jest w stanie bez nich wytrzymac chocby godzine czy dwie to moglby je calkiem odtsawic tak mysle.Przeciez nie jest to jakis problem!!ALe czlowiek jest jzu w nalogu i poprostu sie poddaje temu co go niszczy...Coz z mojego doswiadczenia mysle ze poprostu brakowalo bratniej duszy ktora mogla by objasnic, naprostowac...Moze chodzilo tu o kase, glownei chyba chodzi tu o kase dla tych ktorzy tym hanlooja...ehhhh szkod aslow...
P.S.Moje kondolencje...
Tez borykam sie czesto z takimi problemami ze nie snily sie one zadnym fizjonomom, ale nadal sobie radze i jakos to idzie do przodu!!
Wydaje mi sie ze gdy zmienil swoje zachowanie oraz ludzi z ktorymi przezywal kazda chwile to dobilo go doszczetnie .Szkoda ze starcilas z nim kontakt gdyz moze ty dala bys rade jeszcze do niego dotrzec!!Przetlumaczyc mu.Najgorsze jest to ze wsrod takiego towarzystwa w jakim przebywal wiekszosc ludzi byla nastawiona na jeden cel...Nikt go nei uprzedzil a moze poprostu wiedzialo tym ale nei widzial juz sensu w tym co robi wiec....
Szkoda chlopaka nei istotne czy cpun czy nie wkoncu watpie ze sam po to siegnal zawsze sie mowi wez raz to nie zaszkodzi!!Z papierosami jest podobnie tylko szkodza ale dopiero pozniej...jest tez ciezko je odstawic sa tez uzywka i wcale sie nei chwale ale pale...Wiem ze na dobre mi to nie wyjdzie, powinienem rzucic a dlaczego tego nie robie??Czemu siegam bo moj organizm potrzebuje neikotyny??Bo sie zdenerwowalem??To nie jest wytlumaczenie!!Jesli czlowiek jest w stanie bez nich wytrzymac chocby godzine czy dwie to moglby je calkiem odtsawic tak mysle.Przeciez nie jest to jakis problem!!ALe czlowiek jest jzu w nalogu i poprostu sie poddaje temu co go niszczy...Coz z mojego doswiadczenia mysle ze poprostu brakowalo bratniej duszy ktora mogla by objasnic, naprostowac...Moze chodzilo tu o kase, glownei chyba chodzi tu o kase dla tych ktorzy tym hanlooja...ehhhh szkod aslow...
P.S.Moje kondolencje...

-
- Ekspert
- Posty: 1207
- Rejestracja: 30 wrz (wt) 2003, 02:00:00
dziekuje Keso ...
pozwole sobie wtrącic jedną historryjke z mojego życia. Miałam kolege ... od roku czasu był w nałogu-równierz wciągał amfe... Spodobał mi sie jako człowiek-inteligętny, wygadany, a przedewszystkim indywidualista. przeszkadzało mi tylko, że ćpa. Jakie było jego zaskoczenie, gdy zblizyłam się do niego... wyciagnełam rękę i nie przekreśliłam za dragi ... Artur mi powiedział, że nie liczył na to, że ktoś sie nim zainteresuje ... a tu nawet ostro się zauroczyłam. W końcu zaczeliśmy sis spotykać gdy uwierzył w moje uczucia. Zdażyło mu sie może jeszcze 2 czy moze 3 razy pachnąć(wciągnąć) i przestał- bo wiedział, że mnie tym rani. Jestem pewna, że nie brał, bo po amfie można poznać człowieka- szczególnie chłopaka(;)). To był jedyny chłopak, którego kochałam w swoim krótkim, ale jakże dziwacznym zyciu . Artur był wsatnie żucic dla mnie ... pewnie byśmy teraz byli zareczeni, ale musielismy rozstac sie z innego powodu, o ktorym nie che tu pisać. Wiecie co sie stało? Wróił do dragów ... nie w takich ilosciach, ale wrocil.
Jednak to prawda, że drugi człowiek chyba może pomóc- tylko ten drugi człowiem musi byc stanowczy i miec dobre serducho nastyawione na pomoc i szczere uczucie. Szkoda, że Tomek nie miał tego szcześcia ...
PS. watpie, żeby Tomek mnie posłuchał-musiałabym dotrzec do niego tak jak to zrobilam dla artura... Ale dzieki
pozwole sobie wtrącic jedną historryjke z mojego życia. Miałam kolege ... od roku czasu był w nałogu-równierz wciągał amfe... Spodobał mi sie jako człowiek-inteligętny, wygadany, a przedewszystkim indywidualista. przeszkadzało mi tylko, że ćpa. Jakie było jego zaskoczenie, gdy zblizyłam się do niego... wyciagnełam rękę i nie przekreśliłam za dragi ... Artur mi powiedział, że nie liczył na to, że ktoś sie nim zainteresuje ... a tu nawet ostro się zauroczyłam. W końcu zaczeliśmy sis spotykać gdy uwierzył w moje uczucia. Zdażyło mu sie może jeszcze 2 czy moze 3 razy pachnąć(wciągnąć) i przestał- bo wiedział, że mnie tym rani. Jestem pewna, że nie brał, bo po amfie można poznać człowieka- szczególnie chłopaka(;)). To był jedyny chłopak, którego kochałam w swoim krótkim, ale jakże dziwacznym zyciu . Artur był wsatnie żucic dla mnie ... pewnie byśmy teraz byli zareczeni, ale musielismy rozstac sie z innego powodu, o ktorym nie che tu pisać. Wiecie co sie stało? Wróił do dragów ... nie w takich ilosciach, ale wrocil.
Jednak to prawda, że drugi człowiek chyba może pomóc- tylko ten drugi człowiem musi byc stanowczy i miec dobre serducho nastyawione na pomoc i szczere uczucie. Szkoda, że Tomek nie miał tego szcześcia ...
PS. watpie, żeby Tomek mnie posłuchał-musiałabym dotrzec do niego tak jak to zrobilam dla artura... Ale dzieki
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Keso - kazdy ma swoja granice wytrzymalosci i jedni widza jakas mozliwosc 'upiekszenia' sobie zycia przez dragi a inni nie. Sam smieje sie [chyba z uwagi na swoj czarnych humor] ze z mojego zycia to mozna byloby nie jeden scernariusz wykrzesac - choc napewno nie byly bo to jakies komedyjki czy cos podobnego. Brac rowniez nie biore bo nie widze w tym czegos co bylo by poprawa a tylko samooszukiwaniem siebie. Palenie.. hmm ukryc sie nie da ze i sam pale - zreszta piszac te slowa uwazam by popiol nie spadl mi na klawiature...
Zyrafa - masz racje. Bliska osoba jest bardzo wazna ma ona duzy wplyw na psychike czlowieka. Branie jest czesto alternatywa dla smutnego i samotnego stylu zycia lub tez dla szybkiego gdzie nie ma czasu na glebsze uczucia, zastanowienie sie czy tez poprostu presja wywoluje frustracje i chce sie od swoich mysli uciec. Duza czesc samobojstw powodowana jest miloscia i roznych z nia powiazan - jej brakiem, odrzuceniem, nie moznoscia realizacji itp. - dlatego tez uczucia na duza czesc stanow maja duzy wplyw. Majac kogos u boku latwiej jest stawiac kolejne kroki, myslec o jutrze i wogole. Podswiadomie kazdy pragnie moc sie do kogos do kogos przytulic - niczym w dziecinstwie, pozwala nam to poczuc sie bezpiecznie i uspokoic mysli.
Zyrafa - masz racje. Bliska osoba jest bardzo wazna ma ona duzy wplyw na psychike czlowieka. Branie jest czesto alternatywa dla smutnego i samotnego stylu zycia lub tez dla szybkiego gdzie nie ma czasu na glebsze uczucia, zastanowienie sie czy tez poprostu presja wywoluje frustracje i chce sie od swoich mysli uciec. Duza czesc samobojstw powodowana jest miloscia i roznych z nia powiazan - jej brakiem, odrzuceniem, nie moznoscia realizacji itp. - dlatego tez uczucia na duza czesc stanow maja duzy wplyw. Majac kogos u boku latwiej jest stawiac kolejne kroki, myslec o jutrze i wogole. Podswiadomie kazdy pragnie moc sie do kogos do kogos przytulic - niczym w dziecinstwie, pozwala nam to poczuc sie bezpiecznie i uspokoic mysli.
-
- WSR Guru
- Posty: 2366
- Rejestracja: 06 paź (pn) 2003, 02:00:00
Seize-wiem o tym.DOskonale zdaje sobie sprawe.Ale jak sam widzisz czym bardziej w to czlowiek brnie tym gorzej dla niego.Dodam jeszcze ze to co Zyrka napisala jesto dobrym dowodem na to ze jednak po czesci mialem racje.Czlowiek staje sie wartosciowy ale nie tylko dra dragow czy innych urzywek ale drugiej duszy ktory go nawet lubi.Zdaje sobie sprawe ze jest komus potrzebny, ze ktos na niego czeka i tu przytocze twoja mysl chocby to ze moze go przytulic gdy zbedzie blisko niej.Cieplo drugiej osoby jak sam wspomniales jest nam wpajane od dziecinstwa.Od malego wiemy ze dom rodzinny jest dla nas czyms co zawsze pozostanie ta latarnia na horyzoncie.Ze mimo matka czy ojciec mowi cie ze cie nienawidzi ze wyganiaj cie z domu bo sprzedales polowe tego co ci dali kupili na dragi, w glebi duszy licza ze sie zmienisz chca dac ci nauczke.
Mialem znajomego on natomiast pil notorycznie pil.Byl starszy odemnie ow iele lecz bardzo oczytany z neigo czlowiek.Pil i cztal, czytal kasiazki rozne ksiazki rozniej tresci.Wodka czy moze sam alkohol pod rozna postacia zniszczyl mu watrabe oraz brzuch do tego stponia ze msuail brac sode na poprawienei trawienia czy usmiezenia gotujacych sie wrzodow.ZMarl swietej pamieci gdyz poza brzuchem dostal wylewu do mozgu co skonczylo sie grobem.Wiesz co trzyamlo tego czlowieka przy zyciu??To ze mogl liczyc na mnie mogl przyjsc pogadac, chocby o tym czy nei kce nowej ksiazki bo ma taka a dzisiaj kupil i dzisiaj ja przczytal.Cieszyl sie tym ze czasami wlasnei mogl ta ksiazke dac mi.Byla jedna wada w jego postepowaniu.Na samym koncu przed smiercia zaczynalo mu odbijac.Mowil rozne rzeczy, wkoncu na samym koncu nawet mnei nie poznawal.Nie bylem w stanie mu pomoc gdyz za pozno go poznalem.Wtedy kiedy juz byl po kilku odwykach, zaszyciu wizytach na AA.
Dziwi mnei tylko to czemu ludzie wiedzac o tym ze to zazwyczaj konczy sie smiercia brna w to dalej??
Mialem znajomego on natomiast pil notorycznie pil.Byl starszy odemnie ow iele lecz bardzo oczytany z neigo czlowiek.Pil i cztal, czytal kasiazki rozne ksiazki rozniej tresci.Wodka czy moze sam alkohol pod rozna postacia zniszczyl mu watrabe oraz brzuch do tego stponia ze msuail brac sode na poprawienei trawienia czy usmiezenia gotujacych sie wrzodow.ZMarl swietej pamieci gdyz poza brzuchem dostal wylewu do mozgu co skonczylo sie grobem.Wiesz co trzyamlo tego czlowieka przy zyciu??To ze mogl liczyc na mnie mogl przyjsc pogadac, chocby o tym czy nei kce nowej ksiazki bo ma taka a dzisiaj kupil i dzisiaj ja przczytal.Cieszyl sie tym ze czasami wlasnei mogl ta ksiazke dac mi.Byla jedna wada w jego postepowaniu.Na samym koncu przed smiercia zaczynalo mu odbijac.Mowil rozne rzeczy, wkoncu na samym koncu nawet mnei nie poznawal.Nie bylem w stanie mu pomoc gdyz za pozno go poznalem.Wtedy kiedy juz byl po kilku odwykach, zaszyciu wizytach na AA.
Dziwi mnei tylko to czemu ludzie wiedzac o tym ze to zazwyczaj konczy sie smiercia brna w to dalej??
-
- Zawsze coś napisze
- Posty: 907
- Rejestracja: 07 sie (sob) 2004, 02:00:00
-
- Zawsze coś napisze
- Posty: 907
- Rejestracja: 07 sie (sob) 2004, 02:00:00
Nie to, że nei potrafię, a po prostu nie chcę. Chodzi o ludzi z którymi na codzień pzrebywam (nie chodzi o tych ze szkoły, bo ich nie poznałam). Jakoś tak za każdym razem jak się na nich otwierałam, to tylko się zawodziłam, bo każdy był i jest zakłamany - dlatego teraz zrywam znajomości po koleji ze znajomymi z podwórka i liceum. Poznałam wielu ludzi zapatrzonych silnie w czubek własnego nosa i liczących się tylko i wyłącznie ze swoimi uczuciami i z tym co mogą zyskać, dzięki swojemu postepowaniu... Oj to długi temat. Poprostu wiele razy pomagałam innym, a gdy sama znalazłam się w potrzebie wyglądało to trochę inaczej. Teraz jest mi abrzdo trudno zaufać innej osobie bo nie wiem czy to wartościowy człowiek... Wiem, że tak mam i daltego pilnuję się by nie utracić przez to szansy na poznanie na prawde wartościowych osób... Jeszcze trochę i opowiadanie wyjdzie z mojej odpowiedzi 

-
- WSR Guru
- Posty: 2366
- Rejestracja: 06 paź (pn) 2003, 02:00:00
Czy w takim razie nei masz przyjaciol??Przeciez takowych musisz miec....Czy wtedy oni sa dal ciebei tylko kolegami a moze poprostu ludzmi ktorzy stoja rownie dobrze obok tak jak np: na przystanku??
Ciezko cie zrozumiec jestes zamknieta w sobei co nie pozwala ci na wydobycie z siebei choc grama odwagi??Nie moge tego zrozumiec, kazdy z nas potrzebuje osoby na ktorej moze polegac czy chocby moc komus sie zwierzyc, moze siostra brat lub kto kolwiek....
Nie lam sie przelam sie:)
Ciezko cie zrozumiec jestes zamknieta w sobei co nie pozwala ci na wydobycie z siebei choc grama odwagi??Nie moge tego zrozumiec, kazdy z nas potrzebuje osoby na ktorej moze polegac czy chocby moc komus sie zwierzyc, moze siostra brat lub kto kolwiek....
Nie lam sie przelam sie:)
-
- Zawsze coś napisze
- Posty: 907
- Rejestracja: 07 sie (sob) 2004, 02:00:00
Mam przyjaciół, tylko mówię o osobach które się za nich podawały. Nie wiem czemu tak jest ale mam paru przyjaciól których uważam za przyjaciół i wielu podajacych się za nich. Dużo ludzi myśli, że jak zna kogo jakis czas to są juz przyjaciółmi, a co z tego że znasz kogoś 2, 4 czy 20 lat skoro nie znasz jego problemów ani nei wiesz jak mu pomóc. Chodzi mi o pojmowienie różnych spraw przez różnych ludzi. każdy wszytsko odbiera inaczej. Zamknięta w sobei nei jestem, choć kiedyś byłam
Ale teraz trudno komuś w to uwierzyć
Dzieki Bogu mam tez siostrę z która też świetnie mi się układa i moge na niż liczyć
Nie wiem czemu (bo Wrzesień dopiero się zaczął), ale odkąd przyszłam do tej szkoły czuję sie ajkbym odrzyła, bo nareszcie robię to co lubię, to co mnie interesuje i wiążę z tym moje życie. Znalazłam cel w życiu do którego teraz będę dążyć.
Nie łamie się już... przełąmałam się (jakiś czas temu)


Dzieki Bogu mam tez siostrę z która też świetnie mi się układa i moge na niż liczyć

Nie wiem czemu (bo Wrzesień dopiero się zaczął), ale odkąd przyszłam do tej szkoły czuję sie ajkbym odrzyła, bo nareszcie robię to co lubię, to co mnie interesuje i wiążę z tym moje życie. Znalazłam cel w życiu do którego teraz będę dążyć.
Nie łamie się już... przełąmałam się (jakiś czas temu)
