Zdumiewająca publikacja
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Ekspert
- Posty: 1223
- Rejestracja: 03 lip (sob) 2004, 02:00:00
Zdumiewająca publikacja
W naszej newsowni mamy dziś informację o dziennikarzach zmagających się z rakiem http://www.szkolareklamy.pl/article499.html
Tymczasem w poszukiwaniu informacji przypadkiem natrafiłem na dość (jakby to ująć) niepokojącą publikację
http://www.szkolareklamy.pl/sections-vi ... e-456.html.
Zmysły mogą mylić, jak filozof napisał, ale mam wrażenie, że jeden dziennikarz przekroczył pewne granice. I zdumiewające jest, że tekst został opublikowany przez pismo katolickie.
Jeśli komuś linków (teksty krótkie bardzo) nie chce się przeglądać: Jacek Łęski w czasie, kiedy dla milionów ludzi w Polsce Kamil Durczok jest symbolem, że tak to ujmę, zwycięstwa nad przeznaczeniem, pisze tekst o jego stylu pracy w TVP świadczącym o wyjątkowo niskim morale.
Czy takie publikacje jak ta Łęskiego powinny ukazywać się - zwłaszcza w wydawnictwie katolickim? Gdyby to było NIE byłoby raczej OK. Znamy pomysł / przepis Urbana na dobrze sprzedający się tygodnik. Byłoby łokej, bowiem wiemy czego spodziewać się po niektórych mediach.
Ale czy dziennikarz Łęski i Przewodnik Katolicki (11/2004) muszą "sięgać" poziomu brukowców?
Tymczasem w poszukiwaniu informacji przypadkiem natrafiłem na dość (jakby to ująć) niepokojącą publikację
http://www.szkolareklamy.pl/sections-vi ... e-456.html.
Zmysły mogą mylić, jak filozof napisał, ale mam wrażenie, że jeden dziennikarz przekroczył pewne granice. I zdumiewające jest, że tekst został opublikowany przez pismo katolickie.
Jeśli komuś linków (teksty krótkie bardzo) nie chce się przeglądać: Jacek Łęski w czasie, kiedy dla milionów ludzi w Polsce Kamil Durczok jest symbolem, że tak to ujmę, zwycięstwa nad przeznaczeniem, pisze tekst o jego stylu pracy w TVP świadczącym o wyjątkowo niskim morale.
Czy takie publikacje jak ta Łęskiego powinny ukazywać się - zwłaszcza w wydawnictwie katolickim? Gdyby to było NIE byłoby raczej OK. Znamy pomysł / przepis Urbana na dobrze sprzedający się tygodnik. Byłoby łokej, bowiem wiemy czego spodziewać się po niektórych mediach.
Ale czy dziennikarz Łęski i Przewodnik Katolicki (11/2004) muszą "sięgać" poziomu brukowców?
-
- Ekspert
- Posty: 1496
- Rejestracja: 25 wrz (czw) 2003, 02:00:00
Nie chciało mi się czytać tych artykułów, ale z kontekstu domyślam się, że jak to u miłujących bliźniego "katolików" tzn. ekipy RM i przyległości dobry człowiek, który osiągnął coś w życiu musiał zostać oczerniony. Pamiętasz Miłosza? Wielki poeta, nobel etc., a oni go pochować na Skałce nie chcieli, bo był wojującym antyklerykałem. Cześć jego pamięci.
-
- Ekspert
- Posty: 1496
- Rejestracja: 25 wrz (czw) 2003, 02:00:00
O "onych" mówię o katolickich publicystach głównie; jeśli chodzi o teksty, które już przeczytałem, drugi z nich w oczywisty sposób próbuje- tak mi się wydaje- powiedzieć: "Umarł człowiek, dziennikarz, walczył z chorobą, był dzielny, ale: sympatyzował (?) z SLD, zatem patrzcie wszyscy dziennikarze, po czyjej stronie leży prawda! Toż ani ja, ani ojdyr Rydzyk nie umarliśmy, nie mamy raka i dobrze się mamy!"
Możliwe że jestem w błędzie, ale wydaje mi się, że jest to przestroga dla tych, którzy nie wiedzą jeszcze, że trzeba trzymać z prawą stroną polityczną i w żadnym wypadku nie próbować być obiektywnym, a już nie daj Boże o odmiennych poglądach niż tej wątpliwej jakości publicysta.
Pewnie nawypisywałem bzdur, ale cóż. Sesja.
Możliwe że jestem w błędzie, ale wydaje mi się, że jest to przestroga dla tych, którzy nie wiedzą jeszcze, że trzeba trzymać z prawą stroną polityczną i w żadnym wypadku nie próbować być obiektywnym, a już nie daj Boże o odmiennych poglądach niż tej wątpliwej jakości publicysta.
Pewnie nawypisywałem bzdur, ale cóż. Sesja.
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12654
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Re: Zdumiewająca publikacja
Kamil Durczok zwyciężył walkę z nowotworem. To oczywiście pozytywna historia, ale takich historii jest więcej i wiadomo, że nie mniej (a może nawet bardziej) heroicznych - kiedy ludzie w cięzkiej chorobie i cierpieniu nie przestają pracować, zajmują się dziećmi, domem itp.andy pisze: [...] w czasie, kiedy dla milionów ludzi w Polsce Kamil Durczok jest symbolem, że tak to ujmę, zwycięstwa nad przeznaczeniem [...]
Nie bardzo rozumiem dlaczego Durczok ma być symbolem zmagania się z chorobą. Kto i co o owej symbolice ma decydować? Czy to, że jest prezenterem telewizyjnym? A dlaczego symbolem takiego zwycięskiego zmagania się z chorobą nie może być kasjerka PKP ze stacji Łosice, która zwyciężyła nowotwór opiekując się przy tym obłożnie chorą matką, trójką dzieci, prawie nie przestając przy tym pracować? Dodatkowo, jak się domyślamy, to nie w Łosicach prowadzone były naświetlania, a do odległej o ponad sto kilometrów Warszawy nikt jej nie woził samochodem.
Jeszcze raz powtórzę: cieszę się i gratuluję Durczkowi, że "wyszedł z choroby", ale nie jest on dla mnie żadnym symbolem. Bo praca prezentera telewizyjnego nie jest czymś, co mogłoby spowodować, żeby takim symbolem się stał. A nie widzę innych powodów.
Może ktoś mi takie powody poda?
I znów nie rozumiem: co ma jedno do drugiego? Po pierwsze: co to znaczy "w czasie gdy jest symbolem"? To znaczy: przez ile jeszcze czasu nim będzie? Bo jeśli do śmierci (swojej), to rozumiem, że już nigdy nie będzie można o Durczoku powiedzieć ani napisać żadnej niewygodnej dla niego informacji i to nawet wtedy, kiedy będzie zgodna z prawdą?andy pisze: Jacek Łęski w czasie, kiedy dla milionów ludzi w Polsce Kamil Durczok jest symbolem, że tak to ujmę, zwycięstwa nad przeznaczeniem, pisze tekst o jego stylu pracy w TVP świadczącym o wyjątkowo niskim morale.
Jeżeli informacje o Durczoku i jego niskim morale są prawdziwe (a nikt nie neguje faktów przytoczonych przez Łęskiego) - to dlaczego nie można ich podać do publicznej wiadomości? Dlatego, że Durczok był chory na raka i mężnie go zwalczył? Jeszcze raz powtórzę pytanie: co ma jedno do drugiego?
Czy gdyby w pewnym momencie swojego życia Hitler, Stalin czy jakikolwiek inny ludobójca zachorowal na cukrzycę, ale się nie poddał i w końcu zwalczył chorobę, to nie można by było pisać o jego zbrodniach? [Uwaga! To tylko analogia - nie twierdzę, że Durczok jest jak Stalin lub że jest ludobójcą.]
Przewodnik Katolicki to pismo społeczne. Społeczno-religijne. I tak jak różne partie, stronnictwa, ugrupowania (mniejsze i większe, prawicowe i lewicowe, handlowe, biznesowe, rzemieślnicze i inne) mogą pisać o życiu publicznym w swoich tytułach prasowych, a także je oceniać - tak mogą to też robić tzw. środowiska katolickie. No chyba mogą? Czy nie wolno im?andy pisze: Czy takie publikacje jak ta Łęskiego powinny ukazywać się - zwłaszcza w wydawnictwie katolickim?
Ale czy dziennikarz Łęski i Przewodnik Katolicki (11/2004) muszą "sięgać" poziomu brukowców?
Myślę, że właśnie dlatego Przewodnik Katolicki ma prawo komentować życie publiczne, pracę mediów publicznych i pracę dziennikarzy. I podawać prawdziwe informacje na ich temat. Nawet dla tych ostatnich niewygodne (np. dotyczące ich niskiego morale popartego - tak jak w tekście Łęskiego - faktami). Rzetelność dziennikarska - i tylko ona - może tu być jedynym ograniczeniem.
Nie sądzę też, żeby podawanie takich informacji było typowe dla brukowców. Bo w takim przypadku wszystkie liczące sie tytuły prasowe już dawno trzeba by uznać za brukowce. Szczególnie Rzeczposolitą, Gazetę Wyborczą, Wprost, Politykę i Newsweeka, które piszą właściwie codziennie (lub co tydzień) o łapówkarstwie, kolesiostwie, nepotyźmie i przesadnej służalczości wielu postaci życia publicznego. W tym mediów. W tym dziennikarzy i prezenterów medialnych.
-
- Zawsze coś napisze
- Posty: 868
- Rejestracja: 29 wrz (pn) 2003, 02:00:00
mysle, ze tu o to chodzilo ze zostalo przelamane pewne tabu mediow, czyli prezentarzy sa zawsze mlodzi, piekni i zdrowi. dzieki temu ze moglismy ogladac durczoka, od zdrowego do prawie ostatnich chwil, wielu ludzi moglo spojrzec inaczej na nowotwor. ze, nie tylko biedni i slabi choruja. na pewno w jakis sposob pomogl (w szerszym slowa tego znaczeniu) innym chorym, miedzyinnymi kobiecie z pkp, nie uochodzac z tv w tym okresie, mimo ze mial taka mozliwosc.Może ktoś mi takie powody poda?
-
- Ekspert
- Posty: 1223
- Rejestracja: 03 lip (sob) 2004, 02:00:00
Sławek, odpowiem krótko: żyjemy w świecie mediów. Dla znakomitej większości społeczeństwa telewizja jest wzorcem zachowań, źródłem informacji.
"Jeśli czegoś nie pokazali w telewizji to znaczy, że to nie istnieje". To dlatego powiedziałem, że Durczok jest symbolem. W tym rozumieniu / kontekście.
Nic na to nie poradzimy, możemy nad tym ubolewać, zżymać się etc. Współczesny człowiek jest po prostu "zwierzęciem medialnym".
Poza tym Durczok przezwyciężył pewien etap. Nowotwór w każdej chwili może wrócić. Jest taki niezwykły "Tygodnik Powszechny" (red. nacz. ks. Bocheński) z Krakowa. Tam od dziesięcioleci zajmują się poważniejszymi sprawami, tam też taka publikacja nie ukazałaby się. A to też tygodnik katolicki.
"Jeśli czegoś nie pokazali w telewizji to znaczy, że to nie istnieje". To dlatego powiedziałem, że Durczok jest symbolem. W tym rozumieniu / kontekście.
Nic na to nie poradzimy, możemy nad tym ubolewać, zżymać się etc. Współczesny człowiek jest po prostu "zwierzęciem medialnym".
Poza tym Durczok przezwyciężył pewien etap. Nowotwór w każdej chwili może wrócić. Jest taki niezwykły "Tygodnik Powszechny" (red. nacz. ks. Bocheński) z Krakowa. Tam od dziesięcioleci zajmują się poważniejszymi sprawami, tam też taka publikacja nie ukazałaby się. A to też tygodnik katolicki.
-
- Zaczyna działać
- Posty: 244
- Rejestracja: 15 lis (pn) 2004, 01:00:00
Mysle, że każdy z Was ma po części rację.(Andy-Slawek)-To kwestia punktu widzenia. Z jednej strony jest wielu ludzi, którzy nie maja kasy i jest im z pewnością trudniej "walczyc"-O nich przede wszystkim należy pamietać, a zdrugiej strony, ludzie często sie poddają w swoich słabościach-i tu stwierdzenie "symbolika" lub też "model" postawy człowieka, który jest znany-jest na miejscu-O nim sie słyszy, jego się zna-On dał radę chorobie- czyli....JEST TO MOZLIWE!-A to bardzo ważne. Nie wolno ludziom zabierac nadzieji, bo ona jest najważniejsza. Kto wie, czy taki "prosty"katolik nie straci sily do walki, jeśli dowie sie ze ten "mocarz" tak na prawdę jest "słaby" w bardzo ważnej sferze życia dla takiego katolika.Ale to juz gdybanie....w kazdym razie nalezy pamietac ze "wolnośc wypowiedzi" to jedno, jest bardzo wazna, rownoczesnie nie zapominajac o tym ,ze jesteśmy odpowiedzialni za to co, kiedy, ido kogo mówimy. Slowa potrafią zabić.
-
- Ekspert
- Posty: 1223
- Rejestracja: 03 lip (sob) 2004, 02:00:00
Re: Zdumiewająca publikacja
Ja niczego pewnego nie wiem o negowaniu, czy potwierdzaniu faktów. Brzmią bardzo ogólnikowo, ale za to wytwarzają niedobrą atmosferę.Jeżeli informacje o Durczoku i jego niskim morale są prawdziwe (a nikt nie neguje faktów przytoczonych przez Łęskiego) - to dlaczego nie można ich podać do publicznej wiadomości? Dlatego, że Durczok był chory na raka i mężnie go zwalczył? Jeszcze raz powtórzę pytanie: co ma jedno do drugiego?
To tylko analogia? No commentCzy gdyby w pewnym momencie swojego życia Hitler, Stalin czy jakikolwiek inny ludobójca zachorowal na cukrzycę, ale się nie poddał i w końcu zwalczył chorobę, to nie można by było pisać o jego zbrodniach? [Uwaga! To tylko analogia - nie twierdzę, że Durczok jest jak Stalin lub że jest ludobójcą.]

Komentarz zapodałem w poprzednim poście, posługując się przykładem krakowskiego Tygodnika Powszechnego.andy pisze: Czy takie publikacje jak ta Łęskiego powinny ukazywać się - zwłaszcza w wydawnictwie katolickim?
Ale czy dziennikarz Łęski i Przewodnik Katolicki (11/2004) muszą "sięgać" poziomu brukowców?
Nie sądzę też, żeby podawanie takich informacji było typowe dla brukowców. Bo w takim przypadku wszystkie liczące sie tytuły prasowe już dawno trzeba by uznać za brukowce. Szczególnie Rzeczposolitą, Gazetę Wyborczą, Wprost, Politykę i Newsweeka, które piszą właściwie codziennie (lub co tydzień) o łapówkarstwie, kolesiostwie, nepotyźmie i przesadnej służalczości wielu postaci życia publicznego. W tym mediów. W tym dziennikarzy i prezenterów medialnych.
Chciałbym tylko zapytać, bez nawet cienia złośliwości
