
PACJENT : Dzień doktor dobry. Ładny rok jak o tej porze dnia.
DOKTOR THRIPSHAW : Proszę wejść.
PACJENT : Siąść mogę?
DOKTOR THRIPSHAW : Oczywiście. Słucham.
PACJENT : A więc nie bawełnę będę w doktora owijać. Od razu do przejdę rzeczy.
DOKTOR THRIPSHAW : Doskonale.
PACJENT : Ów wieków nęka mnie od problem. Żyć jasna nie daje mi to cholera.
DOKTOR THRIPSHAW : Co?
PACJENT : Mam tego wyżej uszu. Dłużej nie przyszedłem, więc wytrzymam do pana.
DOKTOR THRIPSHAW : Ma pan problem ze słowami?
PACJENT : Tak, problem ze słowami. Najwyraźniej od razu mi się polepszyło! "Włazł kotek na płotek i mruga". Jestem uleczony! Pięknie dziękuję.
DOKTOR THRIPSHAW : Rozumiem, ale miał pan problem z kolejnością słów w zdaniu.
PACJENT : Najbardziej. A co gorsza na końcu zdania umieszczam zazwyczaj niewłaściwe rozwolnienia.
DOKTOR THRIPSHAW : Rozwolnienia?
PACJENT : Mówię złe słowo, bo a) nie zwracam na to uwagi i b) czasem herbatę wycisnę do kanarka.
DOKTOR THRIPSHAW : Niech pan mówi dalej.
PACJENT : Rozmawiam z kimś, stawiam złe słowo i wychodzi na to, że moja córka ma przed sobą rozległe prezerwatywy. Bardzo mnie to kurwi.
DOKTOR THRIPSHAW : Wkurza?
PACJENT : Jestem zażenowany ilekroć idę z żoną na orgię.
DOKTOR THRIPSHAW : Na imprezę?
PACJENT : Nie, na orgię - mieszkamy w Esher.
DOKTOR THRIPSHAW : To oczywiste.
PACJENT : Więc jak mówię, to strasznie cholerne kukuryku.
DOKTOR THRIPSHAW : Panie Barrows. Choroba na którą pan cierpi jest tak rzadka, że na razie nie wymyślono na nią nazwy. Na razie. Ale zostanie nazwana. O tak! Właśnie na taką okazję czekałem! (Światło przygasa robiąc tajemniczą atmosferę) To moja życiowa szansa! Już ja pokażę tym chłystkom z Królewskiej Akademii Chirurgii, zmuszę ich, żeby zwrócili na mnie uwagę! Choroba Thripshawa! Odkryta przez lekarza medycyny Henry'ego Thripshawa. Zaproszą mnie do programu "Sprawdź, czy blefuję", będą produkowali T-Shirty z moim nazwiskiem, zrobię z tego grę! Sprzedam prawa do produkcji filmu!
Tłumaczył oczywiście Tomasz Beksiński.