Mowa o pisarzach amerykańskich, których w Polsce jakby nikt nie czytał. (nie liczę Hemingwaya bo to w lekturze szkolnej jest). Sięgnijcie kiedyś po Henry'ego Millera (kocham!), Anais Nin, Tennesse Williamsa (opowiadania), Willama Faulknera (też opowiadania). Wydawac by się mogło- znam, ale czytałeś/aś?
Kultura amerykańska to nam się kojarzy z jakąś totalną papką. Wielki Błąd!
ps.jakby ktoś miał dostep do twórczości Allana Ginsberga to niech się odezwie. Szukam, szukam i znaleźć nie mogę. buuu
U nas jakby niedoceniani...
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Nowy(a)
- Posty: 10
- Rejestracja: 23 maja (pn) 2005, 02:00:00