"Rzeczpospolita" zbadała dlaczego tylu Polaków nie głosuje w wyborach. Pytani najczęściej odpowiadają, że nie mają na kogo głosować albo że nie interesuje ich polityka.
Dziennik przypomina, że w przedwyborczych sondażach udział w głosowaniu zapowiada zazwyczaj 60-70 procent Polaków. W rzeczywistości jest jednak znacznie gorzej: w niedawnych wyborach parlamentarnych frekwencja ledwie przekroczyła 40 procent. "Tak źle jeszcze nie było" - pisze gazeta.
Tydzień po wyborach "Rzeczpospolita" spytała Polaków na temat przyczyn ich absencji wyborczej. Znalazła się spora grupa osób, które zapewniały, że głosowały chociaż w rzeczywistości wcale nie poszły do urn. Okazało się bowiem, że do udziału w ostatnich wyborach parlamentarnych przyznało się 54 procent badanych czyli o 14 procent więcej niż w rzeczywistości.
Z tych co przyznali się, że nie poszli głosować najwięcej - 14 procent - tłumaczy, że nie miało na kogo zagłosować. 13 procent twierdzi, że nie interesuje się polityką. W grupie niegłosujących jest wielu - 11 procent - którzy nie znaleźli czasu na głosowanie.
Znaczącą grupę - 10 procent - stanowią pesymiści, którzy uważają, że ich głos i tak nie ma żadnego znaczenie.
Polacy są mistrzami w narzekaniu, gęganiu o złodziejach i korycie (politycznym). Ale zamiast wykorzystać władzę, jak każdy z nas ma, czyli kartę wyborczą statystycznie idziemy na piwo, wykopki, na działkę. Itp.
Moim zdaniem to jest m. in. powód tak fatalnej kondycji polskiej demokracji. To my wybieramy polityków, my decydujemy komu powierzamy losy kraju itp.
Sądzę, że w Polsce, jak w niektórych krajach UE, powinien zostać wprowadzony PRZYMUS UDZIAŁU W WYBORACH, za zignorowanie nałożone kary.
Tak było w Grecji, tak jest w Belgii i pewnie jeszcze gdzieś. Mamy taki parlament, taką demokrację i taki kraj na jaki zasługujemy. Skoro Polacy wybrali 4 lata temu towarzyszy i Kwacha to nie powinni narzekać i pomstować na bezrobocie, chaos, korupcje itp. Jeżeli teraz PiS i PO nie będą miały większości, zakładając, że zamierzają naprawić i zreformować RP, to także nasza wina.
Frekwencja wyborcza 40%? I w dodatku znów SLD w polskim Sejmie? Czy to politycy są chorzy psychicznie, jak to się czytuje w forach internetowych, albo słyszy biadolenie w metrze itp., czy z nami cóś panie nie tak?
