
A jeśli to jednak prawda?
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12653
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
A jeśli to jednak prawda?

-
- Nowy(a)
- Posty: 47
- Rejestracja: 16 wrz (śr) 2009, 02:00:00
Ciekawy Topic.
Dla mnie to pytania to pytania retoryczne. Ale myślę, że zawsze warto zadawać sobie takie pytania, bo człowiek, który nie ma wątpliwości, w tych kwestiach i myśli, że wierzy, to tak naprawdę się myli.
Wątpliwości zawsze są dobre i rozmyślanie o tym wzmaga naszą wiarę.
W ogóle zdziwiłem się, że taki Topic na naszym forum, ale cieszę się że można u Nas o tym normalnie rozmawiać, mimo tego, że są ludzie mocno nie wierzący i wierzący.
Wesołych świąt
Dla mnie to pytania to pytania retoryczne. Ale myślę, że zawsze warto zadawać sobie takie pytania, bo człowiek, który nie ma wątpliwości, w tych kwestiach i myśli, że wierzy, to tak naprawdę się myli.
Wątpliwości zawsze są dobre i rozmyślanie o tym wzmaga naszą wiarę.
W ogóle zdziwiłem się, że taki Topic na naszym forum, ale cieszę się że można u Nas o tym normalnie rozmawiać, mimo tego, że są ludzie mocno nie wierzący i wierzący.
Wesołych świąt

-
- Początkujący(a)
- Posty: 56
- Rejestracja: 07 wrz (pn) 2009, 02:00:00
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12653
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Warto przejrzeć!
Różnie z tym bywało, forum WSR ma tu swoje doświadczenia, a nawet tradycje. Być może warto przejrzeć:michalmroz pisze:W ogóle zdziwiłem się, że taki Topic na naszym forum, ale cieszę się że można u Nas o tym normalnie rozmawiać, mimo tego, że są ludzie mocno nie wierzący i wierzący.

http://www.szkolareklamy.edu.pl/ftopict-1340.html

http://www.szkolareklamy.edu.pl/ftopict-5825.html

http://www.szkolareklamy.edu.pl/ftopict-6603.html
-
- Nowy(a)
- Posty: 44
- Rejestracja: 19 wrz (sob) 2009, 02:00:00
Gott mit uns.
mam skrajnie negatywny poglad na religie chrześcijańską(i wiele innych religii rowniez), wiec czasem wole o tym nie mowic, zeby kogos przypadkiem nie sprowokowac, lub nie urazic. powiem krotko: jak zobacze, to uwierze.
aczkolwiek Pascal w swoim zakładzie twierdził, iż wiara w Boga jest przydatna, bo jeżeli sie wierzy i praktykuje, i po smierci okaze sie, że Bog jednak istnieje, to mamy zapewnione życie wieczne, Niebo itp. jezeli jednak okaze sie, że Boga nie ma, to stracilismy czas zycia doczesnego na modlitwy.
a zreszta, cytat z wikipedii:
mam skrajnie negatywny poglad na religie chrześcijańską(i wiele innych religii rowniez), wiec czasem wole o tym nie mowic, zeby kogos przypadkiem nie sprowokowac, lub nie urazic. powiem krotko: jak zobacze, to uwierze.
aczkolwiek Pascal w swoim zakładzie twierdził, iż wiara w Boga jest przydatna, bo jeżeli sie wierzy i praktykuje, i po smierci okaze sie, że Bog jednak istnieje, to mamy zapewnione życie wieczne, Niebo itp. jezeli jednak okaze sie, że Boga nie ma, to stracilismy czas zycia doczesnego na modlitwy.
a zreszta, cytat z wikipedii:
"Człowiek może wierzyć lub nie wierzyć w istnienie Boga. Jeśli wierzy, to traci życie doczesne (na rzecz modlitw i czynienia dobra) i otrzymuje życie wieczne, ale tylko w pierwszym przypadku. Jeśli nie wierzy, to zatrzymuje życie doczesne i traci życie wieczne. Pascal wywnioskował, że wiara bardziej się opłaca, ponieważ ryzykujemy tylko czas życia, który jest zazwyczaj krótki, a nagrodą może być życie wieczne."
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR
- Posty: 12653
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Zakład Pascala
Warto zakład Pascala przedstawić nieco precyzyjniej. Zakładamy się o to czy Bóg istnieje. Zakładamy się, bo tego (my, ludzie żyjący na ziemi) nie wiemy na pewno, a zdania w tej sprawie są podzielone.
Otóż Pascal twierdzi, że bardziej sensowne (i właściwe, i racjonalne) dla nas jest przyjęcie twierdzenia, że Bóg istnieje niż że nie istnieje. Dlaczego?
To po kolei:
(1) Kiedy zakład będzie rozstrzygnięty? Oczywiście dopiero po śmierci.
(2) Mogą tam zaistnieć dwie sytuacje; albo (a) Bóg istnieje, albo (b) Bóg nie istnieje. Otóż jeśli (a) Bóg istnieje, to ten, kto tak twierdził, nie tylko wygrywa; dostaje jeszcze, oprócz satysfakcji, nagrodę - szczęście wieczne; zaś ten, który przeczył istnieniu Boga i żył tak, jakby go nie było, ma nie tylko poczucie klęski, ale jeszcze przechlapane u Najwyższego. Natomiast jeśli (b) Boga nie ma, to ten, który tak twierdził, nawet się o tym nie dowie, bo w momencie śmierci sam przestaje istnieć - nie ma więc ani satysfakcji ani żadnej nagrody; natomiast ten, który afirmował istnienie Boga, też się nie dowiaduje, że się mylił, bo w momencie śmierci i on przestał istnieć - nie ma więc ani poczucia klęski, ani żadnej kary, nie jest też zawiedziony (bo żeby być zawiedzionym, trzeba wszak istnieć).
Podsumowując można powiedzieć, że gdy zachodzi przypadek (a) mamy ewidentnego zwycięzcę i ewidentnego przegranego. Gdy natomiast zachodzi przypadek (b) mamy zakład nierozstrzygnięty (przynajmniej z perspektywy zakładających się).
(3) Jak zatem warto żyć? Biorąc pod uwagę naszą niejasną sytuację poznawczą, ale i analizę intelektualną tej sytuacji, warto żyć tak, jakby Bóg istniał.
Nie ma w tym zakładzie mowy o "traceniu" życia doczesnego. Moim zdaniem słusznie, bo nie widać po ludziach bardzo wierzących czy świętych (np. Ojcu Pio czy Janie Pawle II), żeby marnowali czy "tracili" życie, a po ludziach niewierzących czy żyjących tak, jakby Boga nie było (np. Hitler, Stalin), żeby to życie "zyskiwali" czy go nie tracili. Warto pewnie też przyjrzeć się poczuciu szczęścia (tego zwykłego, życiowego, codziennego, ziemskiego) ludzi wierzących i niewierzących - jeśli wykryłby tu ktoś jakąś różnicę, to sądzę, że raczej na niekorzyść tych drugich.
.
BTW: anton868, basieka - Czy jesteście pewni, że to Bóg zbudował Auschwitz?
Otóż Pascal twierdzi, że bardziej sensowne (i właściwe, i racjonalne) dla nas jest przyjęcie twierdzenia, że Bóg istnieje niż że nie istnieje. Dlaczego?
To po kolei:
(1) Kiedy zakład będzie rozstrzygnięty? Oczywiście dopiero po śmierci.
(2) Mogą tam zaistnieć dwie sytuacje; albo (a) Bóg istnieje, albo (b) Bóg nie istnieje. Otóż jeśli (a) Bóg istnieje, to ten, kto tak twierdził, nie tylko wygrywa; dostaje jeszcze, oprócz satysfakcji, nagrodę - szczęście wieczne; zaś ten, który przeczył istnieniu Boga i żył tak, jakby go nie było, ma nie tylko poczucie klęski, ale jeszcze przechlapane u Najwyższego. Natomiast jeśli (b) Boga nie ma, to ten, który tak twierdził, nawet się o tym nie dowie, bo w momencie śmierci sam przestaje istnieć - nie ma więc ani satysfakcji ani żadnej nagrody; natomiast ten, który afirmował istnienie Boga, też się nie dowiaduje, że się mylił, bo w momencie śmierci i on przestał istnieć - nie ma więc ani poczucia klęski, ani żadnej kary, nie jest też zawiedziony (bo żeby być zawiedzionym, trzeba wszak istnieć).
Podsumowując można powiedzieć, że gdy zachodzi przypadek (a) mamy ewidentnego zwycięzcę i ewidentnego przegranego. Gdy natomiast zachodzi przypadek (b) mamy zakład nierozstrzygnięty (przynajmniej z perspektywy zakładających się).
(3) Jak zatem warto żyć? Biorąc pod uwagę naszą niejasną sytuację poznawczą, ale i analizę intelektualną tej sytuacji, warto żyć tak, jakby Bóg istniał.
Nie ma w tym zakładzie mowy o "traceniu" życia doczesnego. Moim zdaniem słusznie, bo nie widać po ludziach bardzo wierzących czy świętych (np. Ojcu Pio czy Janie Pawle II), żeby marnowali czy "tracili" życie, a po ludziach niewierzących czy żyjących tak, jakby Boga nie było (np. Hitler, Stalin), żeby to życie "zyskiwali" czy go nie tracili. Warto pewnie też przyjrzeć się poczuciu szczęścia (tego zwykłego, życiowego, codziennego, ziemskiego) ludzi wierzących i niewierzących - jeśli wykryłby tu ktoś jakąś różnicę, to sądzę, że raczej na niekorzyść tych drugich.
Może to i ciekawe spostrzeżenie, ale w księgi Pascala bym tego raczej nie wkładał"Człowiek (...) jeśli wierzy, to traci życie doczesne (na rzecz czynienia dobra)"

BTW: anton868, basieka - Czy jesteście pewni, że to Bóg zbudował Auschwitz?
-
- Nowy(a)
- Posty: 44
- Rejestracja: 19 wrz (sob) 2009, 02:00:00
-
- Początkujący(a)
- Posty: 78
- Rejestracja: 03 sie (pn) 2009, 02:00:00
Re: Zakład Pascala
Jeżeli jest wszechwiedzący to wiedział o jego powstaniu. Mimo to stworzył świat i ludzi. hmm. Tym samym przyczynił się do jego powstania, więc jest w pewnym stopniu współwinny zbrodni przeciwko ludzkości.wojtkowski pisze: BTW: anton868, basieka - Czy jesteście pewni, że to Bóg zbudował Auschwitz?
Basieka - Auschwitz nie zbudowali robotnicy.
Dlaczego ludziom tak łatwo uwierzyć w boga, którego ktoś wymyślił 2000 lat temu (kiedy panowało zacofanie i głupota). Ktoś jako pierwszy stworzył ofertę dla ludzi ubogich jaką był bóg, wiadomo, że z czasem rzucą się na to masy. Dodatkowo władza się sprzeciwiła co potwierdziło prawdziwość istnienia tego stwórcy. Tak przyjęła się religia katolicka, ale czemu dzisiaj pomimo takiego postępu tak ciężko to dostrzec. Dzisiaj jak ktoś by twierdził, że jest prorokiem to by go w psychiatryku zamkneli.
Nawet przy założeniu, że istnieje coś co stworzyło materialny wszechświat który jest nam znany - to dlaczego wymóg by go czcić, co to da...
Eh. a miałem nigdy nie wchodzić w dyskusję o religii. Ja nie przekonam nikogo, nikt nie przekona mnie.
-
- Zawsze coś napisze
- Posty: 775
- Rejestracja: 02 lip (czw) 2009, 02:00:00
Re: Zakład Pascala
Nie rozumiem dlaczego ludzie przez lata używają argumentów, że skoro Bóg jest dobry, to dlaczego sa wojny lub dlaczego ludzie umieraja w wypadkach itd.anton868 pisze:Jeżeli jest wszechwiedzący to wiedział o jego powstaniu. Mimo to stworzył świat i ludzi. hmm. Tym samym przyczynił się do jego powstania, więc jest w pewnym stopniu współwinny zbrodni przeciwko ludzkości.
Mówienie, że Bóg jest współwinny zbrodni przeciwko ludzkości, bo stworzył ludzi, jest idiotyczne.
Bóg stworzyl ludzi i dal im wolna wole. I to, ze sa wojny, czy inne zle/niesprawiedliwe rzeczy na swiecie, to tylko wynik zlego spozytkowania tego daru. To ludzie powodują wojny - nie Bóg.
-
- Zawsze coś napisze
- Posty: 775
- Rejestracja: 02 lip (czw) 2009, 02:00:00
Re: Zakład Pascala
Mysle, ze poczucie szczescia, to tez dyskusyjna sprawa.wojtkowski pisze:Warto pewnie też przyjrzeć się poczuciu szczęścia (tego zwykłego, życiowego, codziennego, ziemskiego) ludzi wierzących i niewierzących - jeśli wykryłby tu ktoś jakąś różnicę, to sądzę, że raczej na niekorzyść tych drugich.
Ludzie niewierzacy, a takze ci wierzacy, ale ulegajacy pokusom, zyja czesto dalego od Boga, oddajac sie rozpustom i innym pokusom. Mysle, ze na dana chwile, sa oni szczesliwi.
Ludzie wierzacy, ktorzy pokusom chca sie oprzec, czesto maja wrazenie, ze cos traca. Ze wiara wiaze sie z pewnymi wyrzeczeniami. Moze im sie wtedy wydawac, ze sa mniej szczesliwi, bo czegos nie moga - sa ograniczani.
Cala sztuka polega na dojsciu do takiego etapu wiary, gdzie przestajemy czuc te ograniczenia, a zycie zgodne ze Slowem Bozym daje nam prawdziwe szczescie.
-
- Zawsze coś napisze
- Posty: 775
- Rejestracja: 02 lip (czw) 2009, 02:00:00