zresztą pewnie będzie okazja do tego, aby zrobic analizę scenariusza cz.1. i 2. - wtedy się okaże, jak miałka jest ta druga - mam nadzieję

poza tym nie mówię, że mi sie kategorycznie nie podobała - tylko jak słyszysz wspaniałą uwerturę spodziewasz się, że symfonia cię zachwyci - a tak się nie stało...
gdyby to była nowa produkcja, niezależna pewnie bym uznał, że to bardzo fajne, cool i wogóle - ale teraz od twórców shreka wymagam o wiele więcej
nie chodzi mi o to, że cos zostało wyeksploatowane do cna, tylko o to że pomysł na dobry gag nie został rozwinięty a jeśli to powierzchownie; powtórzenia w doborze środków to zawsze będzie kicz ekranowy, dlatego wszelkie schematy typu:
- w 1 cz, był willchelm tell to w 2. będzie wiedźmin
- w 1 i 2 cz. kulminacyjny moment i kierunek podróży to zamek
- i wreszcie rola irytującego zwierzaka to osioł itd itd
zawsze wywołuja co najwyżej uśmiech a nie salwę śmiechu.
Nowe patenty zaledwie muśnięto - np. konflikt pomiędzy nowym przyjacielem kotem a osłem - brak błyskotliwych np. scen dialogowych pomiędzy tymi gentelmenami
- brak sceny walki z prawdziwego zdarzenia np. pomiędzy kotem a gwardią przyboczną itd.
To wyglądało troche tak jaby ten film realizowały dwie ekipy lub frakcje, jedna chciała zachować stare chwyty bo to wydawało się gwarancja sukcesu, druga miała niby pomysł ale bała się go przeforsować i zgodziła się na kompromis.
Reasumując - uważam że dwójka to echo jedynki z elementami zapowiedzi trójki i jeden kot jaskółki tam nie czyni. Ckliwa opowieść o zakochanym shreku, który chce zrobić swojej partnerce dobrze już do mnie nie przemawia a i reakcja mojej 11o letniej córki była dla mnie potwierdzeniem tych słów. Zawsze z dwóch rzeczy jedna jest lepsza od drugiej - wolę jednak jeśli gospodarz najlepsze wino zachowuje na koniec imprezy.