Tekst, który przeczytacie nie jest mój, ale znalazłam go dzisiaj na stronie internetowej poszukując odpowiedzi na prace domową z filozofii. Tekścik jest dość ciekawy i śmieszny:
Czy strzała opuści cięciwę ...
Zenon z Elei żył w V wieku przed nową erą. Był na pewno bardzo mądrym filozofem. Zenon z Elei twierdził, że ruch jest niemożliwy. Wypuszczona z cięciwy strzała, zanim doleci z punktu A do B, musi najpierw przelecieć połowę tego odcinka – punkt B1, zanim doleci do punktu B1, musi dolecieć do połowy tego odcinka - punktu B2. Ponieważ zaś - o czym wie dziś każde dziecko - każdy odcinek, nawet ten najmniejszy z najmniejszych, dzieli się jeszcze na połowę, strzała musi na samym początku przebyć nieskończoność połówek, a więc - nieskończenie długo będzie usiłowała przebyć nieskończenie małe odcinki i nic z tego nie wyjdzie, bo nieskończoność jest, jak sama nazwa wskazuje, nieskończona. Strzała według Zenona z Elei nie oderwie się od cięciwy.
Od tego czasu minęło prawie dwa i pół tysiąca lat i nikomu z mądrych tego świata nie udało się sprawy rozwikłać. Wielu filozofów strawiło nad tym wiele dni i nieprzespanych nocy; nad paradoksami Zenona z Elei rozmyślał i Kartezjusz , i Hobbes, Bertrand Russell i Bergson, Kotarbiński, Kant, Hegel i wielu innych. I nic z tego.
Biorąc rzecz filozoficznie - strzała nie powinna opuścić cięciwy. Ale tak na głupi rozum, cosik nam się zdaje, że ona się jednak porusza.
W podobnie prosty sposób Zenon z Elei udowodnił, iż szybkonogi Achilles nigdy nie dogoni żółwia albowiem zanim dobiegnie do punktu, z którego wyruszył żółw, ten przesunie się o pewien odcinek dalej; zanim dobiegnie do tego następnego punktu, żółw przesunie się jeszcze dalej i będzie to trwało w nieskończoność, tak jak nieskończona jest ilość punktów.
Doktor X jest bardzo solidnym uczonym. Miał napisać pracę pod tytułem Wpływ „Gazety Białostockiej” na aktywność społeczną w okresie dożynek centralnych w Białymstoku w r. 1973. Postąpił zgodnie ze wskazaniami Józefa Pietera (patrz: Ogólna metodologia pracy naukowej, Warszawa 1967) - rozpoczął mianowicie od przebadania, co w świecie uczonych wiadomo na temat wpływu gazety na aktywność społeczną jej czytelników. Zażądał w bibliotece bibliografii przedmiotu. Wręczono mu spis dzieł liczący dwanaście grubych tomów.
Doktor X studiuje bibliografię dokładnie i szczegółowo, wynotowuje interesujące go pozycje na kanciastych karteczkach i umieszcza je w specjalnych, zakupionych na rachunek skrzyneczkach. Studiowanie bibliografii zajmie mu jeszcze około roku, studiowanie dzieł zawartych w bibliografii - około dziesięciu lat, badanie i opisywanie sprawy - około dwu lat, czekanie na druk - około trzech. Tak więc w roku 1991 powinniśmy otrzymać do rąk gotowe dziełko pt. Wpływ "Gazety Białostockiej" na aktywność społeczną w okresie dożynek centralnych w r. 1973 - napisane według wszelkich zasad naukowej metodologii.
Doktor Y jest jeszcze solidniejszy. Wychodzi ze słusznego założenia, iż zadaniem nauki jest wyjaśnianie rzeczywistości. Doktor Y pragnął wyjaśnić fragmencik tej rzeczywistości. Napisał zarys przyszłej pracy i przedstawił go gronu uczonych profesorów. Profesorowie pokiwali głowami, pomedytowali i orzekli, iż w myśleniu doktora Y jest wiele luk i nieścisłości, brak definicji wielu pojęć, a akapit, którym zaczyna szkic - powinien stać na końcu.
Doktor Y przejął się uwagami zacnych profesorów i zaczął uściślać pojęcia. Ponieważ celem pracy, jako rzekliśmy, było „wyjaśnianie rzeczywistości”, doktor Y musiał więc najpierw wyjaśnić pojęcie „wyjaśniania”. Sięgnął przeto do dzieła E. Nikitina pt. Wyjaśnianie jako funkcja nauki (Warszawa 1975). Z miejsca się jednak zorientował, że sprawa nie jest łatwa.
Na pierwszej stronie książki Nikitina stało bowiem, że do najtrudniejszych zadań nauki należy wyjaśnienie wyjaśniania. Doktor Y domyślił się, iż jest jeszcze zadanie trudniejsze - wyjaśnienie wyjaśniania wyjaśniania. Ale dał temu na razie spokój i brnął dalej przez dzieło Nikitina. Dowiedział się więc, że istnieje sporo szkół w kwestii wyjaśniania wyjaśniania i że jedna z nich głosi, iż wyjaśnianie jest uczynieniem rzeczy „zrozumiałą”. Ale - dodaje Niktin - przy „próbie dokładniejszej analizy najbardziej niezrozumiałą okazuje się zrozumiałość”. Następnie doktor Y zorientował się, iż żeby wyjaśnić „wyjaśnianie” i zrozumieć „zrozumiałość”, trzeba będzie przeczytać całość lektur podanych przez Nikitina na końcu książki. Spis ten liczy 512 pozycji. Studiowanie ich zajmie doktorowi Y około 26 lat. Miejmy nadzieję, iż zdoła wówczas wyjaśnić, czym jest „wyjaśnianie”. Tylko czy zdoła już wyjaśnić, czym jest interesujący go fragmencik rzeczywistości?
By nie posądzono mnie o czarnowidztwo - coś weselszego. Magister Z nie jest na tyle nierozsądny, by wyjaśniać wyjaśnianie czy - tym bardziej - objaśniać świat. Objaśniał to, co inni objaśnili. Napisał pracę magisterską o tym, co sądził Immanuel Kant o sądach a priori. Co sądził Immanuel Kant o sądach a priori, może się dowiedzieć każdy, kto zna język polski i do tego umie czytać, z dzieła tegoż Kanta Krytyka czystego rozumu. Przedstawił skrypt pracy gronu uczonych profesorów, profesorowie pomedytowali, pokiwali głowami, ale zastrzeżeń nie mieli. W pracy była bowiem czysta prawda, co łatwo sprawdzić we wspomnianych tomach Kanta.
Dziś, po dwudziestu latach, magister Z chodzi w glorii sławy, jest znanym w mieście humanistą, kupił ładny wóz, marzy o willi. Uczy innych mądrości i roztropności, którą sam posiadł.
Gdy miałem już skończyć ten artykuł, mili znajomi dostarczyli mi wycinek „Kultury” z artykułem Jorge Luisa Borgesa Awatary żółwia. Borges przytacza dyskusję o geometrii, którą prowadzą ze sobą żółw i Achilles, zmęczeni swym niekończącym się biegiem. Rozważają takie oto twierdzenie:
a) Dwie rzeczy równe trzeciej są sobie równe.
b) Dwa boki trójkąta są równe M N.
c) Dwa boki trójkąta są sobie równe.
Żółw przyjmuje przesłanki a i b, ale przeczy, by usprawiedliwiały one wniosek z. Achilles wstawia zdanie hipotetyczne:
a) Dwie rzeczy równe trzeciej są sobie równe.
b) Dwa boki trójkąta są równe M N.
c) Jeśli a i b są prawdziwe, to z jest prawdziwe.
z) Dwa boki trójkąta są sobie równe.
Żółw znów godzi się ze słusznością a, b, c, ale przeczy prawdziwości z. Achilles oburza się i dodaje:
d) Jeśli, a, b, c są prawdziwe, to z jest prawdziwe.
Widząc, iż to wcale nie ratuje wywodu, dodaje następny punkt:
e) Jeśli a, b, c, d są prawdziwe, to z jest prawdziwe.
Dyskusja, podobnie jak bieg obu zawodników, nigdy się nie kończy.
Inne zdania zanotowane w historii filozofii: nic się nie da udowodnić, albowiem nic się nie da ściśle zdefiniować. Aby coś ściśle zdefiniować, należy najpierw zdefiniować wszystkie wyrazy użyte w definicji, a jeszcze przedtem wszystkie wyrazy tamte... i tak w nieskończoność.
Tak więc, zgodnie z zasadami logiki i ogólnej metodologii pracy naukowej, strzała nie powinna opuścić cięciwy, a ci, którzy - jak wspomniany bardzo solidny doktor Y - pragną ją, zgodnie z tymi zasadami, uruchomić - ponoszą klęskę. Wiadomo jednak, że strzała, wbrew wszelkiej logice, czasem się porusza. Należy z tego jakoś wybrnąć.
Pora więc na sformułowanie ogólnej, ważkiej zasady, by rozwiązać wreszcie paradoks, który nie daje filozofom spać od dwóch i pół tysiąca lat. Zasada brzmi:
Jeśli strzała opuszcza cięciwę, to czyni to wbrew logice i uznanym zasadom.
http://www.anonimus.com.pl/W.Pawluczuk.html 