Depresja...
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Bywalec
- Posty: 420
- Rejestracja: 24 lip (wt) 2007, 02:00:00
Ja tez miewam ciężkie dni. Tylko w pracy nie tracę gruntu pod nogami. Jestem twardy zasadniczy i ciężko mnie zdenerwować czy zirytować. Kiedy jednak nadchodzi czas rozprężenia, następuje upust pary z organizmu i spływam w mało rozkoszny dół , zwany deprechą. Gniotą mnie : pustka , uczucie bezsilności , poczucie bezcelowości życia , i uczucie stania w miejscu.
Do tego dochodzi jeszcze całkiem ostatnio uczucie nadchodzącego KOŃCA. Często sie zastanawiam nad tym co będzie jak odejdą najbliżsi , mama, pies itp. Wtedy moja psyche sie zapada na tę chwilę i ........ czuje się źle. Zewsząd otacza mnie beznadzieja, ludzie próżni , puści , zepsuci , zgorzknieni , którzy swym jadem zatruwają moje myśli i czyny. W sumie jest dno. Jednak jak zauważyłem i każdy pewnie tez to widzi , tylko pęd życia , zabija ten stan. Ciężka szybka praca, alkochol, dragi i sen ..... to jedyne źródło ukojenia duszy. Nie wielu jest takich co potrafią , obrócić ten fatalizm
istnienia ma swoją korzyść i przekuć go w pasje sztuki , nauki. Tak sobie myślę że , gdyby mostów było więcej , było by więcej samobójstw. Moze to i lepsze wobec życia takich ludzi jakich widzimy na dworcach , w autobusach , czy na przystankach czy ulicach , kiedy życie takich ludzi poległo właśnie przez ich lęk przed śmiercią, jednocześnie nie potrafiąc sobie pomóc w inny sposób niż utratą swego ja i stanie sie szmatą pośród
ścierw i szumowin. Kiedyś miałem możliwość poznania takiego życia od środka kiedy beznadziejność jest tak silna , że jedyne słuszne rozwiązanie
to sznur :/ Jednak jak mówię , wszystko zależy od nas samych. Albo sie boimy życia , albo śmierci .... to jest w nas ...
Do tego dochodzi jeszcze całkiem ostatnio uczucie nadchodzącego KOŃCA. Często sie zastanawiam nad tym co będzie jak odejdą najbliżsi , mama, pies itp. Wtedy moja psyche sie zapada na tę chwilę i ........ czuje się źle. Zewsząd otacza mnie beznadzieja, ludzie próżni , puści , zepsuci , zgorzknieni , którzy swym jadem zatruwają moje myśli i czyny. W sumie jest dno. Jednak jak zauważyłem i każdy pewnie tez to widzi , tylko pęd życia , zabija ten stan. Ciężka szybka praca, alkochol, dragi i sen ..... to jedyne źródło ukojenia duszy. Nie wielu jest takich co potrafią , obrócić ten fatalizm
istnienia ma swoją korzyść i przekuć go w pasje sztuki , nauki. Tak sobie myślę że , gdyby mostów było więcej , było by więcej samobójstw. Moze to i lepsze wobec życia takich ludzi jakich widzimy na dworcach , w autobusach , czy na przystankach czy ulicach , kiedy życie takich ludzi poległo właśnie przez ich lęk przed śmiercią, jednocześnie nie potrafiąc sobie pomóc w inny sposób niż utratą swego ja i stanie sie szmatą pośród
ścierw i szumowin. Kiedyś miałem możliwość poznania takiego życia od środka kiedy beznadziejność jest tak silna , że jedyne słuszne rozwiązanie
to sznur :/ Jednak jak mówię , wszystko zależy od nas samych. Albo sie boimy życia , albo śmierci .... to jest w nas ...
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Ja bym powiedział że mi praca - czyli poddanie się czemuś co trzeba zrobić, co można zrobić z pasją, czy też pochłonięciem myśli - owszem pomaga; zresztą stąd też powstało WSR Menu. Alkohol jest tylko oszustwem dla rozumu i pomaga na bardzo krótką metę. Narkotyki (sensu stricte a nie proste używki wszechobecne) - tutaj najmniej mam do powiedzenia bowiem już taka iluzja i samooszukiwanie się przechodzi mój poziom wewnętrznej tolerancji. A sen ... pomaga tylko ten, którego się nie zapamięta, lub gdy przytrafi się jakiś spokojny...marcin1978wawa pisze:Ciężka szybka praca, alkochol, dragi i sen ..... to jedyne źródło ukojenia duszy.

Jest jeszcze coś po środku między strachem przed życiem a strachem przed śmiercią... Nadzieja, a zatem strach że albo może nie ma sensu żadne z tych skrajnych rozwiązań bo coś się może zmienić. I dopóki jest ta siła, wszystko można zmienić i o tym trzeba pamiętać i tego trzeba chcieć... i trzeba spotkać ludzi dobrej woli. Wbrew kamieniom na drodze trzeba przeć do przodu, i tylko najwyżej co jakiś czas wyznaczać sobie punkt w którym można powiedzieć dość, nie po to by się zatrzymać, nie po to by zalegnąć.. ale po to by tylko lekko skręcić po to by dalej iść do przodu, niekoniecznie dalej tą samą drogą.
-
- Bywalec
- Posty: 420
- Rejestracja: 24 lip (wt) 2007, 02:00:00
Pięknie Seize , ale pamiętaj człowiek w depresji , ale naprawdę depresji a nie dołku , nie myśli takimi kategoriami nie poddaje sie zdrowemu rozsądkowi i logice , a nawet nie chce słuchać innych, Jest po porstu pogrążony we własnej niemocy do takiego stopnia że nic innego się nie liczy jak tylko jego własny ból. Wiem z doświadczenia że bardzo jest ciężko takiej osobie pomóc. Ja osobiście patrzyłem jak piękna dziewczyna ( moja przyjaciółka ) zmienia sie w potwora i fizycznie i mentalnie. Ile razy pędziłem na łeb na szyje kiedy mówiła że sie pozbawi życia itp. Nie można Seize , ignorować takich ludzi , ale pomaganie im to też nie lada sztuka i rzecz która wymaga wyważenia by nie przekroczyć pewnej granicy bezpieczeństwa. WSZYTSKO ale absolutnie wszytko co taki człowiek odbiera przefiltrowane jest przez jego negatywne emocje. Dlatego wielu z tych którzy wylądowali na bruku z niczym właśnie wylądowali z powodu ze nikt im nie pomógł ,a jeśli próbował to całkiem bez serca , bez miłości do bliźniego.
Problem lezy zasadniczo w tym że depresja jest w każdym z nas , jedni sobie z nią połowicznie radzą i z nią żyją i potrafią nawet ją utrzymywać na stałym poziomie a inni wręcz przeciwnie sami sie okaleczają dalej , czyniąc sie niewolnikami cierpienia i bólu. Nawet ja zdaje sobie sparwę że moze czas najwyższy iść do lekarza , ale przecież jeszcze funkcjonuje , żyje więc po co. A depresja mam tak niebywały wpływ na naszą psychikę że niszcze w nas powoli poczucie wszytskiego co dobre i piękne w życiu.
Co raz bardzej stajemy sie zgorzkniali , zmęczeni , mało co nas śmieszy ,
tracimy cel istnienia , nie mówię o mniej ważnych rzczach jak problemy z
gniewem , koncentracją etc.. Tak więc jest to niezauważlne prawie dla nas , te wszytskie symptomy zwalamy na prace , stres , czy moze zmiane
charakteru. A potem jesteśmy potencjalnymi wyrzutami społeczeństwa , którzy klasyfikują się tylko na Odział Zamknięty w Tworkach :/
Problem lezy zasadniczo w tym że depresja jest w każdym z nas , jedni sobie z nią połowicznie radzą i z nią żyją i potrafią nawet ją utrzymywać na stałym poziomie a inni wręcz przeciwnie sami sie okaleczają dalej , czyniąc sie niewolnikami cierpienia i bólu. Nawet ja zdaje sobie sparwę że moze czas najwyższy iść do lekarza , ale przecież jeszcze funkcjonuje , żyje więc po co. A depresja mam tak niebywały wpływ na naszą psychikę że niszcze w nas powoli poczucie wszytskiego co dobre i piękne w życiu.
Co raz bardzej stajemy sie zgorzkniali , zmęczeni , mało co nas śmieszy ,
tracimy cel istnienia , nie mówię o mniej ważnych rzczach jak problemy z
gniewem , koncentracją etc.. Tak więc jest to niezauważlne prawie dla nas , te wszytskie symptomy zwalamy na prace , stres , czy moze zmiane
charakteru. A potem jesteśmy potencjalnymi wyrzutami społeczeństwa , którzy klasyfikują się tylko na Odział Zamknięty w Tworkach :/
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Pamiętam bo od dawna walczę tutaj o to by złego nastroju który się przytrafił, chwili smutku etc nie nazywać depresją - bo to zupełnie co innego. Depresją to sądzę jak niektórzy wiedzą - w tym jak uważam również Ty - jest w najdelikatniejszym stopniu : przewlekły zły nastrój psychiczny, którego byt istnieje mimo niechęci do niego i prób jego zwalczenia przez osobę nim nacechowaną.
Nie musisz też mi mówić że nie można ignorować takich ludzi, dobrze o tym wiem, wiem o tym tak samo dobrze jak wiedzą to Ci ludzie którzy doświadczyli tego na własnej skórze, że np. po Ich takim a nie innym telefonie lądowałem w trybie pilnym u Nich pod drzwiami.
Miedzy stanem 'dam rade' a stanem 'muszę iść do terapeuty' jest pewna granica, którą można samemu wyczuć również i to co ważne to nie ukrywać przed sobą samym faktu, iż samemu się uznało że to już czas, że dalej będzie coraz gorzej już tylko. Logika i zdrowy rozsądek wtedy są w stanie funkcjonować i warto go słuchać.
Cel istnienia, nadzieja, chęć walki itd. to elementy, które wskazują że rozsądek jeszcze funkcjonuje, że walczy i że chce walczyć lub że nawet to być może jeszcze nie depresja [ciężko to oceniać bo to trzeba indywidualnie] a np. nerwica czy też cokolwiek innego co może być elementem na drodze do depresji.
Jedno jest ważne : jeżeli nie otrzymuje się pomocy od innych - często bardzo prostej tak naprawdę tylko płynącej właśnie z serca czyli jak słusznie zauważyłeś tak zwanej 'miłości do bliźniego'; robi się coraz gorzej, wie się że idzie ku gorszemu, to nie można zwlekać i ratować się "pseudolekami na depresję" jakich reklamy nieraz hulają, tylko zgłosić się tam gdzie można otrzymać pomoc specjalisty.
Nie musisz też mi mówić że nie można ignorować takich ludzi, dobrze o tym wiem, wiem o tym tak samo dobrze jak wiedzą to Ci ludzie którzy doświadczyli tego na własnej skórze, że np. po Ich takim a nie innym telefonie lądowałem w trybie pilnym u Nich pod drzwiami.
Miedzy stanem 'dam rade' a stanem 'muszę iść do terapeuty' jest pewna granica, którą można samemu wyczuć również i to co ważne to nie ukrywać przed sobą samym faktu, iż samemu się uznało że to już czas, że dalej będzie coraz gorzej już tylko. Logika i zdrowy rozsądek wtedy są w stanie funkcjonować i warto go słuchać.
Cel istnienia, nadzieja, chęć walki itd. to elementy, które wskazują że rozsądek jeszcze funkcjonuje, że walczy i że chce walczyć lub że nawet to być może jeszcze nie depresja [ciężko to oceniać bo to trzeba indywidualnie] a np. nerwica czy też cokolwiek innego co może być elementem na drodze do depresji.
Jedno jest ważne : jeżeli nie otrzymuje się pomocy od innych - często bardzo prostej tak naprawdę tylko płynącej właśnie z serca czyli jak słusznie zauważyłeś tak zwanej 'miłości do bliźniego'; robi się coraz gorzej, wie się że idzie ku gorszemu, to nie można zwlekać i ratować się "pseudolekami na depresję" jakich reklamy nieraz hulają, tylko zgłosić się tam gdzie można otrzymać pomoc specjalisty.
-
- Bywalec
- Posty: 420
- Rejestracja: 24 lip (wt) 2007, 02:00:00
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
-
- Bywalec
- Posty: 420
- Rejestracja: 24 lip (wt) 2007, 02:00:00