Kontrowersje WSR
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Zaczyna działać
- Posty: 244
- Rejestracja: 15 lis (pn) 2004, 01:00:00
Szkoła dialogu(wg.M.Kaweckiego)
Szkoła dialogu stanowi koncepcję nowoczesnej, dobrej szkoły. Kluczowym pojęciem w tej koncepcji jest pojęcie „dialogu”. Dialog jest podstawowym pojęciem współczesnej humanistyki. Termin ten oznacza „skuteczną wymianę zdań prowadząca do konkluzji, jaka może być przyjęta przez dwie strony, różniące się poglądami”. Zakłada się przy tym, że obie strony mają uczciwe zamiary, darzą się szacunkiem, oczekują uzgodnienia racji, zbliżenia do prawdy oraz pragną utrzymania ze sobą dalszego kontaktu. Dialog gwarantuje poczucie partnerstwa i uznania wzajemnej równości uczestników. Z prowadzeniem dialogów łączy się nadzieję na rozwiązanie trudnych problemów szkoły. Idea „szkoły dialogu” ma stanowić podstawę wzajemnego poznania i uczenia się uczniów, nauczycieli i rodziców. Dialog ma służyć rozwojowi potencjału twórczego uczniów, indywidualnemu i grupowemu samorozwojowi.
Szkoła dialogu pozostaje w opozycji do dotychczasowego obrazu polskiej szkoły- szkoły monologu. Szkołę monologu, zdaniem M.J. Kaweckiego, cechuje nadmiar słów i żywioł walki. Monolog nie sprzyja prawdziwemu porozumieniu, sprawia, że ludzie zamykają się w kręgu własnych spraw. Negatywność tych zjawisk jest oczywista, dlatego szkoła dialogu oferuje zrozumienie, partnerstwo, tolerancję, otwartość w stosunkach nauczyciel-uczeń. Szkoła tradycyjna może posiadać wiele twarzy. Może zastraszać i poniżać, ranić i załamywać, zniechęcać i zatrważać, izolować i usuwać poza nawias – głosząc jednocześnie hasła sprawiedliwości, partnerstwa, obrony i poszanowania godności ucznia. W nowoczesnej szkole nikt już nie musi gra pewnych ról: nauczyciel nie udaje profesjonalisty, kiedy nim nie jest; uczeń głośno i otwarcie mówi czego nie wie, a co pragnie jednak poznać dla własnej satysfakcji.
Założenia teoretyczne szkoły dialogu powoli wprowadza się do praktyki edukacyjnej. Istnieją już szkoły (podstawowe i średnie), w których dialog stanowi podstawową metodę nauczania. W szkołach tych ( kilka działa w Szczecinie, gdzie ma siedzibę Społeczne Towarzystwo Oświatowe, którego prezesem jest M.J.Kawecki ), tworzy się szkoły autorskie lub też – pozostając przy tradycyjnej strukturze organizacyjnej – wprowadza tylko niektóre elementy z koncepcji szkoły dialogu. Proponuje się w nich nowy rodzaj kształcenia, w którym nauczyciel-przewodnik ukazuje drogę rozumowania i różne sposoby dochodzenia do wiedzy, a uczniowie chętnie pracują w czasie atrakcyjnych zajęć, nie obawiając się oceniania, konkurencji, przymusu. Upowszechnieniu szkoły dialogu mogą służyć działania Społecznego Towarzystwa Oświatowego, które organizując seminaria, treningi interpersonalne, szkolenia, wyzwala i wspiera inicjatywy społeczne zmierzające do wzbogacenia możliwości edukacji dzieci i młodzieży.
Szkoła dialogu stanowi koncepcję nowoczesnej, dobrej szkoły. Kluczowym pojęciem w tej koncepcji jest pojęcie „dialogu”. Dialog jest podstawowym pojęciem współczesnej humanistyki. Termin ten oznacza „skuteczną wymianę zdań prowadząca do konkluzji, jaka może być przyjęta przez dwie strony, różniące się poglądami”. Zakłada się przy tym, że obie strony mają uczciwe zamiary, darzą się szacunkiem, oczekują uzgodnienia racji, zbliżenia do prawdy oraz pragną utrzymania ze sobą dalszego kontaktu. Dialog gwarantuje poczucie partnerstwa i uznania wzajemnej równości uczestników. Z prowadzeniem dialogów łączy się nadzieję na rozwiązanie trudnych problemów szkoły. Idea „szkoły dialogu” ma stanowić podstawę wzajemnego poznania i uczenia się uczniów, nauczycieli i rodziców. Dialog ma służyć rozwojowi potencjału twórczego uczniów, indywidualnemu i grupowemu samorozwojowi.
Szkoła dialogu pozostaje w opozycji do dotychczasowego obrazu polskiej szkoły- szkoły monologu. Szkołę monologu, zdaniem M.J. Kaweckiego, cechuje nadmiar słów i żywioł walki. Monolog nie sprzyja prawdziwemu porozumieniu, sprawia, że ludzie zamykają się w kręgu własnych spraw. Negatywność tych zjawisk jest oczywista, dlatego szkoła dialogu oferuje zrozumienie, partnerstwo, tolerancję, otwartość w stosunkach nauczyciel-uczeń. Szkoła tradycyjna może posiadać wiele twarzy. Może zastraszać i poniżać, ranić i załamywać, zniechęcać i zatrważać, izolować i usuwać poza nawias – głosząc jednocześnie hasła sprawiedliwości, partnerstwa, obrony i poszanowania godności ucznia. W nowoczesnej szkole nikt już nie musi gra pewnych ról: nauczyciel nie udaje profesjonalisty, kiedy nim nie jest; uczeń głośno i otwarcie mówi czego nie wie, a co pragnie jednak poznać dla własnej satysfakcji.
Założenia teoretyczne szkoły dialogu powoli wprowadza się do praktyki edukacyjnej. Istnieją już szkoły (podstawowe i średnie), w których dialog stanowi podstawową metodę nauczania. W szkołach tych ( kilka działa w Szczecinie, gdzie ma siedzibę Społeczne Towarzystwo Oświatowe, którego prezesem jest M.J.Kawecki ), tworzy się szkoły autorskie lub też – pozostając przy tradycyjnej strukturze organizacyjnej – wprowadza tylko niektóre elementy z koncepcji szkoły dialogu. Proponuje się w nich nowy rodzaj kształcenia, w którym nauczyciel-przewodnik ukazuje drogę rozumowania i różne sposoby dochodzenia do wiedzy, a uczniowie chętnie pracują w czasie atrakcyjnych zajęć, nie obawiając się oceniania, konkurencji, przymusu. Upowszechnieniu szkoły dialogu mogą służyć działania Społecznego Towarzystwa Oświatowego, które organizując seminaria, treningi interpersonalne, szkolenia, wyzwala i wspiera inicjatywy społeczne zmierzające do wzbogacenia możliwości edukacji dzieci i młodzieży.
-
- Czasami coś napisze
- Posty: 185
- Rejestracja: 17 gru (pn) 2007, 01:00:00
Dla mnie jest to zrozumiałe ,ze nie znasz problemu bo jeszcze nie zaczelas tak naprawde do tej szkoły uczęszczć.asiaS pisze:Artur , Nie zrozumiałam problemu? Poproszę o wytłumaczenie.
Czego nie zrozumialam.



Zastanów sie czy jestes zorientowana w sytuacji.
Tak naprawde to nikt cie tutaj chyba nie zna i nie wiadomo jak sie odniesc do tego co piszesz.
Wiec moze nam napiszesz kim jestes



-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Powiem tak :asiaS pisze:Dzisiaj przeczytałam wszystkie posty i jestem w szoku. Dotyczy to zarzutów i roszczeń do szkoły jakie stawiają absolwenci. Dokładnie moje zdziwienie w jaki sposób stawiają swoje zarzuty.
Z tego co przeczytałam to są ataki na szkołę i wykładowców, a nie chęć rozwiązywania problemów.
#1 - chęć rozwiązania jakiegoś problemu zaczyna się od wskazania go, tego różni ludzie dokonują na różne sposoby; rzeczą wiadomą jest że ludzie są różni i mają różną emocjonalność (co nie jest tu żadną ujmą a zwykłym przejawem posiadania uczuć i odczuć)
#2 - absolwentom jest zawsze pisać dużo prościej o różnych kwestiach, bo raz że naukę maja już za sobą i patrzą ze zdrowego dystansu oraz posiadają już jakiś "dorobek" w kwestii informacji, zmian, trendów czy reż innych podobnych; Czy też jak sam napisał to jeden z uczestników dyskusji "ludzie nie są doskonali, a często są bardziej ch***i niż fajni, ale najwyraźniej robiąc rachunek zysków i strat - słuchacze nie chcą się wypowiadać, bo szkoła de facto wychodzi na plus." - nad absolwentem taki rachunek w żaden sposób już nie wisi i przerobił ścieżkę edukacji od A do Z.
#3 - rozwiązywanie jakiegoś problemu polega na tym że po zgłoszeniu, następują jakieś reakcje, te reakcje zawsze tworzą już jakieś sprzężenie zwrotne - jeśli ktoś poczuje iż jego problem został "olany", w zamian otrzymał negatywne -w szerokim znaczeniu- konsekwencji itd to zawsze ciężko mu pozostać w oddzieleniu od emocji; a jeżeli nie jest to pojedyńcze zdarzenie to całość narasta i się potęguje
#4 - w każdej grupowej dyskusji zawsze tworzą się barykady oraz reakcję wynikające z jakiś sympatii/antypatii czy wręcz różnych animozji; tu pojawia się rzeczony antyszacunek bo jak np. jedna czy druga osoba sobie na taki u kogoś tam zapracowała, to jak jeszcze całość podszyta jest taka wzajemnością to całość leci jak kula śniegowa
#5 - w takich różnych dyskusjach gdzie pojawia się jakaś krytyka zawsze są emocje - mam tu już za sobą dużo bardziej burzliwe dyskusje, dużo bardziej poronione (to zwłaszcza na przełomie 2005/2006) i wcale nie mniej oporne na rozmowę między reprezentantami różnych stanowisk i nie trzymanie ciśnienia - ta uważam jest mocno lightowa.
-
- Bywalec
- Posty: 304
- Rejestracja: 29 wrz (sob) 2007, 02:00:00
Polemizowałabym nad skutecznością tych działań.asiaS pisze:Tutaj szkoła i wykładowcy pokazują swoją klasę, że mimo ataku z Waszej strony zostały poczynione jakieś działania na ulepszenie.
Na zajęciach omawiane było pisanie recenzji, a problem nie tkwił w tym, że nie potrafimy jej napisać - tylko że nie widzimy sensu tego zadania i nasze spostrzeżenia odnośnie wystaw będą bardzo - nie wiem jak to ująć? Nieprofesjonalne?
Pokazu robienie animowanego bannera się już niestety nie doczekaliśmy - a szkoda. Bo nie wymaga to dużo czasu, a z pewnością przydałoby nam się bardziej niż "lekcja pisania odczuć z wystawy".
Co do szacunku... Oczywiście, że każdy człowiek zasługuje na szacunek z góry. Ale jeśli widzisz, że ktoś nie szanuje Ciebie albo innych ludzi, to sorry Winnetou, ale nie ma mocnych.
-
- Nowy(a)
- Posty: 16
- Rejestracja: 14 lip (pn) 2008, 02:00:00
Hollywood poprosił mnie abym się przedstawiła, napisała kim jestem.
Napiszę bardzo krótko, ponieważ sądzę, że większości osób nie za bardzo interesuje moją osoba.
Do szkoły WSR zaczęłam uczęszczać w tym roku SR zaocznie.
Sytuacji całej rzeczywiście nie znam, bo jeszcze za mało uczęszczam do szkoły. Zamieszczając swoją odpowiedź na forum nie poruszałam samego problemu, tylko jak został przedstawiony.
W swojej karierze zawodowej miałam i mam bardzo dużo do czynienia z ludźmi i nie raz musiałam rozwiązywać sytuacje konfliktowe jako właścicielka firmy. Sytuacje między pracownikami, między pracownikiem a klientem i inne. Z doświadczenia wiem, że atakiem i roszczeniami „mi się należy” „nie podoba się” nic nie osiągnie, wręcz przeciwnie raczej straci.
Jestem osobą obecnie neutralną i nie staje po żadnej stronie oni słuchaczy ani szkoły.
Jeżeli coś nie odpowiada oczywiście macie prawo wymagać zmiany, to słuchacze między innymi tworzą szkołę. Jedynie wymagajcie konstruktywnie. Oburzyło mnie powoływanie się na rodzinę i tak naprawdę straszenie ‘ze mną nie będzie łatwo” nie tędy droga.
Pozdrawiam wszystkich i życzę pomyślnego zakończenia sprawy
.
Napiszę bardzo krótko, ponieważ sądzę, że większości osób nie za bardzo interesuje moją osoba.
Do szkoły WSR zaczęłam uczęszczać w tym roku SR zaocznie.
Sytuacji całej rzeczywiście nie znam, bo jeszcze za mało uczęszczam do szkoły. Zamieszczając swoją odpowiedź na forum nie poruszałam samego problemu, tylko jak został przedstawiony.
W swojej karierze zawodowej miałam i mam bardzo dużo do czynienia z ludźmi i nie raz musiałam rozwiązywać sytuacje konfliktowe jako właścicielka firmy. Sytuacje między pracownikami, między pracownikiem a klientem i inne. Z doświadczenia wiem, że atakiem i roszczeniami „mi się należy” „nie podoba się” nic nie osiągnie, wręcz przeciwnie raczej straci.
Jestem osobą obecnie neutralną i nie staje po żadnej stronie oni słuchaczy ani szkoły.
Jeżeli coś nie odpowiada oczywiście macie prawo wymagać zmiany, to słuchacze między innymi tworzą szkołę. Jedynie wymagajcie konstruktywnie. Oburzyło mnie powoływanie się na rodzinę i tak naprawdę straszenie ‘ze mną nie będzie łatwo” nie tędy droga.
Pozdrawiam wszystkich i życzę pomyślnego zakończenia sprawy

-
- Zaczyna działać
- Posty: 298
- Rejestracja: 07 paź (ndz) 2007, 02:00:00
jakos mi sie temat rzucil w oko i zaczalem czytac. oczywiscie nie dotarlem do konca, bo mnie znudzilo i obrzydzenie dopadlo no i oczywiscie nie zrozumialem nic
a z tego co zrozumialem...
krytyka - owszem, pewne rzeczy da sie zarzucic i szkole i wykladowcom. zapewne tlumaczenie, ze nigdzie nie jest doskonale nie trafi do wiekszosci. ale chyba latwiej jest zaczac od samego siebie
mialem rowniez nieprzyjemna dla mnie sytuacje. czasami czlowieka zlosc ponosi i robi cos, czego po chwili zaluje
na szczescie szkola bardzo ladnie wybrnela z sytuacji, sytuacja sie naprawila i jest gites. szkoda tylko, ze nie wpadlem na pokojowe rozwiazanie wczesniej
ale ponoc czlowiek sie uczy cale zycie. ja sie czegos nauczylem
tutaj o stosunkach miedzyludzkich. moze warto najpierw zagadac z nauczycielem, a potem - zgodnie z powtarzana corocznie informacja - zglosic zazalenie do dyrektora szkoly 
wiedza/nauka - nie mam pojecia o trybie nauki autora tematu. ja jestem w grupie zaocznej. zrozumialym dla mnie jest, ze z zaocznymi sie pracuje ciezej. mniej spotkan, mniej czasu, a material pewnie ten sam. zatem sporo rzeczy trzeba znalezc samemu. gdy mnie cos interesuje, a nie ma tego na zajeciach - albo pytam wykladowce (i w 99,9% uzyskuje odpowiedz), albo sam z siebie szukam informacji w sieci. nikt nie gwarantuje, w jakiejkolwiek szkole, na jakimkolwiek kursie, ze sluchacz zdobedzie pelna wiedze na temat danego zagadnienia/programu. zagadnienia sa dobrane przez prowadzacego, zapewne w porozumieniu ze szkola, ale nie bez znaczenia pozostaje fakt, ze zarowno prowadzacy jak i chyba Słąwek, powtarzaja: chcecie cos wiedziec - pytajcie. ja tak robie i z pozytywnym skutkiem. wiec chyba warto do wykladowcy podejsc
jesli mi nie odpowiada wiedza zdobyta na zajeciach - zmieniam wykladowce
proste
przeciez nie ma co sie szarpac. opinia pojdzie, nikt zajec z danym wykladowca nie wezmie, bedzie to informacja i dla wykladowcy i dla szkoly. nie zawsze w celu dokonania zmian trzeba przeprowadzac rewolucje. moze to sie przerodzic w krwawa jatke i popsuc wiecej, niz ktokolwiek by sie spodziewal.
przygotowanie pedagogiczne - a raczej jego brak w niektorych przypadkach czasami widac. ale chyba jednak wole miec zajecia z osoba, ktora tlumaczy mniej klarownie, za to zna sie na rzeczy i potrafi na pytania odpowiedziec, niz mialbym miec z kims swietnie przygotowanym pedagogicznie, za to nie bardzo znajacym sie na rzeczy.
oczywiscie nie moge zapomniec o ginacych przodkach i jezdzie Lexusem
a co ma czesto cytowany piernik do wiatraka. czy trzeba miec "walecznych" przodkow, zeby starac sie o dobro sluchaczy? tym bardziej, ze nasze akcje militarne w opiniach niektorych osob uznawane sa jako szczyt glupoty i zupelne dyletanctwo (czytalem artykul, zrodla nie pamietam). i co ma Lexus do calej sprawy? ja jezdze przechodzonym autem, pracowity jestem i nie mam ani super fury, ani 3 firm
ktos powie "nieudacznik"? moze
ja tam jestem ze swojego zycia zadowolony
i wole by mnie szanowano dla mnie samego i lubiano z tego samego powodu, nizby ktos mial sie nieszczerze usmiechac, bo mam full kasy. i nie oznacza to, ze jesli cos mi nie pasuje, to nie rzekne slowa w tej sprawie.
a czerwony socjalizm... sorry, ale ile masz lat i czy masz pojecie, jak to kiedys wygladalo? poza tym kazdy jeden system na swoje plusy i minusy.
i to chyba by bylo na tyle
aaa nie
jeszcze Panie Z Sekretariatu
jak na moje oko to zawsze pomocne, usmiechniete i mile. czasami pogroza paluszkiem, czasami kaza zmykac
ale nie zapominajmy, ze to zazwyczaj one ida na pierwszy ostrzal, bo sa zawsze w tym samym miejscu. a jesli nie odpowiadaja usmiechem i nie podtrzymuja rozmowy o niczym - moze po prostu maja duzo pracy, albo sa zmeczone, albo maja zly dzien. choc jesli zly dzien mialy kiedykolwiek, to ja tego nie odczulem nigdy.
a w ogole to fajnie, ze w sobote juz zajecia

krytyka - owszem, pewne rzeczy da sie zarzucic i szkole i wykladowcom. zapewne tlumaczenie, ze nigdzie nie jest doskonale nie trafi do wiekszosci. ale chyba latwiej jest zaczac od samego siebie

mialem rowniez nieprzyjemna dla mnie sytuacje. czasami czlowieka zlosc ponosi i robi cos, czego po chwili zaluje




wiedza/nauka - nie mam pojecia o trybie nauki autora tematu. ja jestem w grupie zaocznej. zrozumialym dla mnie jest, ze z zaocznymi sie pracuje ciezej. mniej spotkan, mniej czasu, a material pewnie ten sam. zatem sporo rzeczy trzeba znalezc samemu. gdy mnie cos interesuje, a nie ma tego na zajeciach - albo pytam wykladowce (i w 99,9% uzyskuje odpowiedz), albo sam z siebie szukam informacji w sieci. nikt nie gwarantuje, w jakiejkolwiek szkole, na jakimkolwiek kursie, ze sluchacz zdobedzie pelna wiedze na temat danego zagadnienia/programu. zagadnienia sa dobrane przez prowadzacego, zapewne w porozumieniu ze szkola, ale nie bez znaczenia pozostaje fakt, ze zarowno prowadzacy jak i chyba Słąwek, powtarzaja: chcecie cos wiedziec - pytajcie. ja tak robie i z pozytywnym skutkiem. wiec chyba warto do wykladowcy podejsc

jesli mi nie odpowiada wiedza zdobyta na zajeciach - zmieniam wykladowce


przygotowanie pedagogiczne - a raczej jego brak w niektorych przypadkach czasami widac. ale chyba jednak wole miec zajecia z osoba, ktora tlumaczy mniej klarownie, za to zna sie na rzeczy i potrafi na pytania odpowiedziec, niz mialbym miec z kims swietnie przygotowanym pedagogicznie, za to nie bardzo znajacym sie na rzeczy.
oczywiscie nie moge zapomniec o ginacych przodkach i jezdzie Lexusem




a czerwony socjalizm... sorry, ale ile masz lat i czy masz pojecie, jak to kiedys wygladalo? poza tym kazdy jeden system na swoje plusy i minusy.
i to chyba by bylo na tyle

aaa nie


jak na moje oko to zawsze pomocne, usmiechniete i mile. czasami pogroza paluszkiem, czasami kaza zmykac

a w ogole to fajnie, ze w sobote juz zajecia

-
- Zaczyna działać
- Posty: 298
- Rejestracja: 07 paź (ndz) 2007, 02:00:00
a jeszcze co do oddawanych prac 
czy robiac swoje na zaliczenia, kazdy z reka na sercu moze powiedziec, ze nie wzorowal sie na nikim innym? nigdy? chyba nie do konca
moze i ktos sie zasugeruje w pracy zawodowej projektami sluchaczy. ale niekoniecznie musi to byc wykladowca - moze to byc inny sluchacz, moze to byc ktos znajomy.
no i zawsze mozna robic projekty takie, zeby ich nikt nie podebral
nie bedzie to oznaka lenistwa, ale ochrony intelektualnej
nie bedzie wtedy problemow z ewentualnymi "kradziezami", "wyzyskiem", etc.
chyba ja bym jednak chcial sie znalezc wsrod grona autorow "uzywanych" do promocji szkoly
zawsze to jednak duza rzecz w portfolio.

czy robiac swoje na zaliczenia, kazdy z reka na sercu moze powiedziec, ze nie wzorowal sie na nikim innym? nigdy? chyba nie do konca

no i zawsze mozna robic projekty takie, zeby ich nikt nie podebral


chyba ja bym jednak chcial sie znalezc wsrod grona autorow "uzywanych" do promocji szkoly

-
- Bywalec
- Posty: 304
- Rejestracja: 29 wrz (sob) 2007, 02:00:00
Śmieszy mnie, kiedy słyszę, że nasze prace mają być zamieszczane gdzieś w sieci (a to jakiś boom, bo w ciągu ostatniego miesiąca słyszałam to od dwóch niezależnych wykładowców, którzy mówili o tym co najmniej z poczuciem dumy). A śmieszy dlatego, że jak coś ma byś zamieszczane, skoro nie zostało jeszcze ocenione?
Z całym szacunkiem, ale po to zajęcia trwają jakiś określony okres, żeby wykładowca w tym czasie wyznaczył termin oddawania prac, a następnie je ocenił i uczniów o ocenie powiadomił. Oraz o ile wykazuje dobrą wolę, dał szansę poprawy. Rozumiem, że indeksy składamy dopiero po sesji, ale myślę, że byłoby „przyjemnie” gdybyśmy się dowiedzieli, co dostaliśmy, zaraz po warsztatach (jak obyczaj nakazuje). Bo to już nudne być zaczyna. I śmieszne w kontekście puszczania prac dalej… Peace.
Z całym szacunkiem, ale po to zajęcia trwają jakiś określony okres, żeby wykładowca w tym czasie wyznaczył termin oddawania prac, a następnie je ocenił i uczniów o ocenie powiadomił. Oraz o ile wykazuje dobrą wolę, dał szansę poprawy. Rozumiem, że indeksy składamy dopiero po sesji, ale myślę, że byłoby „przyjemnie” gdybyśmy się dowiedzieli, co dostaliśmy, zaraz po warsztatach (jak obyczaj nakazuje). Bo to już nudne być zaczyna. I śmieszne w kontekście puszczania prac dalej… Peace.
-
- Początkujący(a)
- Posty: 91
- Rejestracja: 14 cze (czw) 2007, 02:00:00
Szanowni Państwo,
pozwolę sobie mieć kilka uwag co do formy dialogów między Słuchaczami i Kadrą - zarówno na forum, jak i w Szkole. Niewątpliwym jest, że WSR słynie ze swobodnego, lekkiego klimatu zajęć i swojskiej, rodzinnej atmosfery, ale wydaje mi się, że zarówno część Wykładowców jak i Słuchaczy powinna spędzić kilka kwadransów klęcząc na grochu za to, że tak nieudolnie radzą sobie z komunikacją.
Drodzy Wykładowcy,
zaprzyjaźnianie się ze Słuchaczami, zachęcanie do nieograniczonych, swobodnych dialogów i zwracania się do siebie nawzajem per "Ty" jest na pewno bardzo nowoczesne i ekscytujące, ale wątpliwie słuszne. Kiedy przeciętny śmiertelnik słyszy przez całe zajęcia głośne uwagi Słuchacza, który do Wykładowcy mówi: "No co Ty, Sławek, przecież blablabla..." i treść tej odzywki jest niejednokrotnie zawieszona gdzieś między kiepskim żartem a zwykłym chamstwem, to się - śmiertelnik - zaczyna kurczyć z zażenowania. W takim momencie zwrócenie uwagi jednej, albo drugiej stronie przez niezwiązanego ze scenką Obserwatora byłoby niegrzeczne i krępujące dla wszystkich, dlatego odpowiedzialność stoi po stronie Nauczyciela. Czemu się czepiam? Bo nie uczymy się tutaj tylko surowego fachu, ale też kultury, obyczajów branży i umiejętności sprzedania się. I nie mówcie mi, że świat reklamy, to świat ludzi wiecznie wyluzowanych, bo nawet GDYBY, to myśmy są oseski i jeśli się któryś cwany nauczy do "wyższych rangą" odzywać w taki sposób, to go boleśnie ukrócą na starcie, a tego dla swoich Słuchaczy na pewno nie chcecie. Przebojowość jest dobra, ale trzeba umieć zwrócić uwagę Uczniowi, kiedy zaczyna On być po prostu bezczelny.
Nie interesuje mnie kto z kim tańcował w Zakopanem, ani kto ile czasu spędza na zawiązywaniu przyjaźni w Sekretariacie - póki jesteśmy na zajęciach, albo temat rozmowy dotyczy Szkoły, powinniśmy się trzymać podstawowych zasad savoir-vivre'u. I nie mówię tego tylko dlatego, żem jest konserwa wychowana generalską ręką, ale dlatego, że są wśród Słuchaczy osoby na tyle niepewne swojej pozycji w towarzystwie, że po wysłuchaniu kolorowych dialogów między Kolegą Z Grupy i Autorytetem Z Branży, boją się podejść i zapytać o cokolwiek, bo nie chcą być ani bezczelne, ani zbyt sztywne, ani też na siłę zmuszać się do wpasowywania w niejasne konwenanse.
Krótko mówiąc: naturalną sprawą jest to, że każdy ma w towarzystwie swoich ulubieńców - zdrowa rzecz! - ale osobiste sympatie dobrze byłoby zachować na czas urlopu od pracy i pozwolić wszystkim Słuchaczom poczuć się równymi wobec Sprawiedliwej Ręki Edukatorów.
Drodzy Uczniowie,
posypią się pewnie zaraz kamienie, ale co ja mogę - zwrócić uwagę muszę, bo lepiej tu i teraz, niż w czasie trwania zajęć, kiedy wstyd i zażenowanie spowodowane usłyszaną uwagą powoduje agresywne reakcje i niepotrzebne fochy. Ja Was pięknie proszę - nie przeginajcie. Nie właźcie Nauczycielowi na głowę, nie drzyjcie się przez pół sali, zachowajcie co drugi inteligentny komentarz dla siebie. Jestem pewna, że każdy z Was ma nieskończone zasoby trafnych spostrzeżeń i bystrych dowcipów, ale czas na nie jest wtedy, kiedy Wykładowca ogłasza burzę mózgów, tudzież po podniesieniu ręki (lub innym symbolicznym i grzecznym zwróceniu na siebie uwagi) i uprzejmym ogłoszeniu, że oto ma się lepsze rozwiązanie, bardziej kreatywny pomysł, znacznie zabawniejsze podsumowanie. Jesteśmy wszyscy nieświadomi pewnych merytorycznych norm tworzenia/działania reklamy i pozwala Nam to w zaskakująco twórczy sposób interpretować różne zjawiska, ale powstrzymajcie się od ogłuszenia sąsiadów z ławki i przerywania wykładu Nauczycielowi, i poczekajcie na odpowiedni moment zajęć, na jakieś zespołowe dyskusje. A nuż znajdziecie godnego pomyślunku dyskutanta i rozwiniecie skrzydła swojej polemiki jeszcze bardziej.
Drogi Artur0,
z całym szacunkiem do Twoich przodków, rodziców, rodziny - argumentowanie czegokolwiek na podstawie takich historii, jest wybitnie infantylne. Współczuję również zawodu miłosnego i serdecznie zapraszam do rozmowy o tym, ale nie w temacie stricte "zawodowym". Twoja szkoła, to Twoja praca - oddzielaj ją od życia osobistego. Wiem, że takie rozwiązanie jest wygodne - sama mam przewalone w szkole na całej linii, bo bywam tam tak rzadko, że Administracja ma mnie prawdopodobnie za najbardziej rozleniwioną bźdźągwę w historii istnienia placówki i nikomu z Nich nie przyjdzie do głowy, że trzeci dzień z rzędu działam na zasadzie "po nocnej zmianie do szkoły, po szkole na nocną zmianę". I dobrze! - muszę się potem nalatać i naprzepraszać, żem leniwa gnida, ale przynajmniej wszelkie zaliczenia - te marne i te dobre - dostaję na podstawie własnego wysiłku i niezastąpionej pomocy organizacyjnej lepiej zorientowanych Słuchaczy, a nie dobrych i litościwych serc Nauczycieli. Jeśli już koniecznie musisz stosować kolorowe zagrywki, to flirtuj i zbieraj laury na piękne oczy. To przynajmniej byłoby słodkie.
Kłaniam się wszystkim w pas,
- Agata, SG II.

pozwolę sobie mieć kilka uwag co do formy dialogów między Słuchaczami i Kadrą - zarówno na forum, jak i w Szkole. Niewątpliwym jest, że WSR słynie ze swobodnego, lekkiego klimatu zajęć i swojskiej, rodzinnej atmosfery, ale wydaje mi się, że zarówno część Wykładowców jak i Słuchaczy powinna spędzić kilka kwadransów klęcząc na grochu za to, że tak nieudolnie radzą sobie z komunikacją.
Drodzy Wykładowcy,
zaprzyjaźnianie się ze Słuchaczami, zachęcanie do nieograniczonych, swobodnych dialogów i zwracania się do siebie nawzajem per "Ty" jest na pewno bardzo nowoczesne i ekscytujące, ale wątpliwie słuszne. Kiedy przeciętny śmiertelnik słyszy przez całe zajęcia głośne uwagi Słuchacza, który do Wykładowcy mówi: "No co Ty, Sławek, przecież blablabla..." i treść tej odzywki jest niejednokrotnie zawieszona gdzieś między kiepskim żartem a zwykłym chamstwem, to się - śmiertelnik - zaczyna kurczyć z zażenowania. W takim momencie zwrócenie uwagi jednej, albo drugiej stronie przez niezwiązanego ze scenką Obserwatora byłoby niegrzeczne i krępujące dla wszystkich, dlatego odpowiedzialność stoi po stronie Nauczyciela. Czemu się czepiam? Bo nie uczymy się tutaj tylko surowego fachu, ale też kultury, obyczajów branży i umiejętności sprzedania się. I nie mówcie mi, że świat reklamy, to świat ludzi wiecznie wyluzowanych, bo nawet GDYBY, to myśmy są oseski i jeśli się któryś cwany nauczy do "wyższych rangą" odzywać w taki sposób, to go boleśnie ukrócą na starcie, a tego dla swoich Słuchaczy na pewno nie chcecie. Przebojowość jest dobra, ale trzeba umieć zwrócić uwagę Uczniowi, kiedy zaczyna On być po prostu bezczelny.
Nie interesuje mnie kto z kim tańcował w Zakopanem, ani kto ile czasu spędza na zawiązywaniu przyjaźni w Sekretariacie - póki jesteśmy na zajęciach, albo temat rozmowy dotyczy Szkoły, powinniśmy się trzymać podstawowych zasad savoir-vivre'u. I nie mówię tego tylko dlatego, żem jest konserwa wychowana generalską ręką, ale dlatego, że są wśród Słuchaczy osoby na tyle niepewne swojej pozycji w towarzystwie, że po wysłuchaniu kolorowych dialogów między Kolegą Z Grupy i Autorytetem Z Branży, boją się podejść i zapytać o cokolwiek, bo nie chcą być ani bezczelne, ani zbyt sztywne, ani też na siłę zmuszać się do wpasowywania w niejasne konwenanse.
Krótko mówiąc: naturalną sprawą jest to, że każdy ma w towarzystwie swoich ulubieńców - zdrowa rzecz! - ale osobiste sympatie dobrze byłoby zachować na czas urlopu od pracy i pozwolić wszystkim Słuchaczom poczuć się równymi wobec Sprawiedliwej Ręki Edukatorów.
Drodzy Uczniowie,
posypią się pewnie zaraz kamienie, ale co ja mogę - zwrócić uwagę muszę, bo lepiej tu i teraz, niż w czasie trwania zajęć, kiedy wstyd i zażenowanie spowodowane usłyszaną uwagą powoduje agresywne reakcje i niepotrzebne fochy. Ja Was pięknie proszę - nie przeginajcie. Nie właźcie Nauczycielowi na głowę, nie drzyjcie się przez pół sali, zachowajcie co drugi inteligentny komentarz dla siebie. Jestem pewna, że każdy z Was ma nieskończone zasoby trafnych spostrzeżeń i bystrych dowcipów, ale czas na nie jest wtedy, kiedy Wykładowca ogłasza burzę mózgów, tudzież po podniesieniu ręki (lub innym symbolicznym i grzecznym zwróceniu na siebie uwagi) i uprzejmym ogłoszeniu, że oto ma się lepsze rozwiązanie, bardziej kreatywny pomysł, znacznie zabawniejsze podsumowanie. Jesteśmy wszyscy nieświadomi pewnych merytorycznych norm tworzenia/działania reklamy i pozwala Nam to w zaskakująco twórczy sposób interpretować różne zjawiska, ale powstrzymajcie się od ogłuszenia sąsiadów z ławki i przerywania wykładu Nauczycielowi, i poczekajcie na odpowiedni moment zajęć, na jakieś zespołowe dyskusje. A nuż znajdziecie godnego pomyślunku dyskutanta i rozwiniecie skrzydła swojej polemiki jeszcze bardziej.
Drogi Artur0,
z całym szacunkiem do Twoich przodków, rodziców, rodziny - argumentowanie czegokolwiek na podstawie takich historii, jest wybitnie infantylne. Współczuję również zawodu miłosnego i serdecznie zapraszam do rozmowy o tym, ale nie w temacie stricte "zawodowym". Twoja szkoła, to Twoja praca - oddzielaj ją od życia osobistego. Wiem, że takie rozwiązanie jest wygodne - sama mam przewalone w szkole na całej linii, bo bywam tam tak rzadko, że Administracja ma mnie prawdopodobnie za najbardziej rozleniwioną bźdźągwę w historii istnienia placówki i nikomu z Nich nie przyjdzie do głowy, że trzeci dzień z rzędu działam na zasadzie "po nocnej zmianie do szkoły, po szkole na nocną zmianę". I dobrze! - muszę się potem nalatać i naprzepraszać, żem leniwa gnida, ale przynajmniej wszelkie zaliczenia - te marne i te dobre - dostaję na podstawie własnego wysiłku i niezastąpionej pomocy organizacyjnej lepiej zorientowanych Słuchaczy, a nie dobrych i litościwych serc Nauczycieli. Jeśli już koniecznie musisz stosować kolorowe zagrywki, to flirtuj i zbieraj laury na piękne oczy. To przynajmniej byłoby słodkie.
Kłaniam się wszystkim w pas,
- Agata, SG II.

-
- Czasami coś napisze
- Posty: 172
- Rejestracja: 23 sie (czw) 2007, 02:00:00
addergeddon wez sobie tydzien a nawet dwa, wolnego odpocznij, odetchnij, i wroc do rzeczywistosci.
jak sama zaznaczasz nie jestes za czesto w szkole, sadze ze takie osoby powinny sie najmniej wypowiadac odnosnie zwyczai. Fajnie ze maja jakies zdanie, ale no coz demokracja demokracją, a gwaltowne zmiany mozna zakopac pod gromadka soczystej i swieżej ziemi z krzyzykiem na wierzchu.
Uważam że w tej szkole sa na tyle rozsądne osoby, że jeśli komuś będą przeszkadzały formy jakimi ktos się do niego zwraca to mu to powie, itd.
Nie róbmy z nich kalek i sierotki zabłakane w buszu.
peace
jak sama zaznaczasz nie jestes za czesto w szkole, sadze ze takie osoby powinny sie najmniej wypowiadac odnosnie zwyczai. Fajnie ze maja jakies zdanie, ale no coz demokracja demokracją, a gwaltowne zmiany mozna zakopac pod gromadka soczystej i swieżej ziemi z krzyzykiem na wierzchu.
Uważam że w tej szkole sa na tyle rozsądne osoby, że jeśli komuś będą przeszkadzały formy jakimi ktos się do niego zwraca to mu to powie, itd.
Nie róbmy z nich kalek i sierotki zabłakane w buszu.
peace