"Władca Pierścieni" czy "Harry Potter"

O wszystkim co nie pasuje do pozostałych for np.: Hobby, Muzyka, Kino, Film, TV, Sport, Gry i zabawy, Internet, Książki

Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar

addergeddon
Początkujący(a)
Początkujący(a)
Posty: 91
Rejestracja: 14 cze (czw) 2007, 02:00:00

Post autor: addergeddon » 14 paź (wt) 2008, 02:36:10

Toś mi Ludu pojechał po lekturze!

Seria o Harrym Potterze wywołuje dziwnie skrajne emocje. Albo się ją kocha, wraca do niej co miesiąc i chce się mieć dzieci z polskim tłumaczem, albo się jej namiętnie nienawidzi i odprawia nad nią egzorcyzmy. Bywają czasem i tacy, którzy w myśl japońskiej filozofii walimito kompletnie odcinają się emocjonalnie od cyklu. I niech im bogowie błogosławią.

Są natomiast takie przypadki, że ktoś mi mówi - i tutaj cytat z posta Terrorystki - takie bzdury: "(...) uważam ze HP jest to kicz i lanie wody na siłę (...)". No żesz Matko Buzka! Nie przeczytało to to serii, pojęcia "kiczu" zdefiniować nie umie, o przykład lania wody w książce dopominać się pewnie mogę do siwej starości, ale - o, werdykt zapadł! - HARRY POTTER SUCKS.

Ziew.

"Harry Potter" nie jest infantylny. Nie jest banalny, nie zwalnia od myślenia, nie uniemożliwia wczucia się w rolę. Jak się ma podejście od dupy strony, to się człowiek mimowolnie nie zagłębia. Wiadomo. Analny instynkt samozachowawczy. Ale jak się w przyjemnego pyska książce spojrzy, uśmiechnie doń i wczyta, to zadyszki dostać można uciekając przed potomkami Aragoga, a i zgłodnieć przy fragmentach o porannej poczcie. Da się. Nie wierzę, żeby ktoś z pozytywnym lub obojętnym podejściem do serii - jeśli przebrnął do końca i poznał całą historię - nie polubił tej opowieści. Nie uwierzę. Zakuta pała jestem i nie dam sobie wmówić.

A z porównań - żeby nie było, że offtopiara jestem i na stos ze mną, bo pyskuję - to ja proponuję zestawić "Harrego Pottera" z "Ziemiomorzem". Wiem, że czasy inne, pogoda inna, sfery cielesne odmienne ze sobą walczą i generalnie nikt w Hogwartcie nie musi się bać wypowiadać swoje imię na głos, ale coś na rzeczy jest i gdzieś się historia zazębia. Po przeczytaniu "Harrego..." po raz pierwszy, uznałam - o, ja głupia ignorantka! - że to plagiat jakiś i świętokradztwo podstępne. Może to główny bohater, a może to tylko fakt, że mam gorączkę i bredzę - bogowie raczą wiedzieć. Tak czy siak - K. Le Guin zawsze warto polecić. Polecam zatem.

:wink:

vixal
Nowy(a)
Posty: 10
Rejestracja: 22 wrz (wt) 2009, 02:00:00

Post autor: vixal » 22 wrz (wt) 2009, 22:01:54

n/c proste ,że władca... ja jestem z tych u których Hary Portek wywołuje te skrajnie negatywne skojarzenia , nie wiem czemu...

Samson
Czasami coś napisze
Czasami coś napisze
Posty: 147
Rejestracja: 15 sie (pt) 2008, 02:00:00

Post autor: Samson » 25 wrz (pt) 2009, 19:52:16

Odkopałeś temat sprzed roku...

maland
Zawsze coś napisze
Zawsze coś napisze
Posty: 775
Rejestracja: 02 lip (czw) 2009, 02:00:00

Post autor: maland » 26 wrz (sob) 2009, 00:20:33

shit happens ;)
przeciez to temat wiecznie zywy :D

ODPOWIEDZ