Zur Zeit will ich ein paar deusche Texte ueber die Werbung mit polnischer Uebersetzung praesentiere. Aber Vorsicht! Zwar kenne ich Deutsch bin aber kein Profi also Lehrer oder was in der Sinne. Das is also so zu sagen eine GmbH


Masz ochote popisać/porozmawiać o reklamie i przy okazji odświeżyć swój niemiecki? Jeśli tak to jesteś we właściwym miejscu.
Na razie chcę przedstawić kilka niemieckich tekstów o reklamie z polskim tłumaczeniem. Tylko uwaga! Chociaż znam niemiecki nie jestem jakimś specem znaczy sie nauczycielem czy coś w tym rodzaju. Można więc powiedzieć że to taka spółka z o.o. Oczywiście wiąże się z tym ryzyko ale możemy też (wszyscy) dużo zyskać. Jeśli podoba Ci się ten projekt poprostu pisz tutaj. Zapraszam do współpracy

DENGLISCH IN DER WERBUNG
"Fahre lebend"
Von Jochen Leffers
Teil eins
Die Werbung fährt zunehmend auf Anglizismen ab. Aber immer weniger Durchschnittsdeutsche verstehen was mit "Nothing between us" oder "Come in and find out" gemeint ist. Schlimmer noch: Die Sprüche erregen keine Aufmerksamkeit.
Anglizismen in der Werbung sind deutschen Konsumenten nicht nur oft unverständlich, sondern lassen sie auch kalt. Das hat die Dortmunder Statistikerin Isabel Kick in ihrer Diplomarbeit herausgefunden. Ihren Ergebnissen zufolge sollten Marketingprofis häufiger auf ihre gute alte Muttersprache zurückgreifen, statt das Publikum mit englischen Slogans zu piesacken.
Bei der Untersuchung testete Isabel Kick zehn Werbesprüche, indem sie den Hautwiderstand von 24 Probanden beim Abspielen maß - ganz ähnlich wie beim Lügendetektor. Deutlich stärkere Gefühlsreaktionen beobachtete sie bei den fünf deutschen Slogans. Dazu zählten "Wir sind da", "Ganz schön clever", "Wenn's um Geld geht", "Geiz ist geil" sowie "Wohnst du noch oder lebst du schon?". Die beiden letzten Sprüche lösten die stärksten Reaktionen aus.
Ein paar englische Brocken reichen nicht
Dagegen perlten die englischen Werbetexte an den Teilnehmern meist ab. Getestet wurden "Fly high, pay low", "Nothing between us", "Designed to make a difference", "Come in and find out" und "Have a break, have a kitkat".
An erster Stelle vermutet Isabel Kick schlichte Verständnisprobleme: "Eine aktuelle Studie der Beratungsfirma Endmark zeigt, dass weniger als die Hälfte der Deutschen englische Werbesprüche richtig übersetzen können", so die Diplomandin. Wenn sie schon nicht nicht korrekt verstanden wird, sollte englischsprachige Werbung wenigstens Aufmerksamkeit erregen, so ihre Arbeitshypothese. Doch die emotionale Bindung gelingt offenbar kaum.
Besonders groß waren die Unterschiede bei jungen Männern und älteren Frauen ohne Abitur - sie reagierten doppelt so heftig auf die deutschen Sprüche. Kick räumt allerdings ein, dass der Hautwiderstand allein noch nicht die Richtung der Reaktion zeigt: "Ob die Leute sich ärgern oder freuen, darüber kann ein Messgerät nichts aussagen."
Anglo-niemiecki w reklamie
Jochen Leffers
"Jedź żyjąc"
część pierwsza
Reklama coraz bardziej szaleje na punkcie anglicyzmów. Rownocześnie przeciętny Niemiec coraz mniej rozumie o co chodzi w "Nothing between us" czy "Come in and find out". Co gorsza hasła te nie przyciągają wcale uwagi.
Anglicyzmy w reklamie są dla niemieckich konsumentów nie tylko często niezrozumiałe, ale nie budzą żadnych emocji. Wykazuje to Isabel Kick, statystyk z Dortmundu, w swojej pracy dyplomowej. Według niej marketerzy powinni częściej używać swojego (starego dobrego) języka ojczystego, zamiast dokuczać publiczności angielskimi sloganami.
W badaniu Isabel Kick testowała 10 haseł reklamowych, w ten sposób że badała opór skórny 24 osób podczas emisji reklam - prawie jak w wykrywaczu kłamstw. Wyraźnie mocniejsze odczucia zaobserwowała przy 5 niemieckich sloganach. Były to "Jesteśmy (tu)", "No całkiem sprytnie", "Kiedy chodzi o pieniądze", "Fajnie być kutwą" oraz "Jeszcze mieszkasz czy już żyjesz?". Dwa ostatnie hasła wywoływały najmocniejsze reakcje.
Kilka angielskich kawałków nie wystarczy
W przeciwieństwie do nich angielskie hasła były częściej "odsiewane". Badano takie jak: "Fly high, pay low", "Nothing between us", "Designed to make a difference", "Come in and find out" i "Have a break, have a kitkat".
Isabel Kick przypuszcza że chodzi przede wszystkim o problemy ze zrozumieniem: "Aktualne badanie firmy kosultingowej Endmark wskazuje, że mniej niż połowa Niemców potrafi prawidłowo przetłumaczyć angielskie slogany" twierdzi autorka. Jeśli nie jest ona nawet prawidłowo rozumiana, "angielska reklama" powinna przynajmniej przyciągać uwagę, zakłada (Kick) w swojej pracy. Jednak wygląda na to, że brak również i takich emocji
Szczególnie duża była różnica wśród młodych meżczyzn i starszych kobiet bez matury - reagowali oni 2x mocniej na hasła niemieckie. Kick zaznacza jednak, że opór skórny sam w sobie nie określa kierunku reakcji: "Tego czy coś ludzi denerwuje albo cieszy, przyrząd mierniczy już nie wykaże."
Teil zwei bald
Was findet Ihr. Is es bei uns aehnlich? Wir alle erinnern uns z.B. Mentos - the Freshmaker, Head n Shoulders - Wash and go. Ist es schon Schnee von gestern oder sehen wir mehr Anglizismen im Vormarsch in polnicher Werbung?
Część druga wkrótce
Co o tym sądzicie. Czy u nas jest podobnie? Wszyscy pamiętamy np. Mentos - the Freshmaker, Head 'n Shoulders - Wash and go. Czy to już historia czy na horyzoncie widzimy więcej anglicyzmów w polskiej reklamie?
http://www.manager-magazin.de/koepfe/ar ... 47,00.html