A ja zagorzały kibic Wisły wspominam ciepło spotkanie z kibicami Legii. Jadę 131, wsiada paru kolesi z gorzałą w ręku (Finlandia!
Niestety autobus był pusty, goście nawaleni, siedli w bezpośredniej bliskości. Nie zdążyłem się zastanowić, czy nie warto wysiąść (na judo trener kiedyś nam powiedział, że jak nie jesteś pewien swego w takich sytuacjach, to najlepiej spadać na szczaw, a kiedy jednak się nie uda, to judo na nic raczej się nie przyda, poza raczej bezpiecznym lądowaniem na glebie - dzięki ćwiczeniom tzw. padów).
No i jeden z kolesi nagle pochylił się w moim kierunku i pyta: Komu kibicujesz? Głupota nie zna granic, więc nie wiem dlaczego odpowiedziałem, że jak to komu, Wiśle, człowieku, Wiśle.
A kolesie zaczęli się smiać i do mnie "dobra dobra, pytamy serio", no to ja, że pewnie, że Legii. I od razu zaczęli nalegać na butelczynę, piątkę przybijać.
Nie cierpię gorzały, więc się antybiotykami wykręciłem, żem ledwo żywy, przeziębiony.
Nie jest chyba z tą Legią tak źle, jak myślałem.
