Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje sie prawdą. /Joseph Goebbels/
Wczoraj miała miejsce mała 'po-filozoficzna' dyskusja wśród której poruszona została kwestia kłamstwa i samego kłamania. Gdy wypowiedziałem się, że ja ja nie kłamię; że zdażyło mi się to parę razy, wywołało to pewne zdziwienie. Poczułem się na swój sposób nieco dziwnie. Postanowiłem zatem zastanowić się jakby czym jest kłamstwo.
Jak dla mnie :
Oszustwo - jest w znacznej mierze przekazaniem nieprawdziwej informacji w celu osiągnięcia jakiejś korzyści; przez podanie innych informacji niż prawdziwe celowo. Kłamstwo jest bardzo temu pochodne aczkolwiek często może być ono mniej poważne w znaczeniu niż oszustwo. Kłamstwo jest przekazaniem np.: odpowiedzi na pytanie wbrew stanu faktycznemu jakichś informacji czy zdania.
Gdy jednak przypatrzymy się dokładnie to prawdziwe kłamstwo i oszustwo ma miejsce kiedy jest w pełni świadome. To bowiem przekazanie czegoś odmiennego od prawny jest powiązane z wyżej wymienionymi postępowaniami. Gdyż w sytuacji gdy powielam zasłyszane kłamstwo sam nie jestem kłamcą gdyż dla mnie ta informacja jest prawdziwa w ujęciu świadomości. Zatem ta świadomość jest wyznacznikiem kłamstwa.
Gdy pytany jestem o cos np.: o stanowisko w danej sprawie i mam swoje zdanie które okazuje się różnić od zdania większości lub też pytającego to tu zgodnym chórem ci co mnie lubią i nie lubią iż tu nie ma wątpliwości w kwestii czy je wypowiem. Choć nie gwarantuje mi to powiedzmy 'zdobycia czyjegoś "lubienia"'. Często bowiem ów zdanie może być 'negatywne' wygłaszam to co w danej kwestii i w danym czasie sądzę. Nie da się ukryć iż takie postępowanie w ujęciu 'socjologicznym' nie pozwala zbyt wielkie profity - tyle że pozwala na zgodność ze sobą samym. Sądzę bowiem, że lepiej jest gdy ktoś polubi nas za jedna prawdę niż za dwadzieścia kłamstw.
Powróćmy jednak do samego kłamania.
Co w sytuacji gdy komuś nie chcemy czegoś powiedzieć? Otóż to proste powiedzieć cokolwiek co nie będzie kłamstwem. Lepszym wyjściem wydaje się 'ucieczka' od tematu typu że : nie chcemy z tą osobą rozmawiać o tym; ta osoba nie znajduje się w kręgu osób którym jesteśmy gotowi to powiedzieć itd. Należy oczywiście pamiętać iż w przyszłości tego samego zachowania możemy oczekiwać od tej osoby w naszym kierunku.
No jasne a co w sytuacji gdy prawda może być bolesna lub krzywdząca? A czy zatem kłamstwo jest mniej krzywdzące? Czasem bowiem to nie sama prawda jest bolesna tylko jej forma i ujęcie.
Łatwo to wszystko pisać ale trudniej to wcielić w życie i w ogóle mało to sensowne.
Zatem pozostaje żyć w świadomości że kogoś oszukujemy; a skoro my to robimy to znaczy, że i nas to może spotykać. zatem jedynym w tej sytuacji pozostaje to patrzeć na wszystko z nieufnością i tworzyć zamknięte koło kłamstwa - wraca do nas to co dajemy a więc same kłamstwa. A czy właściwym czy też rozsądnym jest karmienie się złudnymi słowami jakie usłyszeliśmy tylko dlatego że są miłe lub dla nas wygodne?
Pytań powiązanych można stworzyć całe spisy. Czasem jednak warto zanim nazwie się kogoś 'kłamca' lub tez 'osoba fałszywą' spojrzeć w lustro i zobaczyć czy aby my sami nie napędzamy tej machiny. skoro bowiem my dopuszczamy się tego na tej osobie to prędzej czy później rodzi się w niej naturalny system obronny - zwany brakiem zaufania.
A przecież nie jesteśmy w stanie określić stopnia świadomości kłamstwa danej osoby; nie jesteśmy w stanie z całkowitą pewnością określić czy owe 'kłamstwo' nie było dla kogoś prawdą : zdobyta, wpojoną, na dany czas słuszną.
Kłamstwo powtórzone tysiąc razy niestety w dużej mierze staje się prawdą; a kłamstwo zawsze ukrywa się pośród kilku kłamstwa a ludzka rzeczą jest błąd polegający na jej nie wyłapaniu i nieświadomym przekazaniu.
SeIZe, 02:34, 21.04.2004
[Filozofia] Kłamstwo
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar