W poniedziałkowej Gazecie Wyborczej pojawił się arcyciekawy tekst Wiesława Godzica "Skąd się bierze infotainment".
Informacje o nim otrzymałem od jednego z moich dyplomantów, Biotra Bartosińskiego, który (jako jeden z dwóch) będzie drążył w pracy dyplomowej problem tv informacyjnej.
Kwestia "czystości" serwisów informacyjnych od dziesięciolecie jest przedmiotem sporów rozmaitych przedstawicieli medioznawstwa, także semiologii, badaczy współczesnej kultury.
Oto wybór niektórcy fragmentów z eseju Wiesława Godzica.
Telewizja przede wszystkim informuje, ale też edukuje i bawi - tak myślał ponad 80 lat temu lord Reith, twórca BBC. Ale dziś okazuje się, że z informowaniem ma poważny kłopot.
Orson Welles porównywał telewizję do orzeszków, których nie cierpi, ale bez przerwy się nimi zajada. Amerykańskie nastolatki uczą się, że telewizja to "oko diabła" albo przynajmniej guma do żucia dla oczu. W PRL-u wszyscy wiedzieli, że telewizja kłamie, a dziś, że wciąż jest zwykle mocno upolityczniona. Z drugiej strony telewizja jako instytucja cieszy się największym zaufaniem społecznym i Polacy oglądają jej najwięcej w Europie. To doprawdy zadziwiający paradoks. Jesteśmy blisko momentu, w którym nasze zachowania będą pochodziły nie z doświadczenia rzeczywistości, jak było do tej pory, ale z telewizji. Wzorce telewizyjne zawładną naszym życiem codziennym, Jerzy Kosiński opisał to już w "Wystarczy być". Tym to groźniejsze, że przypomina bardziej model Huxleyowskiego "Nowego wspaniałego świata" niż Orwellowskiego "1984". Ograniczanie wolności staje się dla nas przeźroczyste.
(...)
Era infotainment (połączenie informacji z rozrywką) i infocommercials (informacji z reklamą) już trwa. Kanały są czasem reklamowym dla ogłoszeniodawców decydujących, co pokazać w prime-time'ie.
(...)
Wielu profesorów ze znanych uczelni w USA programowo nie ogląda telewizji, wychowuje dzieci bez telewizora. Od lat 60. happeningi z rytualnym rozwalaniem odbiorników to częsty motyw, w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Karlsruhe poświęcono temu cały dział.
Jednak rodzice, którzy świadomie zrezygnowali z posiadania szklanego ekranu, robią swoim dzieciom krzywdę. Pozbawiają ich tematów rozmów, pretekstów nawiązywania kontaktów w tym wieku. Takie dzieci nie znają pewnych ważnych kodów kulturowych.
Telewizja, która jest współczesną "Biblią pauperum" i uczy, jak działać w konkretnych sytuacjach życiowych, jest jednym z ważniejszych tematów rozmów nastolatków. Nauczyciel, który to lekceważy, stawia się poza grupą, dla której przecież powinien być przewodnikiem. Dochodzi do pogłębiania się przepaści. Upada autorytet nauczycieli, upadają właściwie wszelkie autorytety, jeśli nie odnoszą się do świata młodzieży. A ich świat to gry komputerowe, telewizja i internet. (...)
Cały tekst wkrótce w naszej bazie artykułów.
To kolejny tekst, który wielu z nas wytrąca z dobrego samopoczucia: oto kolejna partia informacji z mediów pozwala nam lepiej zrozumieć, opisać rzeczywistość. Tymczasem obcujemy od kilku już prawie dziesięciolecie z "informacyjnym show", z sytuacja, w której to medią kreują rzeczywistość, a nie ją opisują.
Ale jest jeszcze jedno pytanie. Czy istotnie media są w stanie jeszcze pełnić rolę przekaźnika rzetelnej informacji?
Czy kiedykolwiek człowiek, na różnych etapach rozwoju kultur i cywilizacji był podmiotem tzw. przekazów, komunikatów informacyjnych, czy najczęściej przedmiotem?
Skąd się bierze infotainment
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Ekspert
- Posty: 1223
- Rejestracja: 03 lip (sob) 2004, 02:00:00