Moje wrażenia po imieninowej, sobotniej imprezie, w pubie "Ultimatum":
Było bardzo przyjemnie, zabawnie i wbrew pozorom w cale nie tak nudno, chociaż całość spotkania polegała głownie na siedzeniu, piciu i pogawędkach.
Moje małe narcyzki zajęły się podrywaniem moich nieletnich siostrzyczek, które w cale za bardzo się przed tymi zalotami nie wzbraniały.
Dzięki temu wyniknęło parę zabawnych i sympatycznych sytuacji szczególnie, kiedy do akcji wkraczał nieśmiały, trzymający łapki przy sobie Havoczek.

Po za tym było dożo rozmów o niczym i o czymś tam, ale jakoś żadne mądre wnioski mi się po nich nie nasuwają.
Bardzo miłą niespodzianką, szczególnie dla mnie było przyjście moich starych znajomych, którzy i owszem zostali przeze mnie zaproszeni jednak z wcześniejszych rozmów wynikało, że raczej jest mało prawdopodobne ze się zjawią.
Bardzo mnie ucieszyło ich przybycie kwiatuszki, jakie dostałam i w ogóle troszkę się chyba dzięki nim towarzystwo rozkręciło, chociaż tematy zaczęły coraz bardziej schodzić na erotyczno-seksualne obszary.
No, ale tacy to już jesteśmy młodzi, gniewni, niewyżyci.

