Narzucić można jedynie działanie (lub zakaz działania) zgodnego z czyimś światopoglądem. Samego światopoglądu narzucić się nie da jedynie przy pomocy prawa (do tego potrzebny jest już terror psychiczny, pranie mózgu, a i to na szczęście nie zawsze się udaje).seize pisze:popierając zakaz prawny narzuca się komuś swoje poglądy na daną sprawe; zabraniając tym samym możliwości działania zgodnego z innym światopoglądem, który to dopuszczany jest innymi normami.
Każda ustawa jest jakimś ograniczeniem działania, zgodnego z czyimś światopoglądem. Nie da się inaczej, nie znajdziesz na świecie jednomyślnego społeczeństwa (a nawet jednomyślnej rodziny). Prawo można narzucić jednoosobowo (tyrania), przez wąską, różnie rozumianą elitę społeczeństwa (oligarchia) lub większością głosów reprezentantów społeczeństwa, wybranych w demokratycznych wyborach (demokracja). Nie ma systemu idealnego, niestety od starożytności nikt nie wymyślił niczego lepszego od demokracji. A już na pewno jest to lepsze niż anarchia, w której z założenia wszystko wszystkim wolno. To byłby dopiero chaos i tak naprawdę działało by tu prawo dżungli - każdy forsowałby swoje własne prawo.
I tak, popierając ustawę, niezgodną z Twoimi poglądami, jestem trybikiem w machinie demokratycznej. Jeśli wygrają zwolennicy Twojej opcji, będę rozżalona tak samo jak Ty w sytuacji odwrotnej. Ale jest to sprawiedliwe. Decyduje większość.
Oczywiście pozostaje kwestia dojrzałości demokracji, aktywności społeczeństwa i uczciwości polityków, zmieniających swoje poglądy w zależności od dostępu do "stołków". Jeśli politycy, na których głosowałeś, odchodzą znacząco od programu wyborczego w istotnych dla Ciebie kwestiach - masz prawo mieć poczucie niesprawiedliwości. Natomiast jeśli w ogóle nie głosowałeś - sam sobie odebrałeś prawo do narzekań.