seize pisze:Swoją drogą dużo tu mówisz o wierze na forum i przywiązaniu do niej zatem wiesz jak to jest np. z sakramentem pokuty i rozgrzeszeniem. Kwestia "przebaczenia" wymaga oprócz żalu za grzechy także próby naprawienia krzywd, rzetelnego postanowienia poprawy (cytując ciebie samego : "poprzez wyciągnięcie wniosków ze swojego upadku i swoich słabości (czy, mówiąc inaczej, ale za to wprost, grzechów)"), pokuty i dopiero następuje rozgrzeszenie...
Ale kto ma udzielić rozgrzeszenia? Ty? Nie musisz odpowiadać. Powtarzam też, że nie masz pojęcia czy i w jakim stopniu wyciągnąłem wnioski z zaistniałej sytuacji.
seize pisze:Tak się zastanawiam i sądzę że to chyba nie mi oceniać "żart" - to publika winna "żart" oceniać; bo raczej skoro jego główna część była dla mnie (zasadniczo) niedostępna to rozumiem że nie stanowiłem publiki mającej się z niego [nie wiedzieć zupełnie niby czemu] śmiać i cieszyć.
Nie wiem czy Ty powinieneś oceniać kiepski moim zdaniem żart czy głupią zabawę, ale widzę, że to robisz (mimo, że był on dla Ciebie w "głównej części" "zasadniczo niedostepny").
Dla mnie nie byłeś jego targetem. Czasami jest tak, że jest się nie tylko twórcą i tworzywem, ale jeszcze i publicznością w jednym.
Poza tym zrozumienie żartu, a ocena jego "fajności" czy "kiepskości" to też dwie różne sprawy.
Podsumowując
(1) dziwisz się moim wyjaśnieniom, jak byś je pierwszy raz słyszał, a tak nie jest; co więcej, wydawało mi się, że nasza rozmowa w górach wyjaśniła istotę sprawy;
(2) próbujesz żyć przeszłością w relacji ze mną (a może nawet ją swoiście rozgrywać) i to jest Twoje prawo, choć tak jak napisałem rozpamiętywanie i przeżywanie na nowo starych akcji, kiepskich akcji - moim zdaniem - nie tylko niczemu dobremu nie służy, ale dodatkowo niszczy teraźniejszość i przyszłość;
(3) zauważam, że z jednej strony trochę Ci zazrdroszę, że nie masz większych problemów, z drugiej strony (szczerze!) życzę Ci, żebyś tylko takie (w sensie: nie większe) problemy w swoim życiu spotykał.
Wydawało mi się, że rozumiem Twoje rozgoryczenie i zawód, ale chyba jednak nie jest mi to dane. Dla mnie sprawa jest zamknięta i nie zamierzam już o niej pisać.