Czy wiecie, że....
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Wyrocznia WSR
- Posty: 11594
- Rejestracja: 11 mar (pt) 2005, 01:00:00
..., że
Wygrał w totka, nie zgłasza się po 7 mln zł.
Osoba, która ponad dwa tygodnie temu prawidłowo wytypowała liczby w losowaniu toto lotka, wciąż nie zgłosiła się po odbiór nagrody - poinformowała telewizja TVN24. Do wzięcia jest 7 311 274,8 zł.
Zwycięski kupon został złożony w kolekturze w Michałowie koło Białegostoku, a wytypowane liczby to: 4, 16, 33, 40, 45 i 47.
Pewne jest, że szczęśliwym zwycięzcą nie jest mieszkaniec Michałowa - informuje TVN24. Na początku lipca w tej okolicy odbywały się regaty, na które przybyło wiele osób z Polski i zza granicy.
Wygrał w totka, nie zgłasza się po 7 mln zł.
Osoba, która ponad dwa tygodnie temu prawidłowo wytypowała liczby w losowaniu toto lotka, wciąż nie zgłosiła się po odbiór nagrody - poinformowała telewizja TVN24. Do wzięcia jest 7 311 274,8 zł.
Zwycięski kupon został złożony w kolekturze w Michałowie koło Białegostoku, a wytypowane liczby to: 4, 16, 33, 40, 45 i 47.
Pewne jest, że szczęśliwym zwycięzcą nie jest mieszkaniec Michałowa - informuje TVN24. Na początku lipca w tej okolicy odbywały się regaty, na które przybyło wiele osób z Polski i zza granicy.
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
... że w wypadku polskiego autokaru pod Grenoble zginęło 24 (co najmniej 26 - wg TVP3) pielgrzymów
źródło : Onet.pl/TVN 24/TVP3
... że w Rosji napastnicy z metalowymi rurami napadli na obrońców środowiska na Syberii (protestujących przeciw przetwarzaniu odpadów nuklearnych w zakładach chemicznych) pozbawiając jednego z nich życia.
źródło : Gazeta.pl/PAP
źródło : Onet.pl/TVN 24/TVP3
... że w Rosji napastnicy z metalowymi rurami napadli na obrońców środowiska na Syberii (protestujących przeciw przetwarzaniu odpadów nuklearnych w zakładach chemicznych) pozbawiając jednego z nich życia.
źródło : Gazeta.pl/PAP
-
- Wyrocznia WSR
- Posty: 11594
- Rejestracja: 11 mar (pt) 2005, 01:00:00
..., że Romowie handlują w Szwecji polskimi złodziejami?
"Gazeta Wyborcza": Gang polskich Romów masowo werbuje Polaków do pracy w Szwecji. Na miejscu każe im okradać sklepy i mieszkania. Kto nie chce "jumać", jest torturowany - ustalili reporterzy TVN "Uwaga".
Gangsterzy dają oferty pracy w internecie i polskich gazetach. Szukają ludzi przez naganiaczy, którzy penetrują bary i wiejskie dyskoteki, głównie w zachodniej Polsce. Mężczyznom obiecują pracę na budowach, kobietom - przy dzieciach. Oferują transport, wyżywienie i mieszkanie gratis. Znajomość języka niepotrzebna.
- Z początku wszystko fajnie - opowiada Jacek, Polak ze Sztokholmu. - Tydzień, dwa taka osoba sprząta Romom domy albo buduje któremuś willę. Zabierają paszport - że niby potrzebny do wynajęcia mieszkania. Naprawdę lokują ludzi na dziko, w lokalach socjalnych, które dostają od państwa. I parę złotych takiej osobie jeszcze podrzucają: masz zaliczkę, wyślij rodzinie do Polski. Z chwilą pożyczki zaczyna się problem: odsetki rosną, ale oddasz szybciej, jeśli pojedziesz z nami dziś do sklepu. Robią zakupy, a przy okazji: weź to, schowaj do kieszeni. Potem jest tak: fajnie wziąłeś, ale źle to zrobiłeś. I zaczyna się szkolenie: jak odpinać alarmy, jak obserwować innych klientów, żeby nie zauważyli. Człowiek idzie już na maksa kraść, bo jest winien pieniądze. A nie odpracuje nigdy, bo dług rośnie.
Gangsterzy zgarniają ponad 90 proc. łupu. Kto chce się wycofać, tego biją, przypalają papierosami, łamią mu palce. Posłusznych też pilnują, śledzą w czasie kradzieży. Gdy któryś wpadnie, przychodzą jako widzowie na proces - żeby nie sypał. Kto obciąży gang, tego po wyjściu zza krat wywożą w nieznane. Jacek mówi, że słyszał nawet o zabójstwach.
34-letni Paweł F. z Rawicza miał dość. Zawieziony przez gangsterów pod supermarket w Malmoe, zamiast kraść, oddał się w ręce ochrony i policji. Na posterunku był bezpieczny. Gdy dotarło do niego, że wkrótce wyjdzie na wolność, a tam już będą czekali gangsterzy - powiesił się.
Śmierć w areszcie ogłoszona na policyjnej konferencji prasowej zainteresowała miejscowych dziennikarzy. - Odkryliśmy handel polskimi złodziejami na dużą skalę - mówi Joakim Palmkvist z gazety "Sydsvenskan".
- W mieście działają grupy, które wykorzystują setki ludzi jako niewolników do przestępstw - przyznaje Henrik Malmkvist, szef wydziału kryminalnego policji z Malmoe. - Wiemy o podobnych gangach w Sztokholmie i Goeteborgu. Wykorzystują biednych, niewykształconych ludzi z Polski, którzy nie byli za granicą. Ze strachu robią, co im się każe. To rozbudowana sieć, trudna do rozpracowania. Na szczycie stoją potężni gangsterzy, mieszkańcy Szwecji pochodzenia polskiego. Według Malmkvista, w Malmoe jest pięć takich "rodzin" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Po wielomiesięcznym śledztwie reporterzy TVN "Uwaga!" dotarli do organizatorów procederu i ich ofiar. Co odkryli - oglądaj dziś o 19.50 w TVN "Uwaga!"
Za: Onet.pl
"Gazeta Wyborcza": Gang polskich Romów masowo werbuje Polaków do pracy w Szwecji. Na miejscu każe im okradać sklepy i mieszkania. Kto nie chce "jumać", jest torturowany - ustalili reporterzy TVN "Uwaga".
Gangsterzy dają oferty pracy w internecie i polskich gazetach. Szukają ludzi przez naganiaczy, którzy penetrują bary i wiejskie dyskoteki, głównie w zachodniej Polsce. Mężczyznom obiecują pracę na budowach, kobietom - przy dzieciach. Oferują transport, wyżywienie i mieszkanie gratis. Znajomość języka niepotrzebna.
- Z początku wszystko fajnie - opowiada Jacek, Polak ze Sztokholmu. - Tydzień, dwa taka osoba sprząta Romom domy albo buduje któremuś willę. Zabierają paszport - że niby potrzebny do wynajęcia mieszkania. Naprawdę lokują ludzi na dziko, w lokalach socjalnych, które dostają od państwa. I parę złotych takiej osobie jeszcze podrzucają: masz zaliczkę, wyślij rodzinie do Polski. Z chwilą pożyczki zaczyna się problem: odsetki rosną, ale oddasz szybciej, jeśli pojedziesz z nami dziś do sklepu. Robią zakupy, a przy okazji: weź to, schowaj do kieszeni. Potem jest tak: fajnie wziąłeś, ale źle to zrobiłeś. I zaczyna się szkolenie: jak odpinać alarmy, jak obserwować innych klientów, żeby nie zauważyli. Człowiek idzie już na maksa kraść, bo jest winien pieniądze. A nie odpracuje nigdy, bo dług rośnie.
Gangsterzy zgarniają ponad 90 proc. łupu. Kto chce się wycofać, tego biją, przypalają papierosami, łamią mu palce. Posłusznych też pilnują, śledzą w czasie kradzieży. Gdy któryś wpadnie, przychodzą jako widzowie na proces - żeby nie sypał. Kto obciąży gang, tego po wyjściu zza krat wywożą w nieznane. Jacek mówi, że słyszał nawet o zabójstwach.
34-letni Paweł F. z Rawicza miał dość. Zawieziony przez gangsterów pod supermarket w Malmoe, zamiast kraść, oddał się w ręce ochrony i policji. Na posterunku był bezpieczny. Gdy dotarło do niego, że wkrótce wyjdzie na wolność, a tam już będą czekali gangsterzy - powiesił się.
Śmierć w areszcie ogłoszona na policyjnej konferencji prasowej zainteresowała miejscowych dziennikarzy. - Odkryliśmy handel polskimi złodziejami na dużą skalę - mówi Joakim Palmkvist z gazety "Sydsvenskan".
- W mieście działają grupy, które wykorzystują setki ludzi jako niewolników do przestępstw - przyznaje Henrik Malmkvist, szef wydziału kryminalnego policji z Malmoe. - Wiemy o podobnych gangach w Sztokholmie i Goeteborgu. Wykorzystują biednych, niewykształconych ludzi z Polski, którzy nie byli za granicą. Ze strachu robią, co im się każe. To rozbudowana sieć, trudna do rozpracowania. Na szczycie stoją potężni gangsterzy, mieszkańcy Szwecji pochodzenia polskiego. Według Malmkvista, w Malmoe jest pięć takich "rodzin" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Po wielomiesięcznym śledztwie reporterzy TVN "Uwaga!" dotarli do organizatorów procederu i ich ofiar. Co odkryli - oglądaj dziś o 19.50 w TVN "Uwaga!"
Za: Onet.pl
-
- Wyrocznia WSR
- Posty: 11594
- Rejestracja: 11 mar (pt) 2005, 01:00:00
Maria Kaczyńska ma ratować wizerunek męża
"Życie Warszawy": Jednym z głównych punktów strategii ratunkowej dla prezydenta, którą ma w Pałacu Namiestnikowskim realizować nowy prezydencki minister, jest uaktywnienie Marii Kaczyńskiej.
Do tej pory pani prezydentowa była raczej mało widoczna. Michał Kamiński, dotychczasowy eurodeputowany PiS, który przedwczoraj odebrał od Lecha Kaczyńskiego nominację na prezydenckiego ministra, chce to jednak zmienić. Chce uaktywnić Marię Kaczyńską i częściej ją pokazywać.
Jak się dowiaduje stołeczny dziennik, uczynienie z małżonki głowy państwa jednego z głównych jego atutów w walce o odzyskiwanie sympatii wyborców, jest jednym z najważniejszych punktów jego strategii, która ma dać Lechowi Kaczyńskiemu poprawę notowań i przywrócić szanse na reelekcję w wyborach prezydenckich za trzy lata.
Na temat roli, jaką prezydentowa ma odgrywać w strategii, Kamiński nie chce rozmawiać. Pierwsze efekty można jednak było zaobserwować już wczoraj. Pierwsza dama odwiedziła czworaczki, które urodziły się w jednej z warszawskich klinik. Klaudii, Sylwii, Kamilowi i Mateuszowi podarowała w prezencie pamiątkowe srebrne łyżeczki z wygrawerowanymi ich imionami. Wcześniej, rodzicom czworaczków Kancelaria Prezydenta zaoferowała na czas pobytu dzieci w szpitalu możliwość zamieszkania w hotelu kancelarii.
- Uaktywnienie prezydentowej, to świetny pomysł - ocenia Joanna Gepfert, specjalistka od kreowania wizerunku osób publicznych. Według niej, Maria Kaczyńska ma wiele atutów, które z powodzeniem można bardziej wykorzystać do zmiany wizerunku prezydenta. Jej inicjatywy spotykały się z przychylnością wielu środowisk.
Kaczyńska włada czterema językami obcymi. Nawiązała dobry kontakt z żoną prezydenta Busha. Dobrze daje sobie radę na dyplomatycznych salonach, co prezydent zresztą już wykorzystywał. Na początku kadencji kilka razy wysyłał żonę na zagraniczne uroczystości, jako swojego specjalnego wysłannika.
Zdaniem Gepfert, prezydentowa pokazuje i podkreśla otwarty charakter męża, a tego właśnie najbardziej potrzeba obecnie prezydentowi. - Ludzie oczekują, że głowa państwa będzie godziła ludzi o różnych poglądach i będzie pełnić rolę mediatora. Maria Kaczyńska może tu bardzo pomóc - ocenia rozmówczyni gazety.
Co jeszcze zamierza zmienić w Kancelarii Prezydenta nowo powołany minister? - Mam wiele pomysłów, które już w najbliższym czasie chciałbym zacząć wcielać w życie - mówi wyłącznie dla "Życia Warszawy". Jego zdaniem, głównym problemem prezydentury Lecha Kaczyńskiego jest brak informacji na temat jego działań.
- I to właśnie chciałbym zmienić, bo to jest naprawdę najlepszy prezydent, jakiego Polska miała po 1989 r. Pan prezydent robi bardzo dużo. Począwszy od polityki zagranicznej, która jest tak mocno krytykowana, a prezydent ma na tym polu ogromne sukcesy. Polska ma teraz lepszą pozycję jak kilka lat temu. Widać to choćby po liczbie i randze ważnych wizyt zagranicznych, które odbywają do Polski światowi przywódcy. Aż po jego działalność na niwie legislacyjnej. Moim zadaniem będzie informowanie o tej ciężkiej pracy prezydenta - dodaje Kamiński.
Za: Onet.pl
"Życie Warszawy": Jednym z głównych punktów strategii ratunkowej dla prezydenta, którą ma w Pałacu Namiestnikowskim realizować nowy prezydencki minister, jest uaktywnienie Marii Kaczyńskiej.
Do tej pory pani prezydentowa była raczej mało widoczna. Michał Kamiński, dotychczasowy eurodeputowany PiS, który przedwczoraj odebrał od Lecha Kaczyńskiego nominację na prezydenckiego ministra, chce to jednak zmienić. Chce uaktywnić Marię Kaczyńską i częściej ją pokazywać.
Jak się dowiaduje stołeczny dziennik, uczynienie z małżonki głowy państwa jednego z głównych jego atutów w walce o odzyskiwanie sympatii wyborców, jest jednym z najważniejszych punktów jego strategii, która ma dać Lechowi Kaczyńskiemu poprawę notowań i przywrócić szanse na reelekcję w wyborach prezydenckich za trzy lata.
Na temat roli, jaką prezydentowa ma odgrywać w strategii, Kamiński nie chce rozmawiać. Pierwsze efekty można jednak było zaobserwować już wczoraj. Pierwsza dama odwiedziła czworaczki, które urodziły się w jednej z warszawskich klinik. Klaudii, Sylwii, Kamilowi i Mateuszowi podarowała w prezencie pamiątkowe srebrne łyżeczki z wygrawerowanymi ich imionami. Wcześniej, rodzicom czworaczków Kancelaria Prezydenta zaoferowała na czas pobytu dzieci w szpitalu możliwość zamieszkania w hotelu kancelarii.
- Uaktywnienie prezydentowej, to świetny pomysł - ocenia Joanna Gepfert, specjalistka od kreowania wizerunku osób publicznych. Według niej, Maria Kaczyńska ma wiele atutów, które z powodzeniem można bardziej wykorzystać do zmiany wizerunku prezydenta. Jej inicjatywy spotykały się z przychylnością wielu środowisk.
Kaczyńska włada czterema językami obcymi. Nawiązała dobry kontakt z żoną prezydenta Busha. Dobrze daje sobie radę na dyplomatycznych salonach, co prezydent zresztą już wykorzystywał. Na początku kadencji kilka razy wysyłał żonę na zagraniczne uroczystości, jako swojego specjalnego wysłannika.
Zdaniem Gepfert, prezydentowa pokazuje i podkreśla otwarty charakter męża, a tego właśnie najbardziej potrzeba obecnie prezydentowi. - Ludzie oczekują, że głowa państwa będzie godziła ludzi o różnych poglądach i będzie pełnić rolę mediatora. Maria Kaczyńska może tu bardzo pomóc - ocenia rozmówczyni gazety.
Co jeszcze zamierza zmienić w Kancelarii Prezydenta nowo powołany minister? - Mam wiele pomysłów, które już w najbliższym czasie chciałbym zacząć wcielać w życie - mówi wyłącznie dla "Życia Warszawy". Jego zdaniem, głównym problemem prezydentury Lecha Kaczyńskiego jest brak informacji na temat jego działań.
- I to właśnie chciałbym zmienić, bo to jest naprawdę najlepszy prezydent, jakiego Polska miała po 1989 r. Pan prezydent robi bardzo dużo. Począwszy od polityki zagranicznej, która jest tak mocno krytykowana, a prezydent ma na tym polu ogromne sukcesy. Polska ma teraz lepszą pozycję jak kilka lat temu. Widać to choćby po liczbie i randze ważnych wizyt zagranicznych, które odbywają do Polski światowi przywódcy. Aż po jego działalność na niwie legislacyjnej. Moim zadaniem będzie informowanie o tej ciężkiej pracy prezydenta - dodaje Kamiński.
Za: Onet.pl
-
- Ekspert
- Posty: 1880
- Rejestracja: 17 lut (pt) 2006, 01:00:00
....że mozliwe ze jarmark europa, gdzie jest skupisko nielegalnych imigrantow, brudnych interesow i nielegalnego handlu najprawdopodobniej zostanie na swoim miejscu....
takie jaja, to tylko u nas
- Być może, żeby zdążyć ze stadionem na 2011 rok, trzeba będzie zrezygnować z rozbiórki Stadionu Dziesięciolecia, a nowy stadion postawić obok – zapowiada Michał Borowski, który właśnie zaczął pracę w Ministerstwie Sportu nad przygotowaniami do Euro 2012.
Borowski przygląda się konkursowi architektonicznemu na Stadion Narodowy, który – według założeń – ma powstać na miejscu Stadionu Dziesięciolecia.
- Jest wiele przesłanek, by unieważnić ten konkurs. Być może nie dojdzie też do rozbiórki Stadionu Dziesięciolecia. Trzeba przemyśleć, czy nie zostawić go jako elementu krajobrazowego, a nowego stadionu nie zbudować obok – mówi Borowski.
Chodzi o to, że wywózka gruzu ze starego stadionu zajmie aż pół roku. Według Borowskiego: „nie ma mowy, by stadion był gotowy na 2010 rok, jak wymaga UEFA”.
takie jaja, to tylko u nas
- Być może, żeby zdążyć ze stadionem na 2011 rok, trzeba będzie zrezygnować z rozbiórki Stadionu Dziesięciolecia, a nowy stadion postawić obok – zapowiada Michał Borowski, który właśnie zaczął pracę w Ministerstwie Sportu nad przygotowaniami do Euro 2012.
Borowski przygląda się konkursowi architektonicznemu na Stadion Narodowy, który – według założeń – ma powstać na miejscu Stadionu Dziesięciolecia.
- Jest wiele przesłanek, by unieważnić ten konkurs. Być może nie dojdzie też do rozbiórki Stadionu Dziesięciolecia. Trzeba przemyśleć, czy nie zostawić go jako elementu krajobrazowego, a nowego stadionu nie zbudować obok – mówi Borowski.
Chodzi o to, że wywózka gruzu ze starego stadionu zajmie aż pół roku. Według Borowskiego: „nie ma mowy, by stadion był gotowy na 2010 rok, jak wymaga UEFA”.
-
- Wyrocznia WSR
- Posty: 11594
- Rejestracja: 11 mar (pt) 2005, 01:00:00
Pewien analityk komputerowy twierdzi, że odkrył zupełnie nowe postaci na słynnym obrazie Leonarda Da Vinci "Ostatnia Wieczerza" nakładając na siebie oryginalny obraz oraz jego lustrzane odbicie.
Slavisa Pesci poinformował podczas konferencji prasowej w Mediolanie, że po nałożeniu na siebie dwóch obrazów, postaci siedzące na krańcach stołu przybierają wygląd rycerzy, natomiast w ramionach jednej z postaci stojących bliżej środka pojawia się niemowlę.
- Wpadłem na pomysł, aby wydrukować na przezroczystej folii lustrzany obraz "Ostatniej Wieczerzy" i nałożyć go na wydruk oryginału. Wynikiem tego zabiegu jest zupełnie nowy obraz z innymi postaciami, powiedział badacz amator.
Odkrycie informatyka budzi sceptycyzm Alessandro Vezzosiego - dyrektora muzeum Leonarda Da Vinci w Toskanii – który uważa, że po kilkuset latach wyrazistość obrazu uległa tak znacznemu pogorszeniu, iż wyciąganie jakichkolwiek wiążących wniosków na temat takich manipulacji jest bardzo trudne.
Za: Onet.pl
Slavisa Pesci poinformował podczas konferencji prasowej w Mediolanie, że po nałożeniu na siebie dwóch obrazów, postaci siedzące na krańcach stołu przybierają wygląd rycerzy, natomiast w ramionach jednej z postaci stojących bliżej środka pojawia się niemowlę.
- Wpadłem na pomysł, aby wydrukować na przezroczystej folii lustrzany obraz "Ostatniej Wieczerzy" i nałożyć go na wydruk oryginału. Wynikiem tego zabiegu jest zupełnie nowy obraz z innymi postaciami, powiedział badacz amator.
Odkrycie informatyka budzi sceptycyzm Alessandro Vezzosiego - dyrektora muzeum Leonarda Da Vinci w Toskanii – który uważa, że po kilkuset latach wyrazistość obrazu uległa tak znacznemu pogorszeniu, iż wyciąganie jakichkolwiek wiążących wniosków na temat takich manipulacji jest bardzo trudne.
Za: Onet.pl
-
- Wyrocznia WSR
- Posty: 11594
- Rejestracja: 11 mar (pt) 2005, 01:00:00
Czy tp prawda, że kobiety – gaduły?
Dama, która nie milknie ani na chwilę, to jeden ze stereotypów kultury masowej
Bohaterka niezliczonych dowcipów, gagów komediowych i piosenek, nieznośna papla niedopuszczająca mężczyzny do głosu, to jedynie mit – wykazały badania naukowe.
Wbrew stereotypom, a nawet przekonaniom wielu naukowców, kobiety wcale nie mówią więcej niż mężczyźni.
Pierwsze poważne badania naukowe nad damską gadatliwością wykazały, że przedstawiciele obu płci są tak samo skłonni do irytującego trajkotania. Statystyczna kobieta wypowiada dziennie 16 215 słów, statystyczny mężczyzna 15 669 – różnica tak mała, że trudno uznać ją za istotną.
Panowie są bardziej skłonni popadać w skrajności: to wśród nich znalazły się zarówno osoby najbardziej gadatliwe, jak i najbardziej małomówne. Zajęli trzy pierwsze miejsca wśród osób badanych pod kątem liczby wypowiadanych dziennie słów: rekordzista osiągnął poziom 47 tysięcy. Najbardziej gadatliwa kobieta była dopiero na czwartym miejscu – z wynikiem 40 tysięcy słów dziennie. Na przeciwnym końcu tego kontinuum znalazł się mężczyzna wypowiadający w ciągu dnia zaledwie 500 słów. Dziewięciu panów i tylko cztery panie znalazły się w grupie osób, od których można usłyszeć poniżej 2 tysięcy słów.
Zważywszy, że średnia wynosi około 16 tysięcy słów dziennie, osoby mówiące z szybkością 120 słów na minutę – tak czyta wiadomości prezenter BBC Huw Edwards – powinny przestać mówić już po dwóch godzinach i pozostałe 15 godzin czuwania spędzić w milczeniu. Vicky Pollard, jedna z bohaterek serialu "Mała Brytania", wyrzuca się z siebie słowa w tempie 330 na minutę i zaliczyłaby średnią liczbę słów w ciągu 49 minut!
Badania przeprowadzone przez zespół naukowców z University of Arizona obaliły przekonanie popularne także w kręgach naukowych. W wydanej w ubiegłym roku książce "The Female Brain" ("Kobiecy mózg") autorstwa pani Louann Brizendine, neurobiologa z University of California w San Francisco, znalazła się informacja, że kobiety wypowiadają dziennie średnio około 20 tysięcy słów, a mężczyźni – około 7 tysięcy. Te same liczby pojawiały się często w mediach, cytowali je nawet fachowcy w poradniach małżeńskich.
Jamie Pennebaker, profesor psychologii na University of Texas, bardzo się zdziwił ujrzawszy te dane. Naukowiec, który od dawna zajmuje się różnicami w wykorzystaniu języka przez kobiety i mężczyzn, nigdy nie zauważył aż tak istotnych różnic.
Profesor Pennebaker dysponował już "dowodami rzeczowymi" niezbędnymi do dokładnego zbadania sprawy – miał nagrania niemal 400 studentów obojga płci, zebrane w latach 1998-2004. Wziął zatem do pomocy swego byłego studenta Matthiasa Mehla z University of Arizona i przeanalizował zgromadzony materiał. Już we wcześniej przeprowadzonych badaniach prof. Pennebaker i dr Mehl poprosili pięć grup studentów w USA i Meksyku o noszenie mikrofonów nagrywających wszystko, co mówili w ciągu dnia. Badanym powiedziano, że urządzenie nagrywa wybrane losowo fragmenty rozmów, w rzeczywistości nagrywało ono regularnie po 30 sekund w określonych odstępach czasu.
Eksperyment nie wykazał znaczącej różnicy między liczbą słów wypowiadanych przez mężczyzn i kobiety. – Niezależnie od popularnych poglądów okazuje się, że ten stereotyp jest fałszywy – mówi prof. Pennebaker. – Najciekawsze w tym badaniu jest właśnie to, że nie znaleźliśmy w zasadzie żadnych różnic. Rzadko zdarza się, że tyle zainteresowania wywołują badania, które nic nie wykazały. Rzecz w tym, że obaliliśmy przekonanie będące częścią kultury masowej.
Profesor zaznacza, że wszystkie badane osoby były studentami, nie można więc wykluczyć, że w starszych grupach wiekowych sprawa wygląda nieco inaczej – on sam jednak uważa to za mało prawdopodobne. – Kto wie, może mężczyźni, którzy osiągnęli wiek 30 czy 40 lat, mają już mniej do powiedzenia? – mówi naukowiec. – Jednak nie wydaje mi się, żeby tak było.
Skąd zatem taka trwałość stereotypu o "gadatliwych kobietach"? Być może wynika on z różnic w sposobie, w jaki wypowiadają się obie płcie. – Mamy dowody na to, że kobiety używają znacznie więcej zaimków osobowych, takich jak "on", "ona", "ja", natomiast mężczyźni częściej wyrażają się bezosobowo – zauważa profesor. – To sugeruje, że panie częściej mówią o ludziach, panowie zaś o przedmiotach i zjawiskach. Istnieją także dowody, że w konfliktach małżeńskich mężczyźni częściej mają tendencję do milczenia, a kobiety... mówią dużo.
Za : Onet.pl
Dama, która nie milknie ani na chwilę, to jeden ze stereotypów kultury masowej
Bohaterka niezliczonych dowcipów, gagów komediowych i piosenek, nieznośna papla niedopuszczająca mężczyzny do głosu, to jedynie mit – wykazały badania naukowe.
Wbrew stereotypom, a nawet przekonaniom wielu naukowców, kobiety wcale nie mówią więcej niż mężczyźni.
Pierwsze poważne badania naukowe nad damską gadatliwością wykazały, że przedstawiciele obu płci są tak samo skłonni do irytującego trajkotania. Statystyczna kobieta wypowiada dziennie 16 215 słów, statystyczny mężczyzna 15 669 – różnica tak mała, że trudno uznać ją za istotną.
Panowie są bardziej skłonni popadać w skrajności: to wśród nich znalazły się zarówno osoby najbardziej gadatliwe, jak i najbardziej małomówne. Zajęli trzy pierwsze miejsca wśród osób badanych pod kątem liczby wypowiadanych dziennie słów: rekordzista osiągnął poziom 47 tysięcy. Najbardziej gadatliwa kobieta była dopiero na czwartym miejscu – z wynikiem 40 tysięcy słów dziennie. Na przeciwnym końcu tego kontinuum znalazł się mężczyzna wypowiadający w ciągu dnia zaledwie 500 słów. Dziewięciu panów i tylko cztery panie znalazły się w grupie osób, od których można usłyszeć poniżej 2 tysięcy słów.
Zważywszy, że średnia wynosi około 16 tysięcy słów dziennie, osoby mówiące z szybkością 120 słów na minutę – tak czyta wiadomości prezenter BBC Huw Edwards – powinny przestać mówić już po dwóch godzinach i pozostałe 15 godzin czuwania spędzić w milczeniu. Vicky Pollard, jedna z bohaterek serialu "Mała Brytania", wyrzuca się z siebie słowa w tempie 330 na minutę i zaliczyłaby średnią liczbę słów w ciągu 49 minut!
Badania przeprowadzone przez zespół naukowców z University of Arizona obaliły przekonanie popularne także w kręgach naukowych. W wydanej w ubiegłym roku książce "The Female Brain" ("Kobiecy mózg") autorstwa pani Louann Brizendine, neurobiologa z University of California w San Francisco, znalazła się informacja, że kobiety wypowiadają dziennie średnio około 20 tysięcy słów, a mężczyźni – około 7 tysięcy. Te same liczby pojawiały się często w mediach, cytowali je nawet fachowcy w poradniach małżeńskich.
Jamie Pennebaker, profesor psychologii na University of Texas, bardzo się zdziwił ujrzawszy te dane. Naukowiec, który od dawna zajmuje się różnicami w wykorzystaniu języka przez kobiety i mężczyzn, nigdy nie zauważył aż tak istotnych różnic.
Profesor Pennebaker dysponował już "dowodami rzeczowymi" niezbędnymi do dokładnego zbadania sprawy – miał nagrania niemal 400 studentów obojga płci, zebrane w latach 1998-2004. Wziął zatem do pomocy swego byłego studenta Matthiasa Mehla z University of Arizona i przeanalizował zgromadzony materiał. Już we wcześniej przeprowadzonych badaniach prof. Pennebaker i dr Mehl poprosili pięć grup studentów w USA i Meksyku o noszenie mikrofonów nagrywających wszystko, co mówili w ciągu dnia. Badanym powiedziano, że urządzenie nagrywa wybrane losowo fragmenty rozmów, w rzeczywistości nagrywało ono regularnie po 30 sekund w określonych odstępach czasu.
Eksperyment nie wykazał znaczącej różnicy między liczbą słów wypowiadanych przez mężczyzn i kobiety. – Niezależnie od popularnych poglądów okazuje się, że ten stereotyp jest fałszywy – mówi prof. Pennebaker. – Najciekawsze w tym badaniu jest właśnie to, że nie znaleźliśmy w zasadzie żadnych różnic. Rzadko zdarza się, że tyle zainteresowania wywołują badania, które nic nie wykazały. Rzecz w tym, że obaliliśmy przekonanie będące częścią kultury masowej.
Profesor zaznacza, że wszystkie badane osoby były studentami, nie można więc wykluczyć, że w starszych grupach wiekowych sprawa wygląda nieco inaczej – on sam jednak uważa to za mało prawdopodobne. – Kto wie, może mężczyźni, którzy osiągnęli wiek 30 czy 40 lat, mają już mniej do powiedzenia? – mówi naukowiec. – Jednak nie wydaje mi się, żeby tak było.
Skąd zatem taka trwałość stereotypu o "gadatliwych kobietach"? Być może wynika on z różnic w sposobie, w jaki wypowiadają się obie płcie. – Mamy dowody na to, że kobiety używają znacznie więcej zaimków osobowych, takich jak "on", "ona", "ja", natomiast mężczyźni częściej wyrażają się bezosobowo – zauważa profesor. – To sugeruje, że panie częściej mówią o ludziach, panowie zaś o przedmiotach i zjawiskach. Istnieją także dowody, że w konfliktach małżeńskich mężczyźni częściej mają tendencję do milczenia, a kobiety... mówią dużo.
Za : Onet.pl
-
- Loża WSR
- Posty: 7525
- Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00
W Japonii wyprodukowano grę komputerową dzięki której - jak twierdzą jej twórcy - użytkownik może wzmocnić mięśnie twarzy, aby mieć urzekający uśmiech i bogatszą mimikę.
Gra znalazła się w sprzedaży na japońskim rynku w ubiegłym tygodniu. "Face Training" sprzedawana jest z kamerą cyfrową dopasowaną do przenośnej konsoli Nintendo DS. Konsola ta wyposażona jest w dwa wyświetlacze. Na jednym z nich gracz widzi przekazany z kamery obraz swojej własnej twarzy, na drugim twarz wirtualnego trenera który instruuje go, co ma robić. Polecenia przypominają te wydawane przez instruktorów aerobiku - "Otwórz szeroko buzię, wytrzymaj, raz, dwa, trzy, cztery".
Szesnaście ćwiczeń, trwających od dwóch do 10 minut wymyślonych zostało przez japońskiego "specjalistę do spraw piękna" Fumiko Inudo. Producent zaleca, aby jednorazowo nie grać dłużej niż 15 minut.
(Zrodlo: wp.pl/PAP)
Gra znalazła się w sprzedaży na japońskim rynku w ubiegłym tygodniu. "Face Training" sprzedawana jest z kamerą cyfrową dopasowaną do przenośnej konsoli Nintendo DS. Konsola ta wyposażona jest w dwa wyświetlacze. Na jednym z nich gracz widzi przekazany z kamery obraz swojej własnej twarzy, na drugim twarz wirtualnego trenera który instruuje go, co ma robić. Polecenia przypominają te wydawane przez instruktorów aerobiku - "Otwórz szeroko buzię, wytrzymaj, raz, dwa, trzy, cztery".
Szesnaście ćwiczeń, trwających od dwóch do 10 minut wymyślonych zostało przez japońskiego "specjalistę do spraw piękna" Fumiko Inudo. Producent zaleca, aby jednorazowo nie grać dłużej niż 15 minut.
(Zrodlo: wp.pl/PAP)
-
- Loża WSR
- Posty: 7154
- Rejestracja: 10 cze (pt) 2005, 02:00:00
-
- Loża WSR
- Posty: 7154
- Rejestracja: 10 cze (pt) 2005, 02:00:00
-
- Bywalec
- Posty: 385
- Rejestracja: 10 gru (sob) 2005, 01:00:00