Nic nie głoszę po żadnej szkole. Co to za jakieś sianie wrogiej propagandy pani przewodnicząco ?Martusia B pisze:a to Sławko no! pojechał do Londyn pracy szukać?(jak to Happy głosi po szkole
)
A co! Czasem trzeba... (Londyn)
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
Martusia B
- Ekspert

- Posty: 1312
- Rejestracja: 06 lip (pt) 2007, 02:00:00
-
Martusia B
- Ekspert

- Posty: 1312
- Rejestracja: 06 lip (pt) 2007, 02:00:00
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR

- Posty: 12842
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Jedźcie do Londynu TERAZ
Londyn jest fascynujący. Wciąga. Bez trudu można sobie wyobrazić spędzenie tam tzw. reszty życia. I jest to oczywiście bardzo miłe wyobrażenie.
Ciekawe czy wszystkim (tak jak mi) wydaje się, że "tak naprawdę" to mają w sobie jakąś część angielskiej duszy i czują się trochę jak u siebie, trochę częścią tej tradycji (Parliament z Big Benem), tego rytuału (zmiana warty przy Buckingham Palace), tego sposobu bycia (puby, np. White Swan w Twickenham), tego snobizmu (Royal Albert Hall, Tate Modern), tego luzu (Piccadily Circus, Speaker's Corner w Hyde Parku), tej zapalczywości (manifestacje na Trafalgar Square, wojny kibiców piłkarskich, np. Chelsea i Arsenalu) etc. etc.
Wybierzcie się do Londynu na wycieczkę teraz. Nie jest tak drogo jak się wydaje (złotówka jest bardzo silna, także w stosunku do funta). Całodzienny bilet na autobusy 3,50Ł (ok. 15 zł), menu w McDonald's - tyle samo, kawa w Starburcks od 1Ł (4,50 zł), płyty CD starsze po 5Ł (niecałe 25 zł!), nowości po 10Ł, najważniejsze muzea i galerie (w tym nieziemska Tate Modern) - free admission, spanie trzeba załatwić u znajomego (kolegi, przyjaciela; dużo tam teraz Polaków), a na samolot upolować jakąś akcję promocji sprzadaży (np. CentralWings za 99 zł ze wszystkimi opłatami na London-Gatwick w obie strony).
A co! Czasem trzeba.
Ciekawe czy wszystkim (tak jak mi) wydaje się, że "tak naprawdę" to mają w sobie jakąś część angielskiej duszy i czują się trochę jak u siebie, trochę częścią tej tradycji (Parliament z Big Benem), tego rytuału (zmiana warty przy Buckingham Palace), tego sposobu bycia (puby, np. White Swan w Twickenham), tego snobizmu (Royal Albert Hall, Tate Modern), tego luzu (Piccadily Circus, Speaker's Corner w Hyde Parku), tej zapalczywości (manifestacje na Trafalgar Square, wojny kibiców piłkarskich, np. Chelsea i Arsenalu) etc. etc.
Wybierzcie się do Londynu na wycieczkę teraz. Nie jest tak drogo jak się wydaje (złotówka jest bardzo silna, także w stosunku do funta). Całodzienny bilet na autobusy 3,50Ł (ok. 15 zł), menu w McDonald's - tyle samo, kawa w Starburcks od 1Ł (4,50 zł), płyty CD starsze po 5Ł (niecałe 25 zł!), nowości po 10Ł, najważniejsze muzea i galerie (w tym nieziemska Tate Modern) - free admission, spanie trzeba załatwić u znajomego (kolegi, przyjaciela; dużo tam teraz Polaków), a na samolot upolować jakąś akcję promocji sprzadaży (np. CentralWings za 99 zł ze wszystkimi opłatami na London-Gatwick w obie strony).
A co! Czasem trzeba.
-
Martusia B
- Ekspert

- Posty: 1312
- Rejestracja: 06 lip (pt) 2007, 02:00:00
kurcze.. nie powiem, ale pozazdrościć takiej wycieczki.. i pięknych widoków (zarazem takich ięknych naprawdę i tych z ulicy) marzy mi się wyjazd gdzieś dalej za granice.. zobaczyć Anglie.. tam mają przepiękne konie (wiem, przynudzam
:D), krajobrazy.. ech....... <rozmarzyłam się>
Sławku, cóż za zmiana z okularami
taki inaczej, ale fajnie

Sławku, cóż za zmiana z okularami
-
myimmortal
- Bywalec

- Posty: 340
- Rejestracja: 03 lip (ndz) 2005, 02:00:00
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR

- Posty: 12842
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Szyldy w Londynie
W Londynie bardzo podobały mi się... szyldy sklepowe, kawiarniane i pubowe.

Są one bardzo konserwatywne. Ich podłożem są najczęściej drewiniane deski (lub płyty), bardzo starannie pomalowane farbą olejną. Dopiero do tak przygotowanego backgroundu przymocowywane są trójwymiarowe litery z mosiądzu lub innego szlachetnego metalu, rzadziej z (dobrze dobranej) plexy. Całość podświetlona jest od frontu designersko staromodnymi lampami, rzadziej reflektorowymi, częściej zwykłymi, żarówkowymi. Backlighty zdarzają się rzadko.


Kultura typograficzna jest bardzo wysoka. Preferowane są kroje szeryfowe, tradycyjne, chciałoby sie powiedzieć "angielskie": właściwie wyłącznie antykwy i egipcjanki. Grafika na szyldach jest raczej stonowana, monochromatyczna, oszczędna - bez epatowania jakimiś fajerwerkami czy wodotryskami. Przeważają znaki i symbole heraldyczne lub nawiązujące w jakiś sposób do tej stylistyki.

Antykwy barokowe (ang. Transitional)

Antykwy klasycystyczne (ang. Modern)

Antykwy linearne szeryfowe, tzw. egipcjanki (ang. Egyptian, Slab Serif)
Anglicy preferują przy tym na szyldach jako tło (podłoże) kolory ciemne: brunatny, ciemnoszary, ciemnozielony, granatowy, a nade wszystko - czarny. Nie boją się czarnego! Używają go przede wszystkim w funkcji estetycznej, tj. jako kolor elegancji, klasy, szyku, głębi. [W Polsce mamy ten problem, że czerń silnie "kojarzy się" ze śmiercią, pogrzebem, żałobą, a więc kładziemy nacisk na symboliczną funkcję tego koloru. Jeśli ktoś u nas (szczególnie w małym miasteczku) zrobiłby czarny szyld - wiele osób pomyślałoby spontanicznie, że oto otwarto zakład pogrzebowy; a gdyby sie już przekonało, że nie - i tak omijałoby to "dziwne miejsce" z daleka.]


Liternictwo i ikonografia są juz bardziej kolorowe, choć przeważają tu odcienie "metalowe" (mosiądzu, miedzi, srebra), a także biel. Krzykliwa, nieskoordynowana kolorystyka na szyldach jest wykluczona!


Powyższe uwagi tyczą się sklepów małych i średnich, które w pewnych dzielnicach (przede wszystkim poza ścisłym centrum) stanowią znakomitą wiekszość punktów sprzedaży produktów i usług w Londynie. Właściwie każdy, choćby niewielki sklep, ma swój system identyfikacji wizualnej. Duże centra handlowe i domy towarowe nie różnią się od naszych szyldami, neonami (i generalnie oznakowaniem zewnętrznym) aż tak drastycznie.


Są one bardzo konserwatywne. Ich podłożem są najczęściej drewiniane deski (lub płyty), bardzo starannie pomalowane farbą olejną. Dopiero do tak przygotowanego backgroundu przymocowywane są trójwymiarowe litery z mosiądzu lub innego szlachetnego metalu, rzadziej z (dobrze dobranej) plexy. Całość podświetlona jest od frontu designersko staromodnymi lampami, rzadziej reflektorowymi, częściej zwykłymi, żarówkowymi. Backlighty zdarzają się rzadko.


Kultura typograficzna jest bardzo wysoka. Preferowane są kroje szeryfowe, tradycyjne, chciałoby sie powiedzieć "angielskie": właściwie wyłącznie antykwy i egipcjanki. Grafika na szyldach jest raczej stonowana, monochromatyczna, oszczędna - bez epatowania jakimiś fajerwerkami czy wodotryskami. Przeważają znaki i symbole heraldyczne lub nawiązujące w jakiś sposób do tej stylistyki.

Antykwy barokowe (ang. Transitional)

Antykwy klasycystyczne (ang. Modern)

Antykwy linearne szeryfowe, tzw. egipcjanki (ang. Egyptian, Slab Serif)
Anglicy preferują przy tym na szyldach jako tło (podłoże) kolory ciemne: brunatny, ciemnoszary, ciemnozielony, granatowy, a nade wszystko - czarny. Nie boją się czarnego! Używają go przede wszystkim w funkcji estetycznej, tj. jako kolor elegancji, klasy, szyku, głębi. [W Polsce mamy ten problem, że czerń silnie "kojarzy się" ze śmiercią, pogrzebem, żałobą, a więc kładziemy nacisk na symboliczną funkcję tego koloru. Jeśli ktoś u nas (szczególnie w małym miasteczku) zrobiłby czarny szyld - wiele osób pomyślałoby spontanicznie, że oto otwarto zakład pogrzebowy; a gdyby sie już przekonało, że nie - i tak omijałoby to "dziwne miejsce" z daleka.]


Liternictwo i ikonografia są juz bardziej kolorowe, choć przeważają tu odcienie "metalowe" (mosiądzu, miedzi, srebra), a także biel. Krzykliwa, nieskoordynowana kolorystyka na szyldach jest wykluczona!


Powyższe uwagi tyczą się sklepów małych i średnich, które w pewnych dzielnicach (przede wszystkim poza ścisłym centrum) stanowią znakomitą wiekszość punktów sprzedaży produktów i usług w Londynie. Właściwie każdy, choćby niewielki sklep, ma swój system identyfikacji wizualnej. Duże centra handlowe i domy towarowe nie różnią się od naszych szyldami, neonami (i generalnie oznakowaniem zewnętrznym) aż tak drastycznie.

- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR

- Posty: 12842
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
Informacja o ilustarcjach
Informuję, że swoją zamieszczoną powyżej wypowiedź o szyldach londyńskich, wzbogaciłem materiałem dowodowym, tj. zdjęciami, które choć w części unaoczniają to, o czym chciałem Wam powiedzieć. Dziękuję.
- s_wojtkowski
- Wyrocznia WSR

- Posty: 12842
- Rejestracja: 14 sty (śr) 2004, 01:00:00
St. James's Church simple story

6 April, THIRD SUNDAY OF EASTER... Byłem wówczas na Mszy Świętej w katolickim St. James's Church http://www.sjrcc.org.uk/ przy 22 George Street w Londynie. Nie tak łatwo znaleźć w tym mieście kościół katolicki, to znaczy oczywiście są, ale czasem trzeba przejechać kawał miasta, żeby doń dotrzeć. Msza była popołudniowa, o 16:00. Kosciół ogromny, wspaniały (The church is of early Gothic design and ranks as one of the most beautiful in London), ale ludzi mało. Co prawda ci co tam byli, to chyba z połowy świata - jacyś czarnoskórzy, hindusi, Chińczycy lub/i Japończycy. No i kilku Polaków.
Ksiądz mówił nienaganną angielszczyzną, zresztą leżały książeczki do nabożeństwa, więc łatwo można było wszystko zrozumieć. Poza czytaniami, bo te artykułowała jakaś niewyraźnie mówiąca hinduska.
Po Mszy, jak to jest w zwyczaju w zlaicyzowanej Europie, gdzie po prostu można sobie na to łatwo pozwolić (ze względu na mniejszą liczbę wiernych), ksiądz odprawiający Mszę i proboszcz, gawędzą nieco i żegnają się z uczestnikami nabożeństwa osobiście przed kościołem. Z dialogu prowadzonego przez jedną z parafianek wyniknęło mi, że ksiądz odprawiający Mszę jest... Polakiem. Podszedłem więc do niego i powiedziałem coś miłego po polsku; był jakby trochę zaskoczony, ale od razu powiedział: tak myślełem, że Wy [byłem tam z córką] to Polacy - to widać po oczach
Po Mszy chciałem pójść na popołudniową kawę do Starbucks przy pobliskiej Oxford Street. Weszliśmy do środka ledwo ledwo. Taki tłum. I ponieważ musielibyśmy czekać na wolne miejsce przy stoliku chyba z pół godziny - zrezygnowaliśmy.

-
myimmortal
- Bywalec

- Posty: 340
- Rejestracja: 03 lip (ndz) 2005, 02:00:00
Re: St. James's Church simple story
hehe, przez półtora roku pracowałam na... 21 George Streetwojtkowski pisze:Byłem wówczas na Mszy Świętej w katolickim St. James's Church http://www.sjrcc.org.uk/ przy 22 George Street w Londynie.
