Post
autor: aw » 19 lut (sob) 2005, 12:57:40
Nie toleruje kłamstwa, obłudy, naciągactwa, naginania rzeczywistości, niedomówień, półprawd, lewych interpretacji czy to w życiu, czy w marketingu, reklamie, PR.
Reklama nie moze kłamać, bardzo szybko klient oszukany przez kampanię marketingową, doznaje dysonansu pozakupowego - przekonuje się, że obietnice złożone przez oferenta okazały się naciągactwem.
A w życiu? Niech ktoś zapyta swoją dziewczynę lub chłopaka czy dociera do niej argumentacja, że ich okłamalismy dla ich dobra.
Prywatnie gardzę kłamcami i oszustami, szczególnie, że nie mają pojęcia jak łatwo ich zdemaskować. Przyznaję, że przeszedłem w życiu długą fazę młodości, kiedy nadużywałem zaufania matki, znajomych, bliskich itp. Nie jestem świety. Ale odkąd jak alkocholik zwracam uwagę na każde wypowiadane słowo, na każdą składaną obietnicę łatwiej mi żyć. Jesli zdarzają mi się przykre sytuacje, to wynikają z niezrozumienia lub ignorowania tego co mówię przez rozmówcę.
W pracy czesto spotykam się z pracownikami, którzy próbują naginac rzeczywistość. Częściej jednak stosują metodę puszczania dymu. Tzn. stosują akcje mydlenia oczu.
Jak to wygląda?
Mówię np. - spóźniłaś się 1,5h - nie, bo godzinę dwadzieścia - i juz sprawa załatwiona zdaniem tej osoby. Inny przykład - mówię - jest tylko 540 katalogów, a miało być 2500 - nie prawda, jest 600. Metoda ta polega na ignorowaniu głównej tezy i skupianiu się na watku pobocznym. Ma teżinną odsłonę.
Przykład trzeci - mówię - dlaczego tego nie zrobiłeś, ta kwerstia jest dla mnie priorytetowa? - no właśnie porozmawiajmy o niej, to bardzo fascynujące - i nigdy nie uzyskuje odpowiedzi.
A już do pasji doprowadza mnie kiedy mam mało czasu i chcę wiedzieć czy cos zostało zrobione i na pytanie wprost czy zostało otrzymuje odpowiedź w stylu - no właśnie, bo widzisz, jest taka kwestia, długo o tym myslałem - i tu następuje wywód miniumum 10o minutowy, który jest biciem piany - nigdy jednak nie pojawia się odpowiedz - nie, nie zrobiłem.