Seize:
Przyznam się, że nie spodziewałem się takiej gwałtownej reakcji. W moim odczuciu, chyba trochę nazbyt frenetycznej. No, ale każdej polemice, czy wymianie zdań towarzyszą emocje. Z mojej strony czasami też. Rozumiem to. Sądzę, że czasami nie sposób emocji uniknąć.
"Pod zadne "LaVey Jugend" ani jakies inne ktore jakims formalnym satanizmem (...) podpisywac sie nie podpisuje (...)"
Rzeczywiście wziąłeś to bardzo do siebie. No cóż nie chcę wchodzić w rolę obrońcy tzw. "moherowych beretów" czy też "sympatyków LPR", którym poświęcasz mnóstwo czasu i uwagi. Nie szczędząc im przy tym kpin i cynizmu oraz wyrażając przy tym swą zjadliwą, zawoalowaną agresję. Nie chcę Ci przypisywać złych intencji, ale takie wrażenie czasami odnoszę. I możesz sobie chyba teraz wyobrazić co mogą czuć ludzie, którym przykleja się jakąś etykietę czy gębę.
"(...) jakis bunt przeciwko wdzirajacemu sie coraz szerzej religijnosci do wszelkich spraw tego swiata w ktorym bytuja zarowno osoby niewierzace jak i wszelkiej innej masci "innowiercy" - czyli mowiac wprost niechec do zycia w panstwie religijnym(...)"
No cóż ten bunt trwa od prawie od początku tego i nie tylko tego świata. Ale jeśli chodzi o państwo religijne to sądzę, że taka utopia nigdy nie była i nie będzie zrealizowana (no może jakoś zbliżył się do niej Izrael sprzed zburzenia Jerozolimy) Myślę, że to jest po prostu nierealne. To mrzonka. Wydaje się, że tak zwane państwo religijne, którego się tak obawiasz nie jest po prostu możliwe. Taki pogląd jak teokracja w chrześcijaństwie to raczej ułomne przeniesienie starotestamentowych judejskich kategorii na życie chrześcijańskie. Tzw. chrześcijańska teokracja, jeśli już użyję takiej nazwy zna tylko jednego Króla. Reszta to "cezaryzm" w najrozmaitszych postaciach, czy to autokracja, czy demokracja, monarchia absolutna, republika islamska, itd.
Jezeli chodzi o forme tekstowa to nie uwazalem jej nigdy za "odrazajaca" dlatego tez tutaj ciezko mi cos powiedziec zgodze sie natomiast ze dla osob posiadajacych skrajny do przentowanego w tekstach swiatopoglad religijny mogl on budzic rozne odczucia - ale taki juz uwazam "urok" totalnie przeciwleglych punktow ideowych.
Sądzę, że spojrzenie na treść tych tekstów i uczucie odrazy jakie może się pojawić, to nie jest kwestia tzw. skrajnego światopoglądu religijnego. Już o tym rozmawialiśmy i nie uważam religii ani za światopogląd, ani za ideologię czy też swoistą kulturę duchową. Ubolewam, że takie jest na religię spojrzenie. Dla mnie to relacje osobowe. Na przykład dla niektórych środowisk narodowych i "prawicujących" religia to kult publiczny, potrzebny dla trzymania "za ryj" społeczeństwa, zwykła instrumentalizacja. Dla lewicy, liberałów i libertynów to albo "opium dla mas", albo obskurancka wiocha, od której wieje "dulszczyzną" - stąd chyba te "moherowe berety". Dla "biesujących" z kolei to public enemy number 1.
Wracając do tekstów to możesz zajrzeć do np. Bathory "In conspiracy with ..." albo do Tiamat "Pentagram" (tu jeszcze na dodatek rasistowska apoteoza aryjskości). Sądzę, że nie trzeba mieć "skrajnego światopoglądu religijnego"- jak to ująłeś, żeby nie przepadać za tym co w nich jest. Swoją drogą "skrajny światopogląd religijny" brzmi dla mnie bardzo kuriozalnie.
Tak wiec uwazam ze by istniala zdrowa rownowaga takie rzeczy powinny miec prawo bytu zwłaszcza w kraju w ktorym Konstytucyjnie daje sie prawo do wolność sumienia i religii - a ja akurat nie chce by ktos mowil mi w co mam wierzyc i wyreczal moje sumienie
Ciekaw jestem z czyjej strony czujesz taką presję? Zgodzę się z Tobą co do jednego, że ta wolność istnieje, chociaż nie absolutna. Ciekawie pisze o tym Soren Kirkegaard w swoich dziennikach: X2 A 428, Dziennik (n.t. wolności), czy też X3 A 618, Dziennik 296 (n.t. sumienia). Nie jestem pewien, ale to chyba nie jest możliwe w żadnej wspólnocie. Jeśli chodzi o to w co mamy wierzyć to mi też nie podoba się pomysł jakiegokolwiek przymusu ani "wyręczania sumienia". Myślę, że tu jest zgoda. Wolność tak, ale jak pojmowana, z jakiego motywu "wydestylowana" i czy każda równowaga jest zdrowa to już inna kwestia.
Cala ta wiesniacza cholota grajaca black metal i machajaca herami (czasem perukami) do szatana jest bzdetnie-oblesnie-smieszna.
Jeśli chodzi o Twoje opinie Havoc. Zgadzam się. Te wszystkie zespoły to chyba jednak jakiś jurassic park. Może ja nie nazwałbym tego w taki sposób, ale forma jest trochę pretensjonalna i prymitywna. Przyjmuję to. Mnie chyba jednak głównie interesował przekaz i komunikat. No cóż na koniec, mógłbym sparafrazować - z pewnymi oporami - słowa Stalina, który nazwał francuskich intelektualistów np. J.P. Sartre'a piejących peany na cześć potęgi Związku Radzieckiego po prostu "pożytecznymi idiotami". Podobną rolę odgrywają - moim zdaniem - te zespoły i to co tworzą w imię przebiegłej małpy Pana Boga.
p.s. Proponuję na przyszłość przenieść podobne dyskusje może w trochę inny obszar. Punktem wyjścia była co prawda muzyka, ale odbiegliśmy nieco od tego tematu.
Pozdrawiam
