Post
autor: Happy » 08 mar (śr) 2006, 17:11:58
A to a propos równouprawnienia kobiet i mężczyzn.... O którym ktoś tu dziś wspomniał...
Brzemię kobiecości?
To najwyraźniej nie przypadek, że słowo „ofiara” jest płci żeńskiej.
W przeddzień Międzynarodowego Dnia Kobiet Lekarze bez Granic przypominają, że kobieca seksualność wciąż traktowana jest przez wielu mężczyzn jak worek bokserski. Zarówno w krajach „dzikich”, jak i w „cywilizowanych”.
Myli się ten, kto sądzi, że przemoc seksualna wobec kobiet jest problemem jedynie w państwach uwikłanych w konflikty i wojny lub domeną „czarnych i latynoskich dzikusów”. Dane statystyczne mówią same za siebie: także na półkuli północnej często spotykamy się z tym zjawiskiem. W krajach, w których od lat panuje pokój, odnotowuje się najrozmaitsze formy przemocy seksualnej: od gwałtów przez wymuszone i zbyt wczesne małżeństwa po seksualne niewolnictwo.
Bardzo często kobiety krzywdzone są przez swoich partnerów lub członków najbliższej rodziny. Podczas wojny w Liberii dwie trzecie mieszkanek tego kraju zostało wykorzystanych seksualnie. Być może jednak ludźmi Zachodu bardziej wstrząsną dane z ich „własnego podwórka”. W Stanach Zjednoczonych ofiarami gwałtu pada rocznie 700 tysięcy kobiet, w Wielkiej Brytanii w większości przypadków gwałcicielem okazuje się stały partner ofiary, a najczęstszą przyczyną śmierci Europejek między 15 a 40 rokiem życia jest przemoc ze strony mężczyzny. W corocznym raporcie opublikowanym na krótko przed obchodami Międzynarodowego Dnia Kobiet Lekarze bez Granic zwracają uwagę na tragiczny los wielu przedstawicielek „słabszej płci”.
W ostatnich latach setki tysięcy z nich doznało cierpień na skutek konfliktów na całym świecie oraz wyjątkowo okrutnych praktyk wojennych. Takich na przykład, jak te stosowane w sudańskiej prowincji Darfur, gdzie prorządowa arabska milicja traktuje gwałt jako narzędzie walki z ludnością. W Demokratycznej Republice Konga, Republice Środkowej Afryki, Liberii, Sierra Leone czy Gwinei dziesiątki tysięcy kobiet i dziewczynek było w ostatnich latach gwałconych, bitych, torturowanych i okaleczanych w ramach nieludzkiej taktyki wojennej.
„Mamy do czynienia z przemocą, która może mieć kilka przyczyn” – podkreśla Christelle Boulanger z organizacji Lekarze bez Granic, zajmującej się przypadkami przemocy seksualnej i stale nadzorującej przestrzeganie praw człowieka w Sudanie, Liberii i Kongo. „Na przykład w Zimbabwe kazirodztwo jest ogólnie przyjętą praktyką. Nikogo nie dziwią historie nieletnich dziewcząt zgwałconych przez członków najbliższej rodziny oraz nastolatek sprzedających się na ulicach” – wyjaśnia Boulanger. W Afryce Południowej to normalne, że rodzice i bracia wprowadzają młodsze dzieci w świat seksu podczas specjalnych rytuałów, które dla człowieka Zachodu są równoznaczne z gwałtem. „Nawet jeśli takie zachowanie jest uświęcone tradycją, jest to gwałt, który wiąże się także z ryzykiem zakażenia AIDS” – podkreśla Christelle Boulanger.
Koniec wojny nie przynosi kary dla przestępców ani wytchnienia dla ofiar. W Liberii, w której od 2003 roku panuje pokój, Lekarze bez Granic odnotowali nawet wzrost liczby gwałtów. W 2005 roku zgłaszano im miesięcznie od 50 do 60 takich przypadków, a w tym roku w styczniu do szpitala w Monrowii trafiło aż 200 zgwałconych kobiet. Lekarzy martwi szczególnie fakt, że połowa sprawców to niepełnoletni chłopcy – tacy, którzy całe swoje życie spędzili na wojnie i nie znają innej rzeczywistości. „Okrucieństwo nowych pokoleń jest jednym ze skutków wojny” – napisali autorzy raportu.
W Kongo między 2003 a 2005 rokiem Lekarze bez Granic udzielili pomocy 4 500 ofiar gwałtu. Najmłodsza z nich miała 8 miesięcy, najstarsza – 80 lat. 82 procent z nich było zastraszanych za pomocą broni palnej lub ostrego narzędzia. Okrucieństwo mężczyzn wobec kobiet bywa zatrważające: dowodem na to jest choćby wysoka liczba przypadków zerwania więzadła oddzielającego pochwę od odbytu – następstwo szczególnie brutalnego gwałtu. Jak podkreślają autorzy raportu, „brak odpowiednich norm prawnych i bezkarność przestępców zachęcają mężczyzn do takiego postępowania”.
Od listopada ubiegłego roku w Liberii obowiązuje nowe prawo, które stwierdza, że seksualna przemoc męża wobec żony nie jest przestępstwem. Jak twierdzi Boulanger, w żadnym afrykańskim kraju nie karze się męża za gwałt na żonie. W rządzonym przez muzułmanów Sudanie przemoc seksualna jest tematem tabu. Gwałt przynosi hańbę ofierze, a nie sprawcy, szczególnie jeśli kobieta zdecyduje się zaskarżyć mężczyznę. Musi bowiem przedstawić czterech świadków, którzy mogliby zaświadczyć, że została skrzywdzona. Jeśli się to jej nie uda, a jest mężatką, zostanie skazana za cudzołóstwo, jeśli jest panną – czeka ją kara za niedochowanie czystości do ślubu.
Za: Onet.pl "Brzemię kobiecości?"