seize pisze:Zgadzam się bowiem ze np dyskusja z osoba, która uznaje ze już zna prawdziwą odpowiedz i tylko kategorycznie ją powtarza w dyskusji itd jest osobą z którą bardzo cięzko się prawdziwie dyskutuje
Większość ludzi, którzy zadają sobie pytania o sens życia, w jakimś momencie znajduje satysfakcjonującą go odpowiedź. To, że wypowiada swoje poglądy z mocą, nie musi oznaczać, że chce je komuś narzucić. Po prostu wierzy w to, co mówi. Oczywiście są osoby, które, tak jak powiedziałeś, powtarzają jak katarynka swój pogląd mówiąc, że tak jest bo tak jest i koniec. Ale pozostałe nie boją się pytań i są w stanie wytłumaczyć, dlaczego uważają tak, a nie inaczej. Moim zdaniem dyskusja nie polega na tym, że któraś ze stron musi koniecznie przekonać drugą. Chodzi o wymianę myśli, szukanie sprzeczności ale też i punktów stycznych, słowem - drążenie tematu. Mam prawo powiedzieć, że coś jest dla mnie niedopuszczalne, mam też prawo zadać dodatkowe pytania, zapytać o podstawę, na jakiej ktoś się opiera w swoich twierdzeniach. To, co często przeszkadza w dyskusji, to emocje. Przyznaję, mój poprzedni post był emocjonalny i złośliwy, choć nie wycofuję ani słowa z tego, co napisałam. Nadal uważam, że nie można pisać o płodzie, że to komórka, bo to miliony zróżnicowanych komórek, a w każdej dyskusji niezbędna jest precyzja. I nadal uważam, że jeśli ktoś w sposób pewny wyraża pogląd, że człowiek w łonie matki "nie ma duszy, dostanie ja w chwili narodzin jesli tak to juz drazymy" to powinien wytłumaczyć dlaczego akurat ten moment uważa za najbardziej prawdopodobny. Ja nie wierzę, Havoc, w każde słowo pisane. Ale nauka i filozofia mają tysiące lat i gdyby człowiek opierał siętylko na tym, co sam sobie wykombinuje w swoim umyśle, to by daleko nie zaszedł.
Słowem, rzeczywiście w temacie takim, jak aborcja mam ugruntowane poglądy, ale nie uważam, żeby z tego powodu wymiana i wzajemne podważania argumentów ze mną nie miały sensu. Bo mam więcej do powiedzenia, niż tylko: nie, bo nie. Ja dokładnie wiem, dlaczego chcę być Katoliczką.
Nie prowadzę natomiast żadnej agitacji i nikomu nie narzucam swoich poglądów. Każdy, kto w coś wierzy, jest przekonany, że właśnie jego wiara jest jedyna prawdziwa, bo prawda wszak jest jedna. A jeśli są tacy, co uważają, że prawd i prawdziwych światopoglądów może być tyle, ile ludzi na świecie, to również święcie wierzą w tę swoją prawdę jako jedyną prawdziwą i nie dopuszczają istanienia opcji tylko jednej prawdy. Trochę zresztą wbrew swoim poglądom

.