Happy : nie rozumiem czyli jak po X czasie zmieni się coś w wykazie grzechów, wykreśli etc to już będzie dobrze i wszystko będzie ok ? 8O Mi zawsze powtarzano, iż to człowiek ma się dostosowywać do np. wybranej sobie religii a nie dostosowywać ją do siebie
Wielki Konkurs Filozoficzny WSR
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
seize
- Loża WSR

- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Ale przecież jeżeli takowe uczucia występują to wcale nie muszą być ukrywane, nie trzeba przecież udawać - można je przedstawić i wtedy zastanowić się co dalej, czyli w którą ze stron się to zmienia czy wręcz nawet pozostawia jakim jest tyle że ma się już świadomość. Nie jest to może łatwe ale stanowi jakieś rozwiązanie, za którym nie stoi oszukiwanie.
Happy : nie rozumiem czyli jak po X czasie zmieni się coś w wykazie grzechów, wykreśli etc to już będzie dobrze i wszystko będzie ok ? 8O Mi zawsze powtarzano, iż to człowiek ma się dostosowywać do np. wybranej sobie religii a nie dostosowywać ją do siebie
Happy : nie rozumiem czyli jak po X czasie zmieni się coś w wykazie grzechów, wykreśli etc to już będzie dobrze i wszystko będzie ok ? 8O Mi zawsze powtarzano, iż to człowiek ma się dostosowywać do np. wybranej sobie religii a nie dostosowywać ją do siebie
-
sinar
- Loża WSR

- Posty: 7525
- Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00
Kosciol nie jest od tego zeby sie dostosowywac. Religia w sumie jest od tego zeby wysoko stawiac poprzeczke czlowiekowi. Ale jezeli nie podoba Ci sie to zmien kosciol albo religie. Sa takie ktore maja bardziej liberalne podejscie do seksu o pewnych sektach juz nie wspominajac.
PS. Happy Ty akurat zdaje sie masz gdzie mieszkac
PS. Happy Ty akurat zdaje sie masz gdzie mieszkac
-
Happy
- Wyrocznia WSR

- Posty: 11594
- Rejestracja: 11 mar (pt) 2005, 01:00:00
No dobrze. Teoretycznie powinien. Ale my już nie mamy średniowiecza i dziewicą do ślubu się raczej nie pozostaje. A jeśli się pozostaje to jest to znikomy procent społeczeństwa. A zresztą popęd jest silniejszy niż strach przed popełnieniem grzechu. Chodzi mi tylko o to, że jeżeli Kościół nie "obniży nieco poprzeczki" i nie pójdzie na pewne ustępstwa co do seksu przedmałżeńskiego to raczej będzie tracił wyznawców niż ich zdobywał.
A tak mnie na to naszło gdyż niedawo słyszałam od jednej koleżanki, że nie dostała za to rozgrzeszenia i była taka zbulwersowana i zestresowana tą spowiedzią, że powiedziała że już więcej nie pójdzie i do tego głęboko się zastanawia nad zmianą wiary...
A dodatkowo jeśli spowiedź ma przynosić upokorzenie i złe sampopoczucie to człowiek z natury unika tego co sprawia mu ból. Więc będzie unikał Kościoła. Zawsze myślałam, że spowiedź jest po to żeby poczuć ulgę a nie upokorzenie. Nasz Papież wybaczył zamachowcowi, który targnął się na Jego życie. A poza tym jeszcze wydawało mi się, że spowiedź jest po to żeby odpuścić grzechy nawet te cięższe i postanowić poprawę oraz dostać pokutę za grzechy. Ale jak widać się myliłam...
Technika idzie do przodu, Kościól też się musi nieco unowocześnić!
A tak mnie na to naszło gdyż niedawo słyszałam od jednej koleżanki, że nie dostała za to rozgrzeszenia i była taka zbulwersowana i zestresowana tą spowiedzią, że powiedziała że już więcej nie pójdzie i do tego głęboko się zastanawia nad zmianą wiary...
Technika idzie do przodu, Kościól też się musi nieco unowocześnić!
Ostatnio zmieniony 12 wrz (wt) 2006, 23:47:46 przez Happy, łącznie zmieniany 1 raz.
-
Happy
- Wyrocznia WSR

- Posty: 11594
- Rejestracja: 11 mar (pt) 2005, 01:00:00
-
sinar
- Loża WSR

- Posty: 7525
- Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00
-
Happy
- Wyrocznia WSR

- Posty: 11594
- Rejestracja: 11 mar (pt) 2005, 01:00:00
-
sinar
- Loża WSR

- Posty: 7525
- Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00
Przyznam ze ja tez (z ta roznica ze z zona a nie z mezem
)
Mysle jednak ze to nie tylko musi byc mieszkanie z rodzicami. Tu sobie kochana ograniczasz byc moze celowo pole maneweru. Wiele par i malzenstw troche tez zyje w wynajmowanych mieszkaniach.
PS. Hehe no tak ale nic tak nie cementuje malzenstwa jak swiadomosc ze przez 30 lat trzeba bedzie mieszkanie splacac
Mysle jednak ze to nie tylko musi byc mieszkanie z rodzicami. Tu sobie kochana ograniczasz byc moze celowo pole maneweru. Wiele par i malzenstw troche tez zyje w wynajmowanych mieszkaniach.
PS. Hehe no tak ale nic tak nie cementuje malzenstwa jak swiadomosc ze przez 30 lat trzeba bedzie mieszkanie splacac
-
seize
- Loża WSR

- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Co do kwestii Kościoła i seksu to cóż nie jestem za bardzo w temacie kwestii i tendencji zmian jakie dokonywały się w tzw. penitencjałach (księgach pokutnych) by jakkolwiek w tej kwestii snuć przewidywania i możliwości ale przyznam, że nie sądzę by nawet obecnie coś miało się zmienić w kwestii współżycia przed małżeńskiego.
Natomiast jeżeli miałbym przedstawić swoje osobiste zdanie w tych kwestiach to sedno sprawy leży chyba w punkcie pożądania i rangi jaką się przywiązuje do seksu. Pożądanie jak definiuje to słownik jest pociągiem fizycznym a zatem mającym powiązania z hedonizmem - gdyż chodzi o zaspokojenie potrzeby. Na pierwszym miejscu stoi wtedy bardziej jakby JA i sama potrzeba a nie ta druga osoba. Jeżeli całość polega na akcie w którym na swój sposób dochodzi nie tyle co do zjednoczenia ciał co bardziej jakby do duchowego, wewnętrznego połączenia podczas którego ciało bierze udział ale stanowi jakby dodatek (nie ukrywam brzmi to może nieco dziwnie czy też "sekciarsko" ale inne właściwsze słowa nie przychodzą mi obecnie do głowy. sic! liczę jednak że intencje będą w miare czytelne) jest to jakby formą "poprawniejszą" - co i tak nie oznacza że właściwą w tym ujęciu. Jeżeli zaś głównym punktem jest zaspokojenie swoich wzajemnych potrzeb i jakby nic poza tym to w ujęciu religii katolickiej ciężko widzieć to jakkolwiek pozytywnie. Przy takich konfliktach wydaje mi się iż chyba najwłaściwsza drogą jest rozmowa z osobą duchowną - w której to obie strony powinny umieć zachować spokój i rozwagę przy rozmowie, tak by istotę sprawy móc wzajemnie jak najlepiej zrozumieć i wyjaśnić.
Natomiast jeżeli miałbym przedstawić swoje osobiste zdanie w tych kwestiach to sedno sprawy leży chyba w punkcie pożądania i rangi jaką się przywiązuje do seksu. Pożądanie jak definiuje to słownik jest pociągiem fizycznym a zatem mającym powiązania z hedonizmem - gdyż chodzi o zaspokojenie potrzeby. Na pierwszym miejscu stoi wtedy bardziej jakby JA i sama potrzeba a nie ta druga osoba. Jeżeli całość polega na akcie w którym na swój sposób dochodzi nie tyle co do zjednoczenia ciał co bardziej jakby do duchowego, wewnętrznego połączenia podczas którego ciało bierze udział ale stanowi jakby dodatek (nie ukrywam brzmi to może nieco dziwnie czy też "sekciarsko" ale inne właściwsze słowa nie przychodzą mi obecnie do głowy. sic! liczę jednak że intencje będą w miare czytelne) jest to jakby formą "poprawniejszą" - co i tak nie oznacza że właściwą w tym ujęciu. Jeżeli zaś głównym punktem jest zaspokojenie swoich wzajemnych potrzeb i jakby nic poza tym to w ujęciu religii katolickiej ciężko widzieć to jakkolwiek pozytywnie. Przy takich konfliktach wydaje mi się iż chyba najwłaściwsza drogą jest rozmowa z osobą duchowną - w której to obie strony powinny umieć zachować spokój i rozwagę przy rozmowie, tak by istotę sprawy móc wzajemnie jak najlepiej zrozumieć i wyjaśnić.
-
Kinfolk
- Ekspert

- Posty: 1082
- Rejestracja: 15 maja (pn) 2006, 02:00:00
Jako zadeklarowany antyklerykał muszę się za nimi wstawić
Podczas rozmów z księdzem przed naszym ślubem, kiedy to dowiedział się, iż:
-moja żona (wtedy jeszcze pro forma
) jest ode mnie 4 lata starsza,
- spodziewamy się dziecka,
Zaproponował co by nie śpieszyć się ze ślubem i decyzję podjąć po urodzeniu się dziecka... To chyba dość nowoczesne podejście...
Może zamiast zmieniać wyznanie wystarczy parafię?
Kanalia wszędzie się trafi
Z sexem powinno być tak jak w przysiędze Hipokratesa: po pierwsze nie szkodzić. Jeżeli spełnimy ten jeden warunek to reszta ma raczej znikome znaczenie - nie szkodzić zarówno sobie jak i innym (niekoniecznie 2 osobie w związku seksualnym
Co do zakładania rodziny... Da się w dzisiejszych czasach ale jest @#$@#
ciężko.
Podczas rozmów z księdzem przed naszym ślubem, kiedy to dowiedział się, iż:
-moja żona (wtedy jeszcze pro forma
- spodziewamy się dziecka,
Zaproponował co by nie śpieszyć się ze ślubem i decyzję podjąć po urodzeniu się dziecka... To chyba dość nowoczesne podejście...
Może zamiast zmieniać wyznanie wystarczy parafię?
Kanalia wszędzie się trafi
Z sexem powinno być tak jak w przysiędze Hipokratesa: po pierwsze nie szkodzić. Jeżeli spełnimy ten jeden warunek to reszta ma raczej znikome znaczenie - nie szkodzić zarówno sobie jak i innym (niekoniecznie 2 osobie w związku seksualnym
Co do zakładania rodziny... Da się w dzisiejszych czasach ale jest @#$@#
ciężko.
-
Kinfolk
- Ekspert

- Posty: 1082
- Rejestracja: 15 maja (pn) 2006, 02:00:00
Antykoncepcja antykoncepcji nierówna.
Jeżeli środek (np. prezerwatywa, pianka plemnikobójcza) ma zapobiegać ciąży to nie jest to wcale tak strasznie potępiane (przynajmniej przez uświadomiony kler
). To środki wczesnoporonne są złe. W sumie to się nawet z tym zgadzam - zapobiegać a nie zabijać.
Ja teraz patrzę na mojego synka i myślę sobie, że mogłby nie żyć bo lekarz przepisał tabletkę wczesnoporonną to aż mnie skręca...
Jeżeli środek (np. prezerwatywa, pianka plemnikobójcza) ma zapobiegać ciąży to nie jest to wcale tak strasznie potępiane (przynajmniej przez uświadomiony kler
Ja teraz patrzę na mojego synka i myślę sobie, że mogłby nie żyć bo lekarz przepisał tabletkę wczesnoporonną to aż mnie skręca...
-
Magdusia
- Loża WSR

- Posty: 4838
- Rejestracja: 24 lut (czw) 2005, 01:00:00
ale ale!Kinfolk pisze:Antykoncepcja antykoncepcji nierówna.
Jeżeli środek (np. prezerwatywa, pianka plemnikobójcza) ma zapobiegać ciąży to nie jest to wcale tak strasznie potępiane (przynajmniej przez uświadomiony kler). To środki wczesnoporonne są złe. W sumie to się nawet z tym zgadzam - zapobiegać a nie zabijać.
Ja teraz patrzę na mojego synka i myślę sobie, że mogłby nie żyć bo lekarz przepisał tabletkę wczesnoporonną to aż mnie skręca...
chodzi mi raczej o to, ze chociażby papież - głowa kościoła katolickiego potępia antykoncepcję - własnie prezerwatywy czy tez pianki czy tez jakiekolwiek inne srodki zabezpieczajace. wiec nie ma ze "uswiadomiony kler" zasada koscioła to zasada kościoła - nie moze byc wszedzie inna. o zgrozo nawet w sprawie zapobiegania aids w afryce nie wyrazono zgody na prezerwatywy...
-
Kinfolk
- Ekspert

- Posty: 1082
- Rejestracja: 15 maja (pn) 2006, 02:00:00
Eh, no dobra - koniec z hipokryzją...
Absolutnie się zgadzam, że nie ma bardziej zacofanej, niekonsekwentnej i zakłamanej instytucji niż Kościół
Z całego serca i całe życie z nimi walczyłem i pomijając naprawdę nieliczne wyjątki miałem rację.
Uff... A teraz wróćmy do sexu (bo mi właśnie ciśnienie skoczyło)
Absolutnie się zgadzam, że nie ma bardziej zacofanej, niekonsekwentnej i zakłamanej instytucji niż Kościół
Z całego serca i całe życie z nimi walczyłem i pomijając naprawdę nieliczne wyjątki miałem rację.
Uff... A teraz wróćmy do sexu (bo mi właśnie ciśnienie skoczyło)
-
Magdusia
- Loża WSR

- Posty: 4838
- Rejestracja: 24 lut (czw) 2005, 01:00:00
chyba jeden z najdłuzszych moich postów w historii :>
hmmm to jest troche z seksem zwiazane bo zyjemy w kraju takim a nie innym, kazdy z nas podejrzewam jest ochrzczony oraz pewnie jakies inne skaramenty przyjął wiec jakby nie patrzeć jestesmy wyznawcami tego koscioła, chociaz pewnie 80% z nas nie wie dlaczego i w sumie po co ani czemu ew poprostu mu sie to nie podoba
bo i obchodzimy swięta i to jest ok, natomiast fakt ze koscioł reguluje sprawy zwiazane z naszym seksem lub jego brakiem powinien tym, co przywiazuja duza wage do swojego wyznania troche dać do myslenia i przede wszystkim powinni wziac sobie te prawdy koscielne "do serca". bo skoro wiara jest dla nich wazna to tak byc powinno. i jak juz zostalo powiedziane "wóz albo przewóz" no i jeszcze tak to jest ze nie mozna wg kosciola ulegać swoim słabosciom i pragnieniom! zwłaszcza cielesnym...
a sam w sobie seks... jak to ktos napisal (nie chce mi sie szukac dokladnie kto) nie jest zły. dla mnie jest uzupełnieniem związku miedzy mną a mężczyzną, czasem czymś bardzo pociągającym i kłębiącym się w głowie, aktem namietnosci i pragnienia, uczucia bliskosci, patrzenia sobie w oczy... czasem czymś co przychodzi w "romantycznej scenerii czy tez otoczce", wyrazem bardziej uczuć i zjednoczenia niż czystego pragnienia... a czasem był (bo teraz poki co nie - okolicznosci) czystą przyjemnoscią fizyczną a także psychiczną. na szczescie nie wiem czym jest seks z przymusu czy tez gwałt, i nie chce wiedziec, wydaje mi sie, ze wtedy cały akt zblizenia z mezczyzna na cale zycie pozostałby niesmaczny...
a sam w sobie seks... jak to ktos napisal (nie chce mi sie szukac dokladnie kto) nie jest zły. dla mnie jest uzupełnieniem związku miedzy mną a mężczyzną, czasem czymś bardzo pociągającym i kłębiącym się w głowie, aktem namietnosci i pragnienia, uczucia bliskosci, patrzenia sobie w oczy... czasem czymś co przychodzi w "romantycznej scenerii czy tez otoczce", wyrazem bardziej uczuć i zjednoczenia niż czystego pragnienia... a czasem był (bo teraz poki co nie - okolicznosci) czystą przyjemnoscią fizyczną a także psychiczną. na szczescie nie wiem czym jest seks z przymusu czy tez gwałt, i nie chce wiedziec, wydaje mi sie, ze wtedy cały akt zblizenia z mezczyzna na cale zycie pozostałby niesmaczny...
-
Kinfolk
- Ekspert

- Posty: 1082
- Rejestracja: 15 maja (pn) 2006, 02:00:00
Back to the roots - sex to wiocha (we współczesnym świecie...)
A jak było dawniej - też podwójna moralność - na zewnątrz czystość i ascetyzm (oczywiście w niektórych epokach) a w środku "pijane rozpasanie"
Chyba dziś po prostu brakuje szczerości w rozumowaniu i rozmowach o sexie.
Heh, a jeśli chodzi o cytaty i religie...
"... trup z hurysą na kolanie
Prorokowi służył przecież..."
A jak było dawniej - też podwójna moralność - na zewnątrz czystość i ascetyzm (oczywiście w niektórych epokach) a w środku "pijane rozpasanie"
Chyba dziś po prostu brakuje szczerości w rozumowaniu i rozmowach o sexie.
Heh, a jeśli chodzi o cytaty i religie...
"... trup z hurysą na kolanie
Prorokowi służył przecież..."