- A skąd pewność, że zajrzą tutaj?

- A czy twierdzę, że ją mam?

Moje spojrzenie na sprawę Wielgusa z perspektywy wtorku, 09/01/2006:
(1) Cieszę się, ze ingresu nie było; po raz kolejny zachwycił mnie papież, choć chciałbym wierzyć, że i sam Wielgus też podjął decyzję o rezygnacji (równolegle z papieżem), a nie tylko ją przyjął; myślę, że Benedykt XVI nie znał wcześniej całej prawdy o Wielgusie, bo sam zainteresowany ją mu przdstawił w wersji bardzo wygładzonej (na zasadzie ćwierćprawdy), a swoich obowiązków na odpowiednim poziomie nie dopełnił też nuncjusz Kowalczyk;
(2) Jestem przybity reakcją niektórych osób i środowisk (w tym względzie interesują mnie tylko środowiska kościelne i okołokościelne), które źle zniosły fakt odwołania Wielgusa: przede wszystkim kardynała Glempa (nie mówiąc już o biskupie Życińskim - ulubionym biskupie Gazety Wyborczej), ale też środowiska Radia Maryja i ministra Giertycha;
(3) Cieszę się reakcją pozostałych środowisk (kościelnych i bliskich Kościołowi - inne zazwyczaj z hipokryzją albo cichą satysfakcją, że "czarni mają kłopoty" komentowały te wydarzenia), którzy byli przeciwni nominacji Wielgusa i "dopięli swego": świadczy to o dużej wrażliwości moralnej i potrzebie sprawiedliwości w życiu społecznym, także, a nawet przede wszystkim, Kościoła;
(4) Mam nadzieję, że lustracja w polskim Kościele ruszy pełną parą i w ciągu kilkunastu miesięcy, najdalej kilku lat wszystkie podstawowe kwestie win osób duchownych kolaborujących z systemem zostaną wyjaśnione (na tle pięknych kart z historii Kościoła lat 1945-1989, których, jak zgodnie zaświadczają historycy, jest zdecydowanie więcej);
(5) Kwestia przebaczenia i darowania win w nauce Chrystusa wygląda tak:
(a) najpierw rzetelny i oparty na wyzwalającej mocy prawdy (nie wygładzonej i ćwierćprawdy czy półprawdy) rachunek sumienia,
(b) potem wyznanie win
(c) z prośbą o przebaczenie oraz
(d) próba naprawienia wyrządzonych krzywd (o ile to jest możliwe), potem
(e) rzetelne postanowienie poprawy poprzez wyciągnięcie wniosków ze swojego upadku i swoich słabości (czy, mówiąc inaczej, ale za to wprost, grzechów),
(f) wreszcie pokuta (!) i dopiero
(g) rozgrzeszenie;
tylko taka ścieżka może doprowadzić do prawdziwego oczyszczenia czy to pojedyńczego człowieka czy danego środowiska czy życia społecznego w ogóle; i nie jest to jakieś odkrycie - to prawdy znane z wielu przypowieści Chrystusa i jego postępowania z grzesznikami, a także wiedza historyczna ludzkości oparta na niezliczonych doswiadczeniach; dotyczy to także Kościoła i księży, a nawet przede wszystkim ich;
(6) Chrystus nie nauczał, żeby nie zwracać uwagi na zło i odpuszczać winy nawet tym, którzy się do nich nie przyznają, którzy się usprawiedliwiają, którzy się sami wybielają, nie proszą o przebaczenie, nie postanawiają poprawy, mają gdzieś słuszną karę, relatywizują swoje działania i zachowania; wybaczenie takim ludziom i zapomnienie ich win (plus jeszcze niekiedy nobilitacja poprzez obsadzenie na odpowiedzialnym albo honorowym stanowisku) to zamknięcie im drogi prawdziwej przemiany i naprawy swojego życia; tak, Chrystus nie obiecywał łatwizny, nie mówił: "Wiesz, nie przejmuj się tym, zapomnijmy o wszystkim, lepiej o tym nie myśl, jakoś to będzie, nie martw się, ważne, żeby zacząć wszystko od nowa, a w razie gdyby się nie udało, to i tak nic się nie stało, wyluzuj się"; mówił o pokucie i bolesnej drodze nawrócenia, nierzadko naznaczonej wstydem, wyrzeczeniami i cierpieniem - inaczej po prostu się nie da;
(7) No i kilka pytań do wszystkich, którzy to czytają (przepisuję je z dzisiejszego Dziennika, str. 2, artykuł "Oskarżam!" Marka Nowakowskiego): Kto od lat stawia opór idei dekomunizacji? Kto stara się ośmieszyć ją na wszelkie sopsoby? Kto z najwyższą determinacją broni ubeków i dygnitarzy partyjnych? KTO W NIE SWOIM IMIENIU NIE SWOIM WINOWAJCOM odpuścił komunistyczne przewiny? Kto pozwolił trwać - BEZ SKRUCHY, BEZ OBIETNICY POPRAWY, w poczuciu błogostanu i bezpieczeństwa - w nowej Polsce agentom jawnym i tajnym, łotrom mniejszym i większym? Kto zapewnił im komfort psychiczny - BEZ KARY I BEZ WYRZUTÓW SUMIENIA? Kto po ukręceniu łba dekomuniazcji walczył zaciekle z lustracją, pozostawiając w nienaruszonej postaci matecznik konfidentów, tajnych współpracowników, donosicieli i kapusiów? Kto wprowadził do politycznego żargonu określenia "oszołom" i "zoologiczny antykomunizm"? Mam nadzieję, że znacie odpowiedź.